Boks. Dywanowe bombardowanie Witalija Kliczki

Mistrz świata wszechwag wersji WBC Witalij Kliczko rozbił w Hamburgu Shannona Briggsa w pojedynku, który bardziej przypominał egzekucję niż sport

Kliczko był czystą perfekcją. Rozkręcał się z rundy na rundę, nie pozwalał sobie na ryzyko, metodycznie rozbrajając niebezpiecznego przeciwnika. Trzymał Briggsa daleko od siebie za pomocą swojego dziwacznego lewego prostego, bitego z nieprzewidywalnych kierunków, a w dogodnych momentach odchylony zbliżał się do Briggsa i zadawał prawy prosty.

Właściwie każdy taki prawy powinien zakończyć pojedynek - każdy pojedynek - ale Briggs wciąż stał. Wydawało się, że Kliczko bije w jakąś pancerną wieżę, ale w zwolnionym tempie widać było, że Amerykanin po prostu świetnie opanował sztukę amortyzacji ciosów, coś co specjaliści w USA nazywają "head movement".

Mimo to od połowy walki ów niebezpieczny przeciwnik był już tylko workiem treningowym, chłopcem do bicia, który jakimś cudem wytrzymał na nogach do ostatniego gongu. Briggs dwukrotnie kontratakował, próbował osłabić rywala ciosami na korpus, ale na przeciwniku próby nie robiły wrażenia. Z czasem nie miał nawet siły podnieść ramion do gardy, opuszczał zwłaszcza lewą, niejako zapraszając Kliczkę do potężnych prawych ciosów.

Jeśli w czymś miał pomóc zatrudniony przed walką trener od przygotowania mentalnego Thorsten Kanzmeier, specjalista chińskiej sztuki walki i medytacji Lei Gong, to tylko w filozoficznym podejściu do brutalnego lania.

Sędziowie punktowali 120:107, 120:107, 120:105, co oznacza że w niektórych rundach dali zwycięstwo 39-letniemu Ukraińcowi więcej niż jednym punktem.

Tak jednostronnego pojedynku o mistrzostwo świata wagi ciężkiej dawno nie było, choć Briggs miał być najtrudniejszym rywalem dla Kliczki od czasu jego przegranego pojedynku z Lennoksem Lewisem w 2003 roku.

W 10. rundzie Ukrainiec trafił Briggsa 44 razy, Amerykanin tylko dwa! W ostatnich trzech rundach Kliczko uderzył rywala 109 razy, Briggs tylko 14.

- Pięści mnie bolą - powiedział po walce Kliczko, który bardzo chciał znokautować 119-kilowego Amerykanina, desperacko szukał możliwości do coup de grace w 12. rundzie, ale się nie udało. Ukrainiec najbliżej zakończenia walki przed czasem był w 7. rundzie. Chwiejącego się przy linach rywala uratował gong.

Wiadomo, niestety, dlaczego narożnik nie chciał poddać Briggsa, mimo ryzyka ciężkiego i groźnego dla zdrowie nokautu. Wiadomo, dlaczego Briggs uparcie trzymał się walki, i wiadomo, dlaczego sędzia brytyjski Ian John-Lewis jej nie zakończył przed czasem. Jak pisze z czarnym humorem Compubox w komentarzu do swoich statystyk: tylko oni - sekundanci i sędzia ringowy - byli w tej walce dzielniejsi niż Briggs.

Winę ponoszą, bo uwierzyli w pięściarskie porzekadło "puncher ma zawsze szansę".

Sam Briggs jest głównym apostołem tej wiary. W pojedynku z Siarhiejem Lachowiczem - zdobył tytuł mistrza świata wersji WBO, nokautując przeciwnika w ostatnich sekundach 12. rundy mimo wielkiej punktowej straty u wszystkich sędziów.

W sobotę więc Briggs mruczał coś do siebie po każdym otrzymanym ciosie. Być może było to: "Nazywam się Briggs, Shannon Briggs", żeby potem w szpitalu móc sobie je przypomnieć - faktycznie zresztą do niego trafił po walce. Być może jednak mówił sobie: "Wciąż masz szansę!".

Sekundanci w narożniku, choć pewnie serce się im krajało na sam widok lania, powtarzali tylko w przerwach między starciami: "Trzymaj się z daleka od jego prawych", a sędzia ringowy wgapiał się w Briggsa, dając mu szansę tak długo, jak się da, bo przecież jako puncher wciąż miał szansę, której nie można go pozbawiać.

Ale Kliczko to nie Lachowicz. Według doniesień zza oceanu agencji AS Info, gdzie pojedynek pokazywała stacja ESPN, uznany ekspert Dan Rafael stwierdził po trzeciej rundzie, że "wynik jest tak oczywisty, że ekipa Kliczki już powinna zacząć negocjacje z Tomaszem Adamkiem". Sam Kliczko po walce z Briggsem powiedział reporterowi Bokser.org: - Oglądałem pojedynek Tomasza Adamka z Michaelem Grantem i uważam, że gdyby walczył ze mną lub z Władymirem, nie miałby lekko. Ale jeśli Adamek zgodziłby się na pojedynek z jednym z nas, byłby on bardzo interesujący.

Polak w grudniu bije się z Vinnym Maddalone, pięściarzem niejako z sąsiedztwa. Jeśli go pokona, prawdopodobnie dojdzie do rozmów z obozem Kliczki.

Ile razy trafiał rywala Kliczko w kolejnych rundach:

10, 16, 17, 19, 18, 25, 28, 35, 25, 44, 24, 41

Ciosy wszystkie (trafione/zadane)

Kliczko 302/727

Briggs 73/316

Bilans:

Kliczko: 39 lat, 41 zwycięstw (38 nokautów), 2 porażki

Briggs: 39 lat, 51 zwycięstw (45 nokautów), 6 porażek, 1 remis

"Mógłbym sprawić problemy Kliczce" - mówi David Haye ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.