Artur Szpilka lepszy był tylko w dwóch pierwszych rundach, później to Minto walczył mądrzej, ale również nie zachwycił. Sędziowie jednak widzieli zdecydowaną przewagę Polaka. Jednogłośny werdykt 98:93, 98:92, 100:90 dał zwycięstwo Szpilce.
Szpilka wyprowadzał mało ciosów, rzadko trafiał. Bardzo dużo czasu obaj pięściarze spędzali w klinczu, Polak cały czas cofał się do lin i tam próbował się bronić i kontratakować.
Zawiedziony postawą swojego podopiecznego był trener Fiodor Łapin. Po każdej rundzie słychać było w jego głosie zdenerwowaniem, cały czas zwracał uwagę Szpilce na to, że ten opuszcza prawą rękę. W końcu nie wytrzymał i wykrzyczał swojemu podopiecznemu: Może byś się boksem zajął, co?!
Sam polski pięściarz również nie był zadowolony ze swojej postawy. Po walce przyznał, że nie realizował zaleceń, które przed pojedynkiem ustalili z trenerem. - Odpuściłem sobie także przez ostatni miesiąc pracę z psychologiem i trudno było mi dziś utrzymać w ringu koncentrację - powiedział Polak jeszcze w ringu.
Od jakiegoś czasu mówi się, że Szpilka może w przyszłości walczyć o najważniejsze pasy wagi ciężkiej. Ta walka pokazała jednak, że jest na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. W walce z 38-letni Minto nie widać było jego przewagi, taktycznie był dużo gorszy. Bilans 15-0 robi wrażenie. Styl walki już nie.