Poligon: ''Na lewo most, na prawo most...'' czyli jesień na skrzydłach

''...dołem Wisła płynie'' a tuż nad lustrem wody, między przęsłami mostów śmigali polscy piloci myśliwscy na swych błyszczących maszynach. Zostawał po nich tylko warkot i świst powietrza. Niektórzy obrońcy w starciu z niektórymi skrzydłowymi też robią za przęsła mostu, świstem posługuje się sektor gości, a warkot zazwyczaj pochodzi z rzeczownika odprzecinkowego, przy pomocy którego publiczność daje niecenzuralny wyraz swej sympatii/antypatii dla zawodnika, grającego na pozycji, którą się dziś zajmiemy. Oj, zdanie długie jak noga Józefa Samotraczyka...

Jeśli w którejś formacji piłkarskiej zostały resztki polskiej kawaleryjsko-lotniczej fantazji, to chyba właśnie w bocznych pomocnikach. Bo czymże powinien się charakteryzować skrzydłowy? Nie, to nie teatr, więc pomińmy szminkę i puder. Dobry skrzydłowy powinien charakteryzować się: A) szybkością, B) szybkością, C) szybkością, D) celnością podania, E) celnością strzału, F) szybkością. Szybkość potrzebna jest skrzydłowemu pomocnikowi aby dopaść do piłki przed skrzydłowym przeciwnika, pobiec z piłką, na tyle szybko, by owego skrzydłowego zostawić z tyłu, minąć bocznego obrońcę, zorientować się, że rany boskie, to białe, które minąłem, to była już linia końcowa, wrócić zza linii na boisko i zdążyć do rozpaczliwie zostawionej na nim piłki. Celność podania potrzebna jest, by celnie podać, celność strzału, by celnie strzelić, a zęby skrzydłowi mają po to, żeby lepiej zjeść Czerwonego... yyy... żeby rozgryźć taktykę przeciwnika. Ostatnia szybkość potrzebna jest, by wrócić na z góry upatrzoną pozycję i zacząć czynności boiskowe od początku.

Czasem zdarzają się tacy kozacy, którzy zmieniają geometrię skrzydła oraz trajektorię lotu i zaczynają wywijać między przęsłami dziwne figury. W tłumaczeniu na boiskowy: schodzą do środka pola i udają, że są kimś zupełnie innym, przez co obrońcy jeszcze bardziej przęsłowieją i tym łatwiej można między nimi wywijać. Czasem, gdy się nasi skrzydłowi piloci rozpędzą, środek pola staje się jedynie przystankiem, a oni lądują po przeciwległej stronie boiska i tam dopiero szerzą zamęt grubymi nićmi szyty - ponieważ muszą posługiwać się swoją słabszą technicznie nogą, raz kopną piłkę, raz przeciwnika, raz źdźbło, a raz atom powietrza. Oczywiście, ze świstem i warkotem.

Oczywiście, to tylko fantazyjne ozdobniki - głównym zadaniem skrzydłach jest szybkobieganie, celnopodawanie do napastników, a w miarę możliwości wyręczanie tychże w zbożnym dziele strzelania bramek. Wartość skrzydłowych mierzy się w licznie asyst i bramek dzielonej przez prędkość razy ilość dośrodkowań. Albo odwrotnie.

Największy problem stanowi jednak klasyfikacja gatunkowa: Kamil Grosicki jest napastnikiem czy skrzydłowym? Tadas Labukas jest skrzydłowym czy napastnikiem? A skoro jesteśmy przy Labukasie, to czy autor na pewno ma na myśli Labukasa, czy może znowu mu się coś pozajączkowało i tak naprawdę chodzi mu o Virginię Woolf.

Czasem ciężko jest o dobrego skrzydłowego, natomiast wśród napastników trener ma lekką nadprodukcję i wtedy wybiera najszybszego, ustawia go na boku pomocy i mówi: ''Płyń po źdźbłach i granulatach, rozsławiaj imię Polskiej Myśli Szkoleniowej, a podawaj celnie, bo zagrasz w Młodej Ekstraklasie''. I biega Kamil Grosicki, Patryk Małecki czy Maciej Korzym po skrzydle, wspominając czasy, gdy to nie on na innych, tylko inni na niego harowali. Przy czym Kamil Grosicki wie, że jeśli zagra dobrze, to następny mecz spędzi na szpicy, a Patryk Małecki wie, że choćby się - pardon my French - skichał, to do ataku nie trafi, bo do ataku Wisła ma Pawła Brożka, a na prawą pomoc tylko Wojciecha Łobodzińskiego, czyli chodzącą personifikację cytatu: ''a jakoby nikogo nie było''. Koniec dygresji. Z powodów wymienionych wyżej, klasyfikacja skrzydłowych do dzisiejszego odcinka odbyła się metodą niejasno-uznaniową i pewnie część Szanownej Wycieczki wzniesie okrzyk: ''Przecież to nie jest skrzydłowy!'', a część - okrzyk: ''A gdzie jest... [wstaw imię i nazwisko]?'' Okrzyki owe z góry uznane zostają za usprawiedliwione, aczkolwiek uwzględniania zawartych w nich postulatów obiecać nie mogę.

Ponieważ na boku pomocy grywają napastnicy, obrońcy i środkowi pomocnicy, a skrzydłowi grywają w ataku, w obronie i na środku - osobominutaż na skrzydle wygląda zupełnie inaczej niż w przypadku stoperów czy ofen/defen-sywnych pomocników. Liderem klasyfikacji minutowej jest... no, kto zgadnie?... Tak jest, brawo ten pan: Wojciech Grzyb z Ruchu Chorzów - na boisku w 15 meczach przez 1336 minut (czyli, jak łatwo wyliczyć - nie było go tylko kwadrans). Na drugim miejscu Maciej Małkowski z GKS-u Bełchatów - 1333 minuty, a na miejscu trzecim (i tu jestem gotów się założyć, ze nikt nie zgadnie) - Manu z Legii Warszawa (1258 minut). Ponad tysiąc minut na sztucznych i naturalnych murawach spędzili także Paweł Sobolewski (Korona Kielce, 1220 minut), Tomasz Kupisz (Jagiellonia Białystok, 1196 minut), Sławomir Peszko (Lech Poznań, 1172 minuty), Paweł Nowak (Lechia Gdańsk, 1139 minut), Adrian Mierzejewski (Polonia Warszawa, 1119 minut), Bruno Coutinho (Polonia Warszawa, 1087 minut), Miroslav Bożok (Arka Gdynia, 1063 minuty), Siergiej Kriwiec (Lech Poznań, 1062 minuty), Patryk Małecki (Wisła Kraków, 1050 minut) i Saidi Ntibazonkiza (Cracovia, 1045 minut).

Tytuł Najlepszego Snajpera należałoby podzielić między Tadasa Labukasa z Arki Gdynia i Abdou Razacka Traore z Lechii Gdańsk - obaj strzeli po pięć bramek, choć Labukas tylko na granulacie, a Traore dwa razy z rzutu karnego. No, chyba, że do grona skrzydłowych zaliczymy także Kamila Grosickiego z Jagiellonii Białystok (1119 minut na boisku). I wie Szanowna Wycieczka co? Ja bym zaliczył - na pewno częściej grywał na boku pomocy niż w ataku, a poza tym dzielić tak tytuł jak jakiegoś banana.... Wyszarpuję więc pamiątkowy puchar z rąk rozczarowanego duetu i wręczam go zdobywcy sześciu bramek Kamilowi Grosickiemu . Dla porządku odnotujmy także, że po cztery gole strzelili Adrian Mierzejewski i Bruno Couthino z Polonii Warszawa oraz Patryk Małecki, a po trzy - Dariusz Jarecki (Polonia Bytom), Andraż Kirm (Wisła Kraków), Tomasz Kupisz (Jagiellonia Białystok), Maciej Małkowski, Saidi Ntibazonkiza, Sławomir Peszko, Piotr Wiśniewski z Lechii Gdańsk i Marcin Wodecki z Górnika Zabrze (obaj podobnie jak Grosicki: niby napastnicy, a najczęściej na skrzydle). W charakterze dyscypliny dodatkowej wystąpi warunkowo Piotr Grzelczak z Widzewa Łódź.

Królem asyst zostaje bezapelacyjnie Maciej Małkowski - aż sześciokrotnie pomagał kolegom w zdobyciu gola. To znaczy, sześciokrotnie bezpośrednio, bo gdyby policzyć przedostatnie podania albo idealnie wyłożone piłki, które koledzy posłali panu Władziowi w okno kanciapy, to wynik byłby zdecydowanie wyższy. Cztery asysty zaliczył Tomasz Kupisz, po trzy - Kamil Grosicki, Andraż Kirm, Paweł Nowak, Paweł Sobolewski (Korona Kielce) i Tomasz Wróbel (GKS Bełchatów).

Skrzydłowy też człowiek, czasem mu nerwy puszczą, czasem wystawi łokieć, czasem przykopie szybszemu od siebie rywalowi, a czasem tylko nawrzeszczy na najbliższego arbitra. Kartki rzecz normalna, a skrzydłowi nie wypadają w tej klasyfikacji jakoś szczególnie źle. Po cztery żółte kartki zobaczyli Miroslav Barczik (Polonia Bytom), Malden Kaszczelan (Jagiellonia Białystok), Manu, Adrian Mierzejewski, Paweł Nowak, a po trzy: Marko Bajić (Lechia Gdańsk), Andraż Kirm i Tadas Labukas. Czerwonymi kartkami ukarano dwóch skrzydłowych: Miroslava Bozoka z Arki Gdynia i Macieja Rybusa z Legii Warszawa. Jesienią zadziwiał Sławomir Peszko: zdobył tylko dwie żółte kartki i ze szczerym zdziwieniem skonstatowałem, że może ewentualnie jedną jeszcze mógłby dostać, ale absolutnie nie więcej. Nie kopał, nie szarpał, nie urywał przeciwnikowi nerki, ani nie gryzł w ścięgna, a teraz jeszcze wycina Lechowi numer ze zmiana klubu. Czyżby to jednak nie metamorfoza, tylko jakiś alien, który zeżarł oryginał?

Myśliwiec

15. kolejka. Polonia W. - Wisła 0:1. Patryk Małecki i Jakub Tosik15. kolejka. Polonia W. - Wisła 0:1. Patryk Małecki i Jakub Tosik Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Szybki, zwrotny, dysponujący dużą siłą ognia; w ataku potrafi spaść niespodziewanie, wywinąć beczkę czy korkociąg i ''bić przeważnie wroga'', a w defensywie - chronić stada własnych bombowców. Do najszybszych ligowych myśliwców należąc Kamil Grosicki , Patryk Małecki , Sławomir Peszko i Tomasz Wróbel , do najbardziej precyzyjnych: Maciej Małkowski , a o skuteczności już wspominaliśmy: w roli myśliwców bombardujących wystąpili Kamil Grosicki i Tadas Labukas (Labukas. Nie Kijanskas), który ma całą wiosnę, żeby pokazać, że na trawie też trafiać umie. Ligową eskadrę myśliwską powinniśmy uzupełnić o Saidiego Ntibazonkizę , a do ''szkoły orląt'' przyjmujemy Waldemara Sobotę (Śląsk Wrocław, jeden gol, dwie asysty).

Myśliwiec bombardujący

Przeznaczony nie tyle do walki z samolotami, co do niszczenia celów naziemnych. Lata ciężej, ale za to jak huknie... Jak potrafi huknąć Siergiej Kriwiec czy Dariusz Palusiński - wszyscy kibice widzieli, a połowa bramkarzy nie bardzo ma ochotę bronić. Jak strzela Bruno - też wszyscy wiedzieli i nie ma chyba ani jednego kibice, który nie zadawałby sobie pytania ''Dlaczego tak rzadko''? Podobne pytanie zadaje sobie zapewne prezes Wojciechowski, ale Bruno jednak te cztery bramki strzelił, więc prezes pewnie najpierw zajmie się tymi, którzy nie. Powody do zadowolenia ma trener Kafarski - Paweł Nowak na razie gra kolejny równy sezon, a Abdou Razack Traore jest jednym z odkryć rundy jesiennej: pięć bramek, dwie asysty - to robi wrażenie. Solidnie bombardowali i ostrzeliwali przeciwnika Jakub Wilk i Tomasz Kupisz , a sierżantem szefem eskadry można by mianować Adriana Budkę , który po prostu robi swoje, lata i strzela, strzela i lata, bez względu na to, co tym razem wymyśli pułkownik Cathcart.

Bombowiec

Nad cel, BUM i do bazy, nad cel, BUM i do bazy... rytm jednostajnie niszczący siłę żywą przeciwnika i zmuszający wraże maszyny do skupiania się na obronie. Dowódcą dywizjonu mianowany zostaje Adrian Mierzejewski , który skutecznie wyłączał z gry skrzydłowych przeciwnika, a kiedy już ich wyłączył - wznosił się na pułap dla nich niedostępny i bombardował, bombardował... Szefem sztabu mianuję Wojciecha Grzyba , który grę czuł nie gorzej niż trener, kondycję miał jak mięśnie brzucha, a owe mięśnie brzucha jak kondycję. Podporą Wisły Kraków był Andraż Kirm (trzy bramki i trzy asysty), wsparciem lotniczym Polonii Bytom - Miroslav Barczik , a jak wyglądała gra Górnika Zabrze bez Grzegorza Bonina - lepiej nie wspominać, bo trener Nawałka jest wystarczająco zdołowany wiadomością, że negocjacje z pomocnikiem zakończyły się fiaskiem.

Szybowiec

Marcus da Silva (z lewej) i Luis Henriquez z LechaMarcus da Silva (z lewej) i Luis Henriquez z Lecha Fot. Radosław Jóźwiak / Agencja Wyborcza.pl

Cicho i znienacka. Daleko nie poleci, gradem bomb czy pocisków nie zasypie, ale niech no tylko ktoś go przegapi - może się ocknąć z nożem na gardle i pod drwiącym spojrzeniem wysypujących się z szybowców komandosów. Marcus da Silva , proszę Szanownej Wycieczki - dwa lata temu nie chciała go Wisła, rok temu nie chciał go Śląsk Wrocław, a teraz pewnie połowa drużyn ''byłaby w życzeniu'', bo tak wkręcić w trawę Luisa Henriqueza nie każdy skrzydłowy potrafi. Albo taki Maciej Korzym - biega sobie z boczku, niby niegroźny, niby wolny, a tu nagle ciach i piłka ląduje w polu karnym, a bramkarz dostaje ataku paniki. Podobnie sprawa się miała z Dariuszem Jareckim z Polonii Bytom - wydawało się, że - cytując klasyka - ''przyszłość ma już za sobą'', a tymczasem pomocnik Polonii łagodnym ślizgiem spłynął z obłoków, zapakował trzy bramki, przy czwartej asystował. Rozkazem dziennym numer, data, m.p., podpis do eskadry szybowcowej skierowani zostają także Łukasz Janoszka z Ruchu Chorzów, Paweł Sobolewski z Korony Kielce i Szymon Pawłowski z Zagłębia Lubin.

Samoloty typu ''stealth''

Przeciwnik ich nie widzi, za to one widzą przeciwnika i nawet jeśli nie biorą bezpośredniego udziału w akcji, to bez nich współczesna wojna jest niemożliwa. Sebastian Szałachowski statystyki ma bardziej niż skromne, ale przy paru bramkach przydał się bardzo, a do męczenia skrzydłowych przeciwnika też nadawał się znakomicie. Za to Maciej Rybus tak się realizował w byciu niewidzialnym, że gdyby nie czerwona kartka - całkiem zniknąłby z radarów (o, i bramka także!). Marcin Radzewicz biegał za trzech, ale rundę także zakończył bez wpisu w rubryce ''zestrzelenia'', a Janusz Gancarczyk co prawda ma jedno trafienie na koncie, ale jeśli ktoś pamięta, że to przecież ''ten'' Janusz Gancarczyk, to na pewno czuje spore rozczarowanie, że tylko jedno. Dołóżmy tu jeszcze Paula Grischoka oraz Łukasza Hanzela i uważajmy, żeby nie uderzyć o coś głową, bo wspomniana niewidzialność jakby coraz większa i większa...

Latawiec

12. kolejka. Arka - Korona 2:1. Miroslav Bożok12. kolejka. Arka - Korona 2:1. Miroslav Bożok Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Wyborcza.pl

Malowniczy, ale na sznurku. Wysoko, ale bezproduktywnie. Nie stanowi zagrożenia, za to dzieci bardzo go lubią. Piwo przeciw jogurtowi, że Miroslav Bożok jest bardzo sympatyczny i lubią go i dzieci, i dorośli. Ale z jego lotów po obu skrzydłach Arki nie wynika na razie za wiele. Może poza konstatacją, że Arce przydałby się nowy skrzydłowy. Marek Zieńczuk fruwał krótko - zaledwie 80 minut. Kibice na przemian cieszyli się z jego powrotu i dziwili się, czemu lata w środku boiska. Sam Zieńczuk tez się dziwił, ale że grzeczny jest bardzo, to ''realizował założenia taktyczne nakreślone przez trenera''. Marcin Zając za to nie realizował - latał sobie po skrzydle, a kiedy zabrakło amunicji... przepraszam, kiedy zabrakło wiatru - rozkładał ręce i tak długo wzruszał ramionami, aż zaczynało wiać. ''Tu latający słój, który mówi...''

Michał Goliński jeszcze nie tak dawno wygrał derby Nowej Huty, a chwilkę później wylądował w Młodej Ekstraklasie, przy czym nie do końca wiadomo, dlaczego. Miał być filarem drużyny, a jesienią zagrał jedynie trzy kwadranse. Wojciech Łobodziński przebił wynik Golińskiego i po ligowej murawie biegał zaledwie dwadzieścia pięć minut. Resztę czasu spędzał w hangarze, a mechanicy na przemian dokręcali mu śrubę i odkurzali. Łukasz Madej miał pewne miejsce za czasów trenera Tarasiewicza, ale kiedy w Śląsku nastał trener Lenczyk, Madej został uziemiony i... i okazało się, że wcale to na wyniki eskadry nie wpływa. A w każdym razie nie wpływa ujemnie. Do zahangarowanych obiektów niegdyś latających dołączył Martins Ekwueme , Mariusz Sacha jest na najlepszej drodze i obsada lotniska przy ul. Kałuży zakłada się, kiedy Sacha odkryje u siebie kolejną kontuzję, a trener Pasieka liczy, że Denis Glavina wyleczy się szybko i pomoże Arce pofrunąć w górę tabeli. Lot trzmiela czyli ''Run, Forrest!''

Pamięta Szanowna Wycieczka film ''Robin Hood - czwarta strzała''? W pewnym momencie na ekranie pojawił się obrabowany bogacz, który biegł przez las. Czyli przez forrest. Biegł, biegł, biegł, biegł, biegł... głos wewnętrzny nadawał mu kierunek i przyspieszenie, przy czym przyspieszenie było stałe, a kierunek losowo zmienny. Bieganie trwało długo i było tak bez sensu, że aż śmieszne. Manu spędził na boiskach ligowych 1258 minut i dobrze, że w końcówce rundy zaliczył dwie asysty, bo inaczej aluzja do rabunku byłaby jeszcze bardziej na miejscu.

POLIGONOWE PODIUM SUBIEKTYWNE (BARDZO)

Lewe skrzydło

Miejsce trzecie: Adrian Mierzejewski

Maciej Szmatiuk i Adrian MierzejewskiMaciej Szmatiuk i Adrian Mierzejewski Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Może grac z lewej, może grać z prawej, a skoro może to gra. Z tym, że z lewej podaje lepiej. Ale to bez różnicy, bo koledzy pudłują nawet z metra. W każdym razie on się wstydzić nie musi. I Polonia jego też nie.

Miejsce drugie: Abdou Razack Traore

Abdou Razack Traore z córką po meczu Lechia - GórnikAbdou Razack Traore z córką po meczu Lechia - Górnik Fot. Dominik Werner / Agencja Wyborcza.pl

Przyszedł, rozejrzał się i zrobił różnicę.

Miejsce pierwsze: Maciej Małkowski

Maciej MałkowskiMaciej Małkowski Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl Trzy bramki, sześć asyst, równa forma i nie udusił jeszcze żadnego kolegi, mimo, że czasem aż się prosiło, bo podawał, że proszę siadać. Znaczy, strzelać.

Prawe skrzydło

Miejsce trzecie: Tadas Labukas

Lech - Arka 0:0. Tadas Labukas i Jasmin BurićLech - Arka 0:0. Tadas Labukas i Jasmin Burić Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Pięć bramek. W Arce. Szok.

Miejsce drugie: Sławomir Peszko

Bo więcej może nie będę już miał okazji go docenić. No i przestał kopać

Miejsce pierwsze: Kamil Grosicki

Sześć bramek, trzy asysty i gdyby tylko ktoś wymyślił, jak Grosickiemu przymocować na stałe do głowy wiadro lodu, żeby się tak nie gotował w czasie meczu, to bramek byłoby dwukrotnie więcej, a asyst, że ohohoho i jeszcze sześć.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.