Pojedynek rozpoczął się od zdecydowanego ataku Polaka, który w pierwszych dwóch rundach zepchnął rywala do głębokiej defensywy. Szczególnie groźny dla rywala był prawy podbródkowy, po którym Palacios lekko się zachwiał.
Następne rundy to ożywienie Portorykańczyka. W trzeciej i czwartej walka się wyrównała, kolejne trzy zdecydowanie trzeba jyż zaliczyć na konto pretendenta, który co chwilę zmieniał gardę i był bardziej dynamiczny niż Włodarczyk.
Palacios od siódmej rundy kompletnie zgasł, stracił szybkość i animusz, wyczekując już tylko błędu Polaka, po którym mógłby zadać nokautujący cios. Takiego jednak nie było, co więcej, to Włodarczyk w dziesiątej rundzie lewym sierpowym skontrował Palaciosa i rozbił mu wargę. Polak miał jeszcze dwadzieścia sekund i przeciwnika na linach, nie wykorzystał jednak tak sprzyjającej sytuacji to zadania decydującego ciosu.
Nie miało to już jednak specjalnego znaczenia. Ostatnie dwie rundy to już tylko walka Palaciosa o to, by dotrwać do końca pojedynku, choć Portorykańczyk musiał mieć świadomość, że nie ma szans na korzystny werdykt sędziów.
- Bardzo dziękuję mojemu promotorowi, dzięki niemu nie boksuję dziś w jakiejś podrzędnej lidze, mogę boksować w najwyższej dla was, dla mojej publiczności, dla tych co mnie kochają i nienawidzą - powiedział po walce mistrz. - Nie zawsze jestem miły i sympatyczny, ale zawsze staram się robić dobrą robotę w ringu.