Boks: Proksa powalczy o mistrzostwo UE

- To była najtrudniejsza walka w tym roku - mówi w wywiadzie dla bokser.org Grzegorz Proksa, który w miniony piątek pokonał Anglika Paula Buchanana, odnosząc tym samym kolejne zwycięstwo na zawodowych ringach. Były młodzieżowy mistrz świata kategorii średniej federacji WBC i IBF w swoim kolejnym profesjonalnym starcie stanie do walki o pas mistrza Unii Europejskiej. Teraz "Super G" zamierza skupić się przede wszystkim na szukaniu szkoleniowca, który poprowadzi jego karierę na nowym, wyższym poziomie.

- Polscy kibice twoją ostatnią walkę będą mogli obejrzeć dopiero w niedzielę na Sportklubie. Opisz proszę jej przebieg oraz oceń czy jesteś z niej zadowolony.

Z pewnością to była najtrudniejsza walka w tym roku. Niestety inaczej ogląda się walki na żywo, a inaczej jak zna się wynik. Przyznam szczerze, że nie byłem w życiowej formie, ale mimo wszystko jestem z siebie dumny, gdyż przygotowywałem się do niej.. sam. Walka miała raczej spokojny początek. Temperatura na sali nie sprzyjała zawodnikom, ponieważ było tylko 5 stopni więc dłużej "wchodziliśmy w walkę".

Niemniej jednak fajnie mi się boksowało, do momentu w którym zderzyliśmy się głowami w okolicach czwartej rundy i "poszedł" mi łuk brwiowy. Wtedy trochę ciśnienie skoczyło, ale opamiętałem się i zacząłem walczyć swój boks. Ogólnie byłem zdenerwowany jak zawsze na siebie po walce, ale dobre recenzje za pojedynek trochę poprawiły mi humor.

Dodatkowo cieszyłem się, że znakomicie zniosłem pojedynek kondycyjnie bez oznak jakiegokolwiek wysiłku. Przygotowywałem się sam w swoim gymie, swoim własnym cyklem przygotowawczym i nie mogę nie być zadowolony. Czekam na DVD z walki do głębszej analizy, bo z pewnością nie wszystko było tak, jak powinno i jest materiał do zastanowienia się co było nie tak.

- Przygotowywałeś się długo pod francuskiego mańkuta, który niezbyt dobrze się porusza w ringu, a w konsekwencji dostałeś bijącego z normalnej pozycji i nieźle chodzącego się na nogach Anglika. Jak duży to miało wpływ na Twoją formę?

Wydaje mi się, że Anglik miał wolne nogi. To był jego podstawowy mankament. Natomiast dobrze się bronił, szczególnie ciosy na dół. Nie było tak źle, choć rzeczywiście "walki z cieniem" były poświęcone głównie na mańkuta. W czasie walki często jednak zmieniałem pozycję na normalną i to był strzał w dziesiątkę. Miałem wrażenie, że Anglik nie może w ogóle znaleźć na to recepty. Reasumując- zmiana przeciwnika nie miała wpływu na moją formę.

- Belghecham zwakował ostatecznie pas, o który miałeś z nim walczyć i w sobotę podejmie Andy'ego Lee. Czy dalej aktualne jest założenie walki o pas Unii Europejskiej w styczniu na Wyspach?

Walczę w styczniu na Wyspach właśnie o ten pas. Mam na to zapewnienie ze strony agenta.

- Jakiś czas temu mogliśmy przeczytać, że dobrze znany w środowisku bokserskim Barry Hearn został Twoim nowym menadżerem. Możesz powiedzieć co w praktyce oznacza ta zmiana?

Barry Hearn podjął współpracę z Krzysztofem Zbarskim nad rozwojem mojej dalszej kariery bokserskiej. Dodatkowo obok posiadanej amerykańskiej licencji zrobiłem licencję brytyjską i łatwiej jest nam "poruszać się" w UK.

- Walcząc o pas UE sygnalizujesz, że wchodzisz na wyższy poziom boksowania. Czy wierzysz, że ćwicząc samodzielnie bez trenera możesz osiągnąć ten, a nawet wyższe cele?

Nie. Nie wierzę w to, dlatego szukam trenera.

- Za nami pierwsza gala Polsat Boxing Night. Wielu kibiców żałowało, że ciebie na niej nie zobaczyło. Czy Polsat proponował ci występ w Łodzi?

Był jakiś telefon, ale na tym się chyba skończyło. Przekierowałem tylko osobę dzwoniącą do mojego agenta Krzysztofa Zbarskiego, ale już nikt się nie odezwał.

- Jeśli na kolejnej gali Polsatu ponownie będą organizowanie pojedynki pomiędzy polskimi pięściarzami, czy jest jakiś zawodnik, z którym chciałbyś skrzyżować rękawice?

Mogę walczyć z każdym i wszędzie. Wiem, że pijesz do walki Damiana Jonaka z Mariuszem Cendrowskim. Nie wciągam się w żadne gierki, jak wiesz. Jest propozycja- walczę z każdym, tylko na dzień dzisiejszy mam inne cele do zrealizowania. Moim celem jest walka o prymat w Europie, a nie na lokalnym rynku. Tutaj nie muszę nic udowadniać.

- Za tobą kolejny rok zawodowej kariery. Twoim głównym celem na rok 2008 był pas EBU i pojedynek z Jamie Moorem. Ostatecznie do niego nie doszło. Stoczyłeś tymczasem 3 pojedynki, wszystkie wygrane przed czasem. Jak ocenisz ten rok w twoim wykonaniu i jakie cele zakładasz sobie na kolejne 12 miesięcy ?

W dążeniu do celu liczy się cierpliwość i upór. Dla mnie najważniejsze jest, że od jakiegoś czasu mam zdrowe ręce. Mogę zadawać ciosy, czując komfort, że ręka nie pęknie. Efekt widać jak na dłoni- cztery ostatnie walki, cztery wygrane przed czasem. W tym roku rozpocząłem inne aktywności biznesowe i musiałem poświęcić im czas. Teraz skupiam się na znalezieniu trenera, który pomoże mi osiągnąć sportowy cel. W styczniu lub na początku lutego będę walczył o pas EBU-EU w Anglii, najprawdopodobniej z Anglikiem. Kto wie, jak fanatyczna jest publika brytyjska za swoimi zawodnikami, ten zdaje sobie sprawę, że nie jest to proste zadanie, ale ja nie lubię, jak jest łatwo

W Węgierskiej Górce mam wszystko, żeby jak najlepiej się przygotować do tej walki. Mam góry, znakomite szlaki biegowe, profesjonalny gym, potrzebuje tylko kogoś, kto dołoży małą cegiełkę i będzie elegancko. Przy okazji chciałbym podziękować rodzinie i swoim kibicom za wsparcie w tym roku. Mam nadzieję, że nie zawiodłem nikogo swoją postawą. Dziękuję sponsorom za wsparcie moich sportowych marzeń i ambicji. Pozdrawiam wszystkich kibiców w Polsce i życzę im oglądania moich walk na żywo.

Więcej informacji o - boksie na bokser.org ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.