Boks. Proksa przegrał z byłym mistrzem świata

Grzegorz Proksa (29-3, 21 KO) przegrał jednogłośnie na punkty z Sergio Morą (24-3-2, 7 KO). Sędziowie punktowali 96:94, 96:94 i 98:92 na korzyść Amerykanina.

Stawka walki była duża, gdyż już przed nią wiadomo było, że zwycięzca znacząco przybliży się do walki o tytuł mistrza świata wagi średniej. O randze walki świadczy też fakt, że w stanach pokazywała ją telewizja ESPN.

Mora od pierwszego gongu skoncentrował się na bezpośrednim prawym prostym, natomiast Proksa z doskoku polował na mocne uderzenie lewą ręką. Pierwsze trzy minuty wygrał Amerykanin, który lepiej wyczuwał dystans.

Po wznowieniu walki Proksa zaczął więcej bić na korpus. To przyniosło spodziewane efekty i otworzyło drogę do zadawania ciosów sierpowych. Agresywniejszy i aktywniejszy Polak dobrze zaczął także trzecią rundę, łapiąc swój rytm i skutecznie unikając akcji rywala. Dziesięć sekund przed przerwą trafił bezpośrednim lewym krzyżowym i podkreślił swoją przewagę.

W czwartym starciu Mora sam przeszedł do ofensywy. Obaj bokserzy trafili po kilka razy na górę, co zapowiadało jeszcze większe emocje.

Na początku piątej rundy Proksa na moment się zagapił, za co rywal skarcił go dwoma soczystymi ciosami z prawej ręki. Polak rzucił się do odrabiania strat, lecz lepsze wrażenie pozostawił po sobie tym razem rywal. Po wyrównanej szóstej rundzie, na początku siódmej Mora przeszedł do ataku w półdystansie i na moment nawet przyparł Proksę do lin, ale ten szybko się uwolnił.

W ósmym starciu Amerykanin uderzył po komendzie stop i po wznowieniu walki na moment zaiskrzyło pomiędzy zawodnikami. Po krótkiej wymianie obaj jednak wrócili do swoich stylów i szachowali się nawzajem pracą nóg oraz balansem tułowia. W przedostatniej odsłonie Mora konsekwentnie boksował z daleka lewym prostym, natomiast Proksa polował na bombę z doskoku. O wszystkim miały więc zadecydować ostatnie trzy minuty.

Lepiej zaczął je były mistrz świata WBC kategorii junior średniej, trafiając prawym krzyżowym. Proksa dużo ciosów przestrzelił, ale przejął inicjatywę przy linach. W ostatniej akcji włożył wszystkie siły w lewy sierpowy. Mora sprytnie jednak się uchylił, a Polak z rozpędu aż się przewrócił. Kiedy zabrzmiał gong kończący potyczkę, obaj podnieśli rękę w górę na znak zwycięstwa. Teddy Atlas dał Proksie tylko trzy rundy, a sędziowie punktowali odpowiednio 96:94, 96:94 i 98:92 na korzyść Mory.

Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Bokser.org ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.