- Ja powiedziałem, że Peter, dlatego właśnie on wybrał Samuela. Władimir znów chciał być postrzegany jako najlepszy na świecie. Przełomowym momentem w jego karierze była przerwa pomiędzy trzecią i czwartą rundą. Leżał w trzecim starciu dwukrotnie na deskach. To nie były czyste nokdauny, ale on był wyjątkowo przygnębiony i zły na siebie. Gdy usiadł na krzesełku był zaskoczony, ponieważ nie miałem żadnych uwag ani żadnych pretensji do niego. Powiedziałem mu wtedy bardzo spokojnie, by boksował z dystansu, a gdy Peter będzie już blisko, by klinczował - opowiada trener Kliczki.
- Powiedział mi tylko "OK" i jak popatrzycie na walkę po tej przerwie, to Władimir stał już na środku ringu czekając na Petera i punktując z dystansu. To była ciężki i trudny pojedynek od strony psychicznej, ale również moment przełomowy i on od tego czasu ciągle robi postępy i jest coraz lepszy - wspomina Steward pierwszą potyczkę Władimira Kliczki (54-3, 48 KO) z Samuelem Peterem (34-3, 27 KO), do której doszło we wrześniu 2005 roku. Ukrainiec był wtedy trzykrotnie liczony, a mimo tego wygrał jednogłośną decyzją sędziów, zyskując status oficjalnego pretendenta federacji IBF.
Wobec braku porozumienia championa z Aleksandrem Powietkinem, Kliczko i Peter po dokładnie pięciu latach znów spotkają się w ringu. Kto tym razem zejdzie z niego w glorii zwycięzcy? Odpowiedź poznamy już 11 września.
Adamek w Magazynie Nokaut: Wielki chłop Grant to przetarcie przed Kliczkami
Wszystko o boksie - znajdziesz na Bokser.org ?