Broniący tytułu "Hayemaker" jest przekonany, że jego listopadowa konfrontacja ze złotym medalistą olimpijskim z Sydney będzie miała bardzo zbliżony przebieg do sparingów, jakie obaj pięściarze toczyli swego czasu.
- Sparowaliśmy razem w Miami, on wtedy miał w ringu samych gości bez walki zawodowej na koncie, więc powiedziałem, żeby dali mi wskoczyć między liny - wspomina Haye. - Byłem od niego lepszy i jemu się to nie spodobało. Był z nim wtedy Lennox Lewis, który chciał obejrzeć sparingi Harrisona, a ten nie wypadł w nich dobrze.
- Dostał wtedy takie samo lanie, jakie czeka go 13 listopada - zapewnia Haye, który aktualnie jest jedynym poza braćmi Kliczko posiadaczem tytułu mistrzowskiego wagi ciężkiej.
Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Ringpolska.pl ?