Raport z walki Adamek vs Arreola. Zobacz!
Tomasz Adamek pokonał na punkty Chrisa Arreolę i zdobył tym samym prawo do walki o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Spryt i technika okazały się lepsze od tępej siły, choć sędziowie nie byli jednomyślni. Punktowali 114:114, 115:113, 117:111. Wątpliwości nie mają za to zagraniczne portale internetowe - Adamek był lepszy i wygrał zasłużenie.
Zobacz jak Adamek pokonał Chrisa Arreolę
Teraz mamy już pewność. Były mistrz wagi półciężkiej i Cruiserweight jest prawdziwym bokserem wagi ciężkiej. Świadczy o tym doskonale twarz Arreoli tuż po walce - krwawa i posiniaczona. Adamek jest teraz poważnym pretendentem do walki o mistrzostwo świata.
Co do walki: większy i silniejszy Arreola nie mógł znaleźć sposobu na sprytnego Polaka, który zastosował taktykę "uderz i ucieknij" - pisze prestiżowy portal The Ring.
To twarz Arreoli po walce wyglądała dużo gorzej. Była też rozcięta nad lewym okiem po jednym z przypadkowych zderzeń głowami.
Adamek walczył dzielnie, nawet mimo szaleńczych ataków Arreoli. Pokazał wielki zapał. Arreola miał swoje szanse, walka była wyrównana, ale końcówka należała do Polaka - czytamy na portalu Daily News.
Adamek stał się największym koszmarem Arreoli - tytułuje swoją relację z walki portal The Boxing Historian, nawiązując do ringowego pseudonimu Arreoli. - Polak potwierdził, ze należy do czołówki światowej wagi ciężkiej - czytamy dalej.
Zważając na przewagę wielkości i siły Arreoli, Polak przyjął taktykę ciągłego krążenia wokół rywala. Schodzenia z linii ciosu. Polak czyhał na błędy rywala i kiedy mógł - punktował.
Precyzyjne ciosy Adamka skutkowały obrzękiem na twarzy Areroli - pisze Los Angeles Times. - Umiejętności Polaka pozwoliły mu zadać 70 ciosów więcej niż rywal. Adamek uderzał szybkimi lewymi, bił kombinacjami - wywoływał tym aplauz publiczności.
Polak pokazał technikę i szybkość, ale punktowanie sędziów zmusza do zadawania pytań. Sędzia Druxman dał Adamkowi zwycięstwo w pierwszych pięciu rundach, a przecież początek walki był najbardziej wyrównany - zauważa portal internetowy Los Angeles Times.