Boks. Rybicki: Wach dostał lanie

- Mariusz Wach tylko sędziemu zawdzięcza, że przetrwał 12 rund walki z Władimirem Kliczką. Niestety, Polak dostał ciężkie lanie - ocenia jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy w historii, mistrz olimpijski z Montrealu (1976 rok) Jerzy Rybicki.

Sobotnią walkę w Hamburgu broniący czterech pasów mistrza świata wagi ciężkiej Kliczko wygrał jednogłośnie. Sędziowie punktowali 120:107, 120:107 i 119:109 dla Ukraińca.

- Kliczko pokazał wszystkie braki Wacha, udowodnił, że jest o wiele lepszym bokserem - mówi Rybicki. - Mariuszowi brakowało szybkości, dynamiki, Polak na tle rywala zaprezentował bardzo ubogi repertuar ciosów i jednostajne tempo. Kliczko pokazał, że potrafi o wiele więcej, między rywalami była widoczna bardzo duża różnica klas - dodaje złoty i brązowy (Moskwa 1980) medalista olimpijski.

Tę różnicę widać w statystykach ciosów. Na przestrzeni 12 rund Polak trafił rywala tylko 60 razy, a Ukrainiec uderzył Wacha aż 274 razy.

- Ciosy Wacha były pojedyncze, przypadkowe, nie było żadnej przemyślanej serii. Szkoda, ale z Kliczką nie wygra się, polując na jeden, kończący cios. Ukrainiec kontrolował walkę, dyktował warunki, cały czas był szybki na nogach, prezentował urozmaicone akcje, a nie tylko nudne proste jak Wach - analizuje Rybicki.

Były mistrz naszego pretendenta nie chce pochwalić nawet za udaną końcówkę piątej rundy, w której Kliczko zachwiał się po jednym z nielicznych celnych ciosów Wacha.

- To jest boks, każdy może dostać cios, ale ta udana akcja Wacha nie miała żadnego znaczenia, bo on nie umiał jej wykorzystać i przejąć inicjatywy. Niestety, różnica między nim i Kliczką była taka, jaką dawniej widać było między pięściarzami drugiej i pierwszej ligi. Wach ma świetne warunki fizyczne, nie można mu też odmówić ambicji, ale nie ma umiejętności pozwalających mierzyć się z Kliczką - ocenia Rybicki.

Sam Wach twierdzi, że za rok, a najpóźniej za dwa lata, dostanie kolejną szansę na zdobycie tytułu mistrza świata i wtedy ją wykorzysta.

- Obaj bracia Kliczko mają już swoje lata [Władimir ma ich 36, a Witalij - 41], dlatego nie wierzę, że Mariusz zdąży jeszcze z którymś z nich się zmierzyć. Zresztą, sam też nie jest najmłodszy [w grudniu skończy 33 lata], wcale nie będzie mu łatwo się poprawiać - ocenia Rybicki.

Zdaniem byłego prezesa Polskiego Związku Bokserskiego sobotnia walka powinna zakończyć się w ósmej rundzie, w której Kliczko wyprowadził aż 44 celne ciosy, przy zaledwie trzech ze strony Wacha. - Polak tylko sędziemu zawdzięcza, że dotrwał do końca walki, moim zdaniem w tej rundzie ona powinna zostać przerwana, bo Wach dostawał ciężkie lanie - ocenia Rybicki. - Gdyby sędzia postąpił tak, jak w walce Tomasza Adamka z Witalijem Kliczką [pojedynek został przerwany w 10. rundzie, mimo że Adamek nie padł na ring -red.], to nikt nie mógłby mieć pretensji, włącznie z samym Wachem - dodaje.

Mimo wyraźnej porażki Mariusza Ryszard Wach przekonuje, że jego syn jest obecnie najlepszym polskim bokserem wagi ciężkiej, ponieważ przetrwał 12 rund pojedynku z jednym z braci Kliczko, co wcześniej nie udało się Albertowi Sosnowskiemu i Adamkowi [obaj przegrali z Witalijem Kliczką w 10. rundach swych walk - red.].

- Absolutnie nie zgadzam się z tą opinią. Do Adamka Wachowi dużo brakuje. Co prawda, Tomek nie ma odpowiedniego ciosu na wagę ciężką, ale poza tym jest lepiej wyszkolony technicznie, szybszy, po prostu wyraźnie lepszy. Gdyby doszło do walki Adamek - Wach, to Adamek na pewno byłby moim faworytem. Ale na taką walkę raczej się nie zanosi, bo Adamek ma swoją ścieżkę kariery - kończy Rybicki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.