Dlatego nam przykro, że Marcin Cabaj odchodzi z Cracovii

Marcin Cabaj nie przedłuży kontraktu z Cracovią. To trochę tak, jakby Słońce nie przedłużyło z Ziemią umowy na wschodzenie i zachodzenie. Jest nam przykro. Dlaczego?

W naszej Ekstraklasie brakuje wielu rzeczy - piłkarzy, a nie osobników takich jak my, tyle że w spodenkach gimnastycznych i z dwudziestokrotnie wyższymi pensjami, umiejętności futbolowych, kibiców, pieniędzy, ambicji i... i tak można by wymieniać i wymieniać, aż dałoby się z tej listy stworzyć kolejny stały cykl na Z Czuba. Nie brakuje w niej jednak emocji i to głównie dzięki ludziom takim jak Marcin Cabaj. Kto raz go poczuł, nigdy nie zapomni tego dreszczyka emocji za każdym razem, gdy bramkarz Cracovii zbliża się do piłki lub gdy piłka zbliża się do niego: Wybije? Piłkę a nie sobie bark? Złapie? Piłkę a nie żółtą kartkę? Zaliczy daleki wykop? Przepuści futbolówkę między nogami? Obroni strzał z dwóch metrów przy pomocy sznurówek i siły umysłu? Odpowie na kilka ważnych pytań dotyczących życia, wszechświata i całej reszty? Wiele można o Cabaju powiedzieć i napisać (na przykład esej, epos heroiczny, poemat, powieść grozy, opowiadanie fantastyczne), ale jedno jest pewne: emocjami, które wywoływał dałoby się obdzielić wszystkie poziomy polskich rozgrywek piłkarskich.

Jako że, w razie gdybyście nie zauważyli, jesteśmy serwisem internetowym, darzymy pewnego rodzaju sympatią komputery. A były już niedługo golkiper Cracovii może być najbardziej komputerowym graczem w historii ludzkiego gatunku. Oczywiście nie komputerowo bezbłędnym o dużym automatyzmie gry, ale szalenie wręcz zerojedynkowym. Cabaj albo bronił rzeczy, które w idealnym świecie obroniliby tylko Buffon, Spiderman, Ron Jeremy i inni bohaterowie naszej młodości ...

...albo robił coś, co fachowa literatura dość powszechnie nazywa ''wpuszczeniem Cabaja'' . I to robił to dość często.

Jakby też nie było, Cracovia to trochę legenda polskiej piłki - najdłużej nieprzerwanie istniejący klub sportowy w naszym kraju (od roku 1906), pięciokrotny mistrz Polski (po raz ostatni 62 lata temu) i to mimo tego, że w tym sezonie próbuje przekonać wszystkich kibiców, że to raczej ''Legenda o żółtej ciżemce''. Marcin Cabaj to z kolei legenda Cracovii, w której barwach rozegrał 162 spotkania w Ekstraklasie. Więcej meczów dla ''Pasów'' w najwyższej klasie rozgrywkowej nie zaliczył nikt. Cracovia bez Cabaja nie będzie juz tą samą, starą, dobrą Cracovią. Nie zrozumcie mnie źle, nie porównywałbym tego do opuszczenia Chicago Bulls przez Jordana, no co Wy. To raczej opuszczenie Chicago Bulls przez Pippena. Dość jednak stwierdzić, że nie tylko Cracovia bez Cabaja nie będzie już tą samą Cracovią. Ekstraklasa z Cracovią bez Cabaja też nie będzie już tą samą Ekstraklasą.

Cokolwiek by się teraz nie działo z Tobą, Marcin, przyznajemy Ci honorowy tytuł Piłkarza Roku 2010 według Z Czuba wraz ze statuetką. Tylko jej nie upuść.

Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.