Boks. Wściekły Hopkins krytykuje De La Hoyę

Bernard Hopkins (51-5-1, 32 KO), legendarny mistrz wagi średniej, zaatakował swego partnera biznesowego - Oscara De La Hoyę i jego Golden Boy Promotions. "Kat" dał upust swojej frustracji, zarzucając Złotemu Chłopcu złą wolę i brak zainteresowania.

45-letni pięściarz jasno stawia sprawę - póki co nie powinniśmy spodziewać się po nim decyzji o zawieszeniu rękawic na kołku.

- Te skurczybyki chcą się mnie pozbyć - twierdzi Hopkins. - Mają zamiar wysłać mnie na emeryturę tylko po to bym zszedł im z drogi. Oto cały ich plan. Będę walczył z systemem tak jak do tej pory. Kocham to robić. Chcą pochować mnie w jednym grobie z Roy'em Jonesem. Skoro chcą tak sobie zagrywać to proszę bardzo. Ja też znam zasady i nie będę im dłużny. Jestem Georgem Foremanem tej ery, bo wciąż mam umiejętności. Moje nazwisko wciąż ma znaczenie. Oprócz mnie pozostał tylko Evander Holyfield, ale wszyscy martwią się już o jego zdrowie. Szukam atrakcyjnych ofert. Nie mam ważnego kontraktu z Golden Boy Promotions od czasu walki z Pavlikiem. Shane Mosley jest w tej samej sytuacji. Wyłóżmy karty na stół. Ja pokonałem Wielką Nadzieję Białych, czyli Pavlika, a Shane zlał Margarito. W tych dwóch walkach GBP nie spodziewało się naszych zwycięstw, a jednak wygraliśmy. Jak to możliwe, że po takich sukcesach nie walczyłem przez 15 miesięcy, a Shane ponad rok? Dwaj doskonali pięściarze, dwaj Afroamerykanie. Moja wygrana z Pavlikiem była tak wspaniała, że każdy powinien dostać erekcji, ale nic się nie stało.

- Czemu tak się dzieje? - zastanawia się 45-letni Hopkins. - Czemu po walce z Roy'em nikt nie mówił: "Hej, widziałeś jak Bernard oberwał w tył głowy? Widziałeś te faule Roy'a?". Oberwałem tak mocno, że widziałem trzech Roy'ów Jonesów nacierających na mnie w tym samym momencie, ale nikt tego nie zauważył. Shaefer powinien powiedzieć po walce, że chce porozmawiać z teamem Bernarda Hopkinsa, to znaczy ze mną, bo tylko moje zdanie się tutaj liczy. Rozumiem, że się martwił, ale nigdy nie powinien mówić publicznie o mojej emeryturze bez skonsultowania tego ze mną. To wysoce nieprofesjonalne. Gdy Manny stłukł Oscara, to nie słyszałem z ust Richarda takich słów. Do kariery De La Hoi wszyscy podchodzą inaczej. Jestem wściekły, bo przejście na emeryturę to wyłącznie moja decyzja. Po pokonaniu Pavlika straciłem rok kariery. Myślę, że Roy nie powinien już walczyć, ale to on zadecyduje. Nikt inny.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Bernard Hopkins swymi kolejnymi wypowiedziami coraz bardzie przybliża się do granicy szaleństwa. Niestety, nikt z nas nie wie czy jego słowa można jeszcze traktować poważnie. A czyż roczna przerwa po pokonaniu Pavlika nie była spowodowana odrzucaniem kolejnych ofert walki z Tomaszem Adamkiem? "Kat" jasno daje do zrozumienia, że decyzja o zakończeniu kariery należeć będzie wyłącznie do niego. Miejmy nadzieję, że dla własnego dobra podejmie ją jak najprędzej.

Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Bokser.org ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.