"Góral" ruszył jak za starych lat na Gołotę. Bił kombinacjami góra-dół i już w dwudziestej sekundzie trafił mocnym prawym sierpowym. Były mistrz Europy wagi ciężkiej próbował strzelić zza podwójnej gardy, jednak dawny champion dwóch kategorii był dla niego zbyt szybki, a rundę zakończył prawym krzyżowym na szczękę.
Po przerwie Adamek kąsał błyskawicznym lewym, raz na jakiś czas doskakując z serią trzech-czterech uderzeń. Saleta nie sięgał, więc zamiast na górę szukał akcji po dole.
W trzecim starciu Przemek, idąc za radą Roberta Złotkowskiego, wystawiał się na prawy Adamka, starał się go zebrać na bark czy rękawicę i błyskawicznie skontrować swoim prawym. Recepta okazała się trafna. Przemek rzeczywiście w czwartej odsłonie trafił Tomka, lecz jego problem polegał na tym, że na jedno jego trafienie rywal odpowiadał dziesięcioma swoimi. Ale przynajmniej zaczął się dobierać Adamkowi do skóry.
W piątej rundzie jednak Saleta jakby stanął w miejscu. Przyjął sporo ciosów. W przerwie przed szóstym starciem poddał się z powodu kontuzji barku. - Nie mogę ruszać lewą ręką - powiedział do sędziego Leszka Jankowiaka.
- Przepraszam, jest mi wstyd. Właściwie od drugiej rundy boksowałem tylko prawą ręką, licząc na to, że jakoś uda mi się trafić Tomka. Ale ból narastał i miałem już trudności z podnoszeniem lewej ręki - przyznał później pokonany.