Boks. Fury, czyli kiedy mistrz świata uwiera

Tyson Fury sensacyjnie pokonał Władimira Kliczkę i wszedł na sam szczyt kategorii ciężkiej. Ale to nie jest idol, którym Brytyjczycy chcieliby się chwalić.

Jeszcze przed chwilą kłopotu nie było, bo 27-letni zawodnik nie uchodził nawet za najlepszego brytyjskiego pięściarza kategorii ciężkiej. Kandydata na mistrza świata wyspiarze widzieli w złotym medaliście igrzysk w Londynie Anthonym Joshui (14 walk i 14 zwycięstw przez KO, za dziesięć dni zmierzy się z Dillianem Whyte'em), kilka lat temu wierzyli w Davida Haye'a (wraca na ring po trzyletniej przerwie, w styczniu zmierzy się z Markiem de Morim).

W sobotę wszystko przewróciło się do góry nogami. W Düsseldorfie Fury wygrał na punkty z niepokonanym od 11 lat Kliczką, został mistrzem świata federacji IBF, WBO i WBA. To gigantyczna niespodzianka. Mistrza trzech prestiżowych organizacji Brytyjczycy w XXI wieku jeszcze nie mieli. Ostatnim był Lennox Lewis, który w 2000 r. nosił pasy IBF, WBA i WBC.

Wielkiej Brytanii daleko jednak do euforii. Fury od lat szokuje, przed walką z Kliczką opowiadał, że po powszechnej legalizacji "aborcji, homoseksualizmu i pedofilii nastąpi koniec świata". Dwa lata temu brytyjska federacja bokserska ukarała go 3 tys. funtów grzywny za nazwanie pięściarzy Davida Price'a i Tony'ego Bellewa "gejowskimi kochasiami". "Nie świętuję tego zwycięstwa. Jego agresywna, obrzydliwa homofobia jest czymś, co może prowadzić do samobójstw wśród młodych gejów" - pisał na Twitterze Chris Bryant, minister w gabinecie cieni laburzystów. "Times": "Homofobiczny, nienawistny Fury to potworny człowiek. Nawet jak na niskie standardy swojej zdeprawowanej dyscypliny". Ksenofobiczny brukowiec "Daily Mail" - to tam Fury ostrzegał przed apokalipsą - pisze, że "Wielka Brytania musi się nauczyć żyć z najbardziej polaryzującym publiczność sportowym bohaterem w historii".

Słowa Fury'ego uwierają Brytyjczyków coraz bardziej, bo po sobotnim sukcesie nabrały jeszcze większej mocy. W Anglii, Walii i Szkocji półtora roku temu zalegalizowano - także dzięki głosom konserwatystów - małżeństwa jednopłciowe, w sondażach dwie trzecie wyspiarzy popiera to rozwiązanie. Ale - jak przypomina "Guardian" - jednocześnie ponad połowa gejów, lesbijek i osób biseksualnych skarży się na przemoc w szkołach. "To, co mówią sportowcy, ma znaczenie. Ich wypowiedzi mogą mieć olbrzymi wpływ na poglądy młodych" - pisze "Guardian".

Fury został właśnie jednym z 12 nominowanych do nagrody BBC sportowa osobowość roku. To najbardziej prestiżowy plebiscyt w brytyjskim sporcie. Wśród laureatów - wyboru dokonuje publiczność głosująca przez telefon i w internecie - są m.in. Paula Radcliffe, Sebastian Coe, Steve Redgrave i Jonny Wilkinson.

Choć Fury osiągnął ogromny sukces, bukmacherzy nie dają mu wielkich szans. Gdzie mu tam do wyważonego, czasami nawet nudnego Andy'ego Murraya. Chwałę Szkotowi przyniosło poprowadzenie reprezentacji do pierwszego triumfu w Pucharze Davisa od 1936 r., dodatkową sympatię dało zatrudnienie w roli trenerki Amélie Mauresmo (zresztą zdeklarowanej lesbijki, Fury się takich brzydzi). Murray przełamał tabu, kobieta szkoląca mężczyznę to wciąż rzadkość. Większe szanse od bokserskiego czempiona ma również wiecznie uśmiechnięta, chętnie angażująca się w akcje charytatywne Jessica Ennis-Hill, która w sierpniu została mistrzynią świata w siedmioboju. - Nie pozwolą mi wygrać. Jestem zbyt kontrowersyjny, mówię bez ogródek. Nie dbam jednak o tę nagrodę. Lewis Hamilton może zwyciężyć w wyścigu, ale to nic nie znaczy. Murray może wygrać albo przegrać, ale nie wpłynie to na jego popularność. A kto pobił Władimira Kliczkę, o którym mówiono, że jest niepokonany? Tyson Fury! - mówił pięściarz.

Po zwycięstwie z Ukraińcem nie zmieniło się jedno: poza samym Furym nikt nie uważa Fury'ego za wybitnego pięściarza. Od soboty wyzwali go Joshua, Haye oraz mistrz organizacji WBC Deontay Wilder. Według bukmacherów w walce z dwoma ostatnimi Fury byłby minimalnym faworytem, Joshua miałby już większe szanse. Tak samo byłoby w rewanżu z Kliczką. Ukrainiec zapisał w umowie prawo do drugiej walki w razie porażki, w sobotę mówił, że z niego skorzysta. Fury twierdzi, że nie wie, czy do rewanżu dojdzie, ale jednocześnie opowiada, że najchętniej biłby się na stadionie Old Trafford w Manchesterze albo Croke Park w Dublinie.

Niezależnie od tego, gdzie pojedynek by się odbył, Kliczko mógłby być pewien, że na trybunach znajdą się także ci Brytyjczycy, którzy będą rodakowi życzyć porażki.

Zobacz wideo

Tyson Fury mistrzem swiata! [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.