Nieznana historia sprzed lat. Muhammad Ali jednak znokautowany

Jak to się stało, że człowiek, który jako jedyny tego dokonał i prawdopodobnie jako pierwszy Afroamerykanin wygrał z białym proces o odszkodowanie za pomówienie, po prostu zniknął z historii?

30 października mija 40 lat od najgłośniejszej walki w historii boksu - Muhammad Ali odzyskał tytuł mistrza wszechwag, sensacyjnie nokautując w 8. rundzie George'a Foremana w Kinszasie. Gdyby nie to, Hendersona również byśmy nie odkryli.

A Henderson był w Zairze - jako jeden z sześciu sparingpartnerów Foremana. I dzięki temu zarobił największe pieniądze w życiu. Nie, nie jako pracownik fizyczny od małpowania Alego w ringu, lecz jako zwycięzca procesu z Normanem Mailerem i "Playboyem".

"Foreman miał sparingpartnera o nazwisku Henderson, kiedyś mistrza wagi ciężkiej w Teksasie, całkiem niedawno zwolnionego z psychiatryka" - zaczyna się jeden z rozdziałów artykułu Mailera o walce w Kinszasie, dokąd wysłał go "Playboy". Magazyn wydrukowano w nakładzie około 7,5 mln, z zapowiedzią tekstu autora-celebryty na okładce. Jeden egzemplarz ktoś podrzucił Hendersonowi, wówczas pracującemu jako goryl w barze dla gejów w mieście Corpus Christi w Teksasie. Elmo podobno wkurzył się nie dlatego, że miał coś do chorych umysłowo, ale że była to nieprawda. Nigdy nie był w szpitalu psychiatrycznym, choć nieraz był w więzieniu. Wynajął - za przyszły podział wygranej - walecznego prawnika Billa Nutto, w czasie II wojny dowódcę czołgu. Nutto chciał wyrwać okrągły milion, walił w Mailera i "Playboya" jak z armaty, i rzeczywiście - wykorzystując konserwatyzm stanu i sędziego, w kontrze do "rozwiązłości" pozwanych - wygrał, choć mniej, niż marzył.

W czasie procesu, na który z Nowego Jorku do Corpus Christi Mailer musiał osobiście przylatywać, wyszło w pełni, jaką funkcję w obozie Foremana w Kinszasie pełnił Henderson. Otóż oprócz zwykłego zbierania cięgów w sparingach Elmo był ustami mistrza świata, a właściwie jego wielką gębą. Elmo bowiem nie tylko potrafił parodiować Alego w ringu (np. podczas sparingów szeptał do ucha bijącemu go Foremanowi: "Tylko tyle potrafisz? Tylko na tyle cię stać?", zupełnie jak Ali), ale też poza nim. Okazało się to cenne. Ali jeszcze na lotnisku, tuż po przylocie do Kinszasy, zapytał zairskiego przewodnika: - Kogo wy tu najbardziej nienawidzicie? - Białych - odparł Zairczyk. - No, białego z Foremana nie zrobimy. Kogo jeszcze? - dopytywał Ali. - Belgów - powiedział przewodnik. - Dobra - kiwnął Ali i gdy wyszedł do tłumu czekającego przed lotniskiem, krzyknął: - Wiecie, kim jest Foreman? To Belg! Na co tłum wykrzyknął: "Ali, bomaye!", co znaczy: "Ali, zabij go!". Od tego czasu Elmo krzyczał wniebogłosy przy każdej okazji, w ramach retorsji: "Oye! Oye! Foreman bomaye!". Krzyczał też: "Mucha padnie w trzeciej!", nawiązując do hasła Alego: "Fruwam jak motyl, żądlę jak pszczoła" i jego sławnych przewidywań wyników walki.

Mailer za napisanie nieprawdy i pomówienie zapłacił 105 tys. dol., czyli równowartość dziesięciu cadillaców. Ale w procesie Henderson nie pomagał zbytnio wystrzałowemu prawnikowi. Czy ktoś chciał, czy nie, musiał usłyszeć historię o tym, że zarządzający boksem spiskują, aby zamieść pod dywan nokaut Alego z rąk Elmo. "Jaki nokaut, człowieku?" - ludzie pukali się w czoło, patrząc na Elmo, który faktycznie był dziwnym gościem. Na przykład próbował sprzedać sędziemu - podczas rozprawy - jakiś stary tranzystor, który znalazł na ulicy.

Faktycznie, można przekopać tysiąc książek o Muhammadzie Alim i nie znaleźć wzmianki o jego walce z Hendersonem. A jednak Elmo miał rację - dowodzi tego obszerny artykuł sprzed dziesięciu lat w "Texas Monthly".

24 października 1972 r. w San Antonio Ali walczył w pokazówce. Czterech pięściarzy biło się z nim po trzy rundy. Dawali z siebie wszystko, bo każdy chciał mu spuścić lanie i wyrobić sobie przy tym nazwisko. Ali był jednak dla nich za szybki.

37-letni wówczas Henderson (po 26 zwycięstwach i ośmiu porażkach) dowiedział się o wydarzeniu przypadkiem i pojechał do San Antonio, by zobaczyć na własne oczy idola. Wparował do hotelu Alego i tam od razu napatoczył się na jego brata Rahmana. Okazało się, że jeden z czterech pięściarzy nie dojechał. Elmo go zastąpił i wszedł na ring jako pierwszy. Przez trzy minuty pajacował z Alim, a w drugiej rundzie przyrżnął prawą tak, że zadźwięczało w ostatnich rzędach. - Nawet ja miałem w oczach gwiazdy - powiedział Elmo "Texas Monthly". Sędzia wyliczył Alego do ośmiu, potem drugi raz zaczął liczyć, dla pewności. Aż przerwał pojedynek.

Ali cztery razy w karierze leżał na deskach, za każdym razem się podrywał i zwyciężał. Jedyny raz przegrał przed czasem, gdy poddał go trener Angelo Dundee - w okrutnym widowisku z Larrym Holmesem w 1980 r. Miał już wówczas pierwsze objawy Parkinsona, związane z liczbą ciosów, które otrzymał w karierze. Zapłacił zdrowiem zwłaszcza w pojedynkach po przerwie związanej z odmową służby w Wietnamie - nawet w tym sensacyjnym zwycięstwie w Kinszasie obrał taktykę przyjmowania ciosów Foremana. A gdy został znokautowany przez Elmo, ocucono go i postawiono w ringu. Następnie pokonał trzech pozostałych rywali.

Elmo też od przyjętych uderzeń osłabł. Przez wiele lat był bezdomnym w Corpus Christi. Teraz mieszka w przytułku w Napa w Kalifornii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.