Boks. Paweł Wolak: Byłem zaskoczony, ale nie zamroczony

W minioną sobotę notowany w czołówce światowych rankingów bokserskich kategorii junior średniej Paweł Wolak odniósł siódme z rzędu zawodowe zwycięstwo, nokautując Jose Pinzona. W walce tej Polak jednak po raz pierwszy w zawodowej karierze wylądował na deskach. Pięściarz urodzony w Dębicy twierdzi, że kombinacja lewego sierpowego i prawego prostego rywala bardziej go zaskoczyła, niż odebrała mu siły.

- Nie byłem zamroczony. Owszem trafił mnie mocno, ale bardziej mnie zaskoczył niż zranił. Nie widziałem tych ciosów. Od tego momentu poczułem, że muszę wywierać na niego większą presję, nie mogę mu pozwolić na boksowanie i od trzeciej rundy podkręciłem tempo - mówi mieszkający od lat za oceanem pięściarz, który wydawał się nieco rozczarowany faktem, że sędzia przerwał pojedynek w siódmej rundzie.

- Oczywiście fajnie jest wygrywać przed czasem, ale spojrzałem na publiczność, która była zaskoczona przerwaniem walki i sam też czułem, że Pinzon mógł walczyć dalej. Widziałem, że on czuł moje mocne ciosy, ale nie wiem, czy sędzia powinien to przerywać. Ja jestem wojownikiem i zawszę chcę wygrać przez nokaut - stwierdził Wolak.

Niewykluczone, że polski bokser po efektownym występie na gali w Anahiem, zmierzy się niebawem z synem meksykańskiej legendy boksu zawodowego Julio Cesarem Chavezem Jr. Do walki tych pięściarzy miało dojść właśnie w sobotę, ale Meksykanin wycofał się na trzy dni przed pojedynkiem, podając jako oficjalny powód swojej absencji chorobę.

Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Ringpolska.pl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.