Haye wygrał po nie jednogłośnym werdykcie sędziów na punkty (114:114, 112:116, 112:116) i jest pierwszym brytyjskim mistrzem świata w wadze ciężkiej od przejścia na emeryturę Lennoxa Lewisa. Haye był aktywniejszy w ringu, częściej zadawał skuteczne ciosy, starał się zmęczyć olbrzymiego Wałujewa zmuszając do biegania po ringu, ale decydującego ciosu nie udało mu się zadać. - Chciałem go znokautować, ale czasem jest tak, że ktoś ci się nie daje. Walka nie poszła gładko, ale zrobiłem wystarczająco dużo, by wygrać - powiedział Haye. - Każdy kto zna się na boksie, wie że wygrałem dość łatwo - dodał.
- W drugiej rundzie złamałem rękę i już nie mogłem zadawać piekielnie silnych ciosów - tłumaczył tuż po walce Haye. Urazowi uległa jego prawa ręka. - Zadawałem wiele ciosów lewą, prawa strasznie mnie boli, jest opuchnięta, dlatego jej tak rzadko używałem - dodał. Jak zdradził po walce trener Brytyjczyka, Haye już w pierwszej rundzie stłukł sobie lewy łokieć i musiał całkowicie zmienić swój plan na walkę i dostosować go do swoich sił.
Wałujew był po walce wyczerpany. - Nie byłem gotowy na tyle biegania. To było jak maraton - powiedział Rosjanin, którego bilans walk wynosi teraz 50-2.
Pierwszym rywalem Davida Haye'a, który spróbuje odebrać mu pas WBA będzie John Ruiz. - To dobry, choć niedoceniany pięściarz. Jest podobnej postury do mnie, mogę mieć z nim trochę problemów - powiedział na gorąco Haye.
haye pokonał Wałujewa, choć przez całą walkę uciekał ?