Boks. Pomysł Haye'a na tytuł: Walnij i zmykaj

David Haye najpierw obrażał, a potem pokonał Nikołaja Wałujewa, wykorzystując odwieczny pomysł mniejszych i słabszych: walnij i zmykaj

W Norymberdze ludzie, którzy zapłacili setki euro za najlepsze bilety, mogli narzekać. Przez niecałą godzinę walki pośrodku ringu trwały bezskuteczne manewry olbrzymiego Rosjanina i ciągła ucieczka jego rywala przed zagrożeniem. Od pierwszej rundy Wałujew, który zrobił przez ostatnich kilka lat wielkie postępy i jest już bokserem pełną gębą, próbował trafić znikający punkt - Davida Haye'a. Brytyjczyk toczył dopiero trzecią walkę w wadze ciężkiej i od razu z największym - literalnie - mistrzem świata w dziejach boksu.

Dzięki przewadze szybkości Haye opanował peryferie ringu, unikał niezliczonych ciosów Rosjanina, unikał też zwarć i uciekał z narożników.

Dzięki sile każdy cios Brytyjczyka marszczył skórę na czaszce Wałujewa i mało wiarygodne były jego ruchy głową na znak, że nic się nie stało.

- W drugiej rundzie uszkodziłem sobie rękę, bo uderzyć go pięścią w czoło to tak jak walić w ceglany mur. Biłem w twarde worki treningowe, ale tutaj wiedziałem od razu, że złamałem sobie rękę - powiedział o przeciwniku, chyba z uznaniem, nowy mistrz świata. Raczej jednak nie złamał, bo kilkakrotnie użył jej w późniejszych rundach.

Rosjanin w początkowych trzech starciach uderzał ok. 25-27 ciosów i przegrał każde z nich, bo do celu docierały dwa. Trener Aleksander Zimin - to ten, który w przerwach w narożniku stał między kolanami giganta, sięgając mu do nosa - nalegał, aby Niko zwiększył częstotliwość uderzania.

Faktycznie, od czwartej rundy Wałujew przekroczył barierę 30 zadanych ciosów na rundę, głównie lewych prostych, dochodził nawet do 40, ale wciąż skuteczność był żałosna. Haye nie dawał się złapać. Tylko pojedyncze rundy można było ocenić na korzyść Rosjanina. W 4., 7., 10. starciu Wałujew trafiał tyle razy co przeciwnik lub więcej. Przy czym jego ciosy były o wiele słabsze od soczystych, bitych całym ciałem, ze skrętem uderzeń Haye'a, bijącego z defensywy.

- Nie spodziewałem się czegoś takiego. Najgorszą rzeczą, jaka mi się dziś zdarzyła, to tempo. Nie byłem przygotowany na maraton. A musiałem biegać po ringu jak długodystansowiec - powiedział Rosjanin, przy czym imponował spokojem. Przeciwnik go obrażał, nazywając przed walką owłosionym neandertalczykiem, cyrkowym dziwactwem, brzydactwem, do którego widoku trzeba się przyzwyczajać, oglądając Godzillę i Frankensteina, wreszcie upokorzył w ringu, a on spokojnie mówił: - W decyzji sędziów zaważyła ostatnia runda. Przyjąłem w niej kilka niepotrzebnych ciosów.

Ba, po raz pierwszy w karierze, po raz pierwszy w ponad 50 walkach, ten ogromny, z grubsza ciosany kloc zachwiał się i omal nie zwalił na deski po dwóch lewych sierpach Brytyjczyka w ostatniej rundzie. Rosjanin wybronił się, po sekundzie jego oczy wróciły do pozycji wyjściowej, a nieskoordynowane ciało przyjęło formę sprzed ciosów. Szansa na nokaut minęła, ale Haye doskonale wiedział, że pokonał olbrzyma.

Londyńczyk żąda teraz nowych przeciwników, oczywiście braci Kliczków, którzy są marzeniem każdego pięściarza najwyższej kategorii. Ale najpierw musi pokonać Johna Ruiza, który za sporą sumkę zgodził się ustąpić Haye'owi miejsce w kolejce do Wałujewa.

Zwycięstwo Haye'a ma jedną irytującą konsekwencję.

Wielka gęba - przydomek, jaki z powodu chełpliwości nadano kiedyś Muhammadowi Alemu, a teraz przylgnął do Brytyjczyka - jest teraz jeszcze większa. Haye uważa, że już jest największym pięściarzem, jaki stąpa po ziemskim globie. Po walce powiedział, że mógłby być gwiazdą sportu w każdej dyscyplinie, w tym w rugby i piłce nożnej.

Jednak w tych sportach w walce o mistrzostwo świata z pewnością nie trafiłby mu się przeciwnik tak toporny jak Wałujew.

Punktowali sędziowie

112:116, 112:116 dla Haye'a, 114:114

Ile ciosów zadawali

Zwycięstwo Wałujewa z Holyfieldem uważane było za kontrowersyjną decyzję sędziów. Jednak w walce z 47-letnim Amerykaninem Rosjanin zadawał więcej ciosów i częściej docierały one do celu. Z kolei Holyfield był przed rokiem mniej niebezpiecznym przeciwnikiem dla Wałujewa niż Haye w sobotę - trafiał Rosjanina rzadziej niż Brytyjczyk.

Wałujew vs Haye

wyprowadzone/celne

390/64 - 16 proc. 143/98 - 68,5 proc.

Wałujew vs Holyfield

20 grudnia 2008 r.

421/129 - 30 proc. 189/92 - 48,6 proc.

Boks. Haye pobił olbrzyma Wałujewa. Miał złamaną rękę  ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.