Panie Dundee, co będzie pan robił w swoje urodziny?
Angelo Dundee: Pójdę z synem, córką i siedmioma wnukami do miłej restauracji. Ale najpierw zrobię to, co przez 7 dni w tygodniu, czyli pójdę na salę poprowadzić trening bokserski.
Nadal wykonuje pan zawód trenera?
AD: Co może być piękniejszego, niż uczyć młodych ludzi sztuki pięściarskiej? Boks to całe moje życie. Pracuję w sporcie zawodowym od 1948 roku. Boks to moje studia, mój uniwersytet. Jestem sportowi wdzięczny za wszystko to, co przeżyłem, za znajomość z wieloma ciekawymi ludźmi. Stać w sali gimnastycznej, czując charakterystyczny zapach potu i uczyć boksu to dla mnie nadal wielka radość. Szef policji w naszym regionie często zaprasza mnie do współpracy na rzecz resocjalizacji młodych ludzi, na spotkania z nastolatkami uzależnionymi od narkotyków. Wiesz, nasze społeczeństwo nie stanie się lepsze, jeśli nic nie będziemy robić.
Ilu dzieciaków aktualnie pan trenuje?
AD: Sześcioro, czasem siedmioro.
Jest wśród nich nowy Ali?
AD: Nie. I nigdy nie będzie. Nie będzie także drugiego Tysona, czy Schmelinga. Każdy zawodnik ma swój własny, niepowtarzalny charakter. Jest jedyny w swoim rodzaju.
Sformułujmy więc to pytanie nieco inaczej: czy jest w tej grupie zawodnik, który może być w przyszłości wielkim bokserem wagi ciężkiej?
AD: Pewnie tak. Ale proszę o jedno: mówiąc o pięściarzach, nie używaj określeń "wielki" i "największy".
Dlaczego?
AD: Bo na te określenia zasłużył tylko jeden człowiek: Muhammad Ali.
Pamięta Pan Wasze pierwsze spotkanie?
AD: Oczywiście. Pamiętam jak gdyby to było wczoraj. W lipcu 1959 roku byłem na wieczorze bokserskim w Louisville, gdzie mieszkał Muhammad. Nagle zadzwonił do mnie do hotelu i powiedział: "Nazywam się Cassius Marcellus Clay. Jestem zwycięzcą turnieju "Złote Rękawice" w Louisville, Chicago i Seattle. Chcę z tobą porozmawiać." Zaprosiłem go więc do mojego pokoju. Ali przyszedł szybciej niż myślałem i zadawał mi wiele pytań. Chciał wiedzieć dosłownie wszystko: jak trenuję zawodników, jak często i na jakich dystansach boksują, jak się odżywiają i kiedy chodzą spać. To było jak przesłuchanie. Ten nastolatek mnie zachwycił. Nie widziałem dotąd osoby bardziej dociekliwej i obdarzonej takim entuzjazmem i pewnością siebie. W grudniu 1960 roku zadzwonił do mnie przedstawiciel jego managementu, który poinformował, że Ali chce trenować u mnie. Powiedziałem, że może przyjść do mojego gymu, który znajdował się przy 5-tej Ulicy w Miami, w czasie Bożego Narodzenia, ale ten nie zamierzał stracić czasu i pojawił się już następnego dnia. Za wszelką cenę chciał bym z nim pracował. 27 grudnia po raz pierwszy stanąłem w jego narożniku.
Jakie było najważniejsze wydarzenie Waszej wspólnej kariery?
AD: Pierwsza
walka z Sonny Listonem, która odbyła się 25 lutego 1964 roku. Była to pierwsza mistrzowska walka Muhammada. Nikt nie dawał nam szans, ale byłem w 100 procentach pewny zwycięstwa. Muhammad był doskonałym wojownikiem, mógł absolutnie wszystko. Poza tym, miał bardzo silną wolę i ogromną wiarę w siebie. Wchodził na salę jako pierwszy, a wychodził jako ostatni. Był po prostu niesamowitym wojownikiem i mężczyzną.
Czy nadal kontaktujecie się ze sobą?
AD: Oczywiście! Jesteśmy przyjaciółmi na całe życie. Dzwonił do mnie zaledwie 3 dni temu. Zawsze można z nim porozmawiać na ciekawe tematy, pod warunkiem, że w tym samym czasie nie bierze lekarstw.
Co Pan czuje, gdy widzi jak Ali cierpi dzisiaj na chorobę Parkinsona?
AD: To dla mnie bardzo bolesne i łamie mi serce. Chcę mi się płakać, ale to mu w niczym nie może pomóc. Muhammad w godny podziwu sposób walczy z chorobą. Jak zawsze jest w stanie podjąć każde wyzwanie.
Pokonałby Kliczków?
AD: Oczywiście i to bez żadnych problemów. Bawiłby się z nimi w ringu, po prostu "przetańczyłby" ich. Z braćmi Kliczko wygraliby także Larry Holmes, Joe Frazier i George Foreman, ponieważ byli znacznie szybsi, mieli mocniejszy cios i mężne serca. Kliczkowie z powodu wzrostu są zbyt wolni i statyczni. Ale jest mi nawet ich trochę żal, ponieważ nie mają prawdziwych rywali. Kliczkowie nie mogą więc dać z siebie wszystkiego, co najlepsze. Ale naprawdę szanuję ich, bo to najlepsi pięściarze obecnych czasów.
Niezależnie od tego, czy należą do pierwszej 10 wagi ciężkiej wszech czasów?
AD: Dla mnie, pierwszy jest oczywiście Muhammad Ali. Po nim wymieniłbym Joe Louisa, Maxa Schmelinga, Larry`ego Holmesa, Joe Fraziera, Mike`a Tysona, Rocky`ego Marciano, Sonny Listona, George`a Foremana, Lennoxa Lewisa. Po nich umieściłbym Kliczków.
Ogląda Pan ich walki?
AD: Oglądam wszystkie walki, które są pokazywane w telewizji. Musze być ciągle "na czasie". Jeśli pytasz mnie o współczesny boks, to prawie codziennie oglądam zawodników z całego świata.
To niesamowite, w jak znakomitej formie jest Pan mimo upływu lat.
AD: Jestem w dobrej formie i czuję się jak 65-latek. Dzięki swojej codziennej pracy z młodymi ludźmi, sam pozostaję młody.
Stawia Pan przed sobą jeszcze jakieś cele?
- Chcę dożyć 100 lat. Wydaje mi się, że to możliwe. Ponadto, marzę, by znaleźć zawodnika wagi ciężkiej, który będzie w stanie pokonać Kliczków i który był przywrócił blask wadze ciężkiej.