Dobry pomysł, zły pomysł: Wszystko dobre, co się dobrze kończy

Reprezentacja Polski zakończyła kolejny rok, a selekcjoner Franciszek Smuda, przynajmniej jeśli wierzyć jego wypowiedziom sprzed kilku miesięcy, zakończył selekcję zawodników i zbudował sobie szeroką kadrę, z której wybierze zawodników na Euro 2012. W jakim stylu? To zależy od tego, jak zwykliście zapatrywać się na szklanki...

Dobry pomysł: Grać jak reprezentacja Polski. Mimo wszystko, nie była to klasyczna polska towarzyska człapanina, w której piłka przesuwana była po boisku odwrotnością ruchu konika szachowego - raz do przodu, dwa razy w bok. Polacy mieli przewagę i stworzyli kilka niezłych akcji. Dzielnie pracował Adrian Mierzejewski. Kamil Grosicki pokazał, że dochodzenie do sytuacji strzeleckich to jego drugie imię (inna sprawa, że trzecie brzmi ''i niewykorzystywanie ich''). Paweł Brożek przy obu bramkach zaimponował przytomnością umysłu, a Grzegorz Sandomierski wykazywał się czujnością - niezbędną, jeśli przychodzi ci współpracować z polskimi obrońcami. Do tego widać było, że Polakom chce się walczyć. No, na ogół chce się walczyć. Czasami. Ale to i tak progres - na ogół w meczach towarzyskich nie chciało się nikomu i niczego.

Zły pomysł: Grać jak reprezentacja Polski. Jasne, należy wziąć poprawkę na to, że mówimy o kadrze złożonej z zawodników, którzy w takim składzie nigdy ze sobą nie grali i nigdy nie zagrają. Nikt nie będzie więc wymagał od nich gry na pamięć i działania jak jeden organizm. Najżyczliwszy jednak nawet obserwator musi zauważyć, że większość akcji naszej drużyny brała się z błędów rywali lub pojedynczych udanych zagrań. Nie widać było w grze drużyny głębszej trenerskiej myśli, jakichkolwiek rozpoznawalnych schematów, które coraz częściej pokazuje pierwsza reprezentacja. Rozumiem ideę stojącą za takimi meczami, ale jak na razie każdy z nich przypomina mające miliard elementów puzzle układane za każdym razem od początku. Krótko mówiąc, zabawa może i niezła, ale koniec końców nie powstaje nic, co dałoby się obejrzeć.

Dobry pomysł: Zakończyć poszukiwania. Przyczyny są oczywiste - wystarczy przyzwoite 45 minut, niekiedy nawet w meczu z Cracovią, żeby dostać powołanie do ligowej kadry. Dlatego dobrze byłoby, żeby Smuda przypomniał sobie własne słowa o tym i rzeczywiście razem z rokiem 2010 zakończył szeroko zakrojoną selekcję, tym bardziej, że coraz częściej zaczyna ona przypominać sztukę dla sztuki. Jaki jest sens sprawdzania czterdziestego czwartego lewego obrońcy? Nie lepiej wybrać z tych już sprawdzonych najlepszego i zacząć pracować nad tym, żeby stawał się lepszy?

Zły pomysł: Zakończyć poszukiwania. Sam selekcjoner chyba jednak nie pali się już do tego pomysłu, bo jakoś od dawna o kończeniu selekcji nie wspomina. W sumie trudno mu się dziwić. Nie wierzę w to, że Damien Perquis czy Manuel Arboleda, jeśli oczywiście dorobią się wreszcie polskich paszportów, zbawią polską kadrę. Ale rozumiem przyczyny, dla których Smuda chce ich koniecznie sprawdzić. Zakończenie selekcji w tym momencie oznaczałoby, że trener zostaje z tym, co ma. Szczególnie w obronie oznaczałoby to, że zostaje z niczym.

Dobry pomysł: Przeciwnicy kadry. Pewnie gdybyśmy byli serwisem Z Czuba.xx gdzie ''xx'' oznaczałoby skrót jakiegoś kraju pozbawionego wizjonerów z PZPN, nie warto byłoby o tym pisać, ale... Niezłą wiadomością jest już samo to, że rywalem reprezentacji Polski była Bośnia i Hercegowina, a nie na przykład Ghana. Co więcej - kolejne mecze kadra zagra z Mołdawią, Norwegią, Litwą i Grecją. Dostrzegacie wzorzec? Tak, wszystko to drużyny europejskie. Pewnie nie każda z nich zakwalifikuje się do Euro 2012, ale każda przynajmniej ma taką możliwość. Nie jest to coś, co możemy powiedzieć o wszystkich rywalach kadry za kadencji Smudy. Nie jest to nawet coś, co możemy powiedzieć o większości rywali kadry za kadencji Smudy.

Zły pomysł: Przeciwnicy kadry. Rywalem kadry była Bośnia i Hercegowina, kolejnymi będą Mołdawia, Norwegia, Litwa i Grecja. Ile z tych drużyna ma realne szanse awansu na Euro? Jedna? Dwie? O ile dobrze pamiętam, Franciszek Smuda chciał grać z jak najmocniejszymi przeciwnikami, chciał, żeby jego piłkarze poznawali smak walki z potęgami teraz, a nie na turnieju, mając na plecy oczekiwania 40 milionów kibiców. Rozumiem, że to tylko kadra ligowców, ale co, jeśli któregoś z tych ligowców będzie trzeba wypuścić podczas Euro na mecz z Holandią? Swoją drogą, ciekawe, czy to PZPN tak dobiera rywali, bo chce oszczędzić (poważnym rywalom za sparingi trzeba w końcu zapłacić i to niemało), czy może sam selekcjoner spuścił z tonu po pamiętnej klęsce z Hiszpanią.

Dobry pomysł: Patrzeć w przyszłość. Prawda jest taka, że do Euro 2012 żaden mecz reprezentacji nie ma sensu sam w sobie, ale tylko i wyłącznie jako forma przygotowania. Jeśli trener uważa, że w czymś pomoże mu sprawdzenie piłkarzy z trzeciej ligi - niech takich powołuje. Jeśli chce zobaczyć, jak zagrają, jeśli ustawi się ich w żółwika - niech każe im się tak ustawić. Cokolwiek rozbuja reprezentacyjną łódź na Euro - będzie słuszne.

Zły pomysł: Patrzeć w przyszłość. Jeśli do Euro 2012 żaden mecz reprezentacji nie ma sensu sam w sobie, to trener może zrobić z nami wszystko. Może powołać kadrę złożoną z trzecioligowców, może kazać ustawić im się na boisku w żółwika, może nawet twierdzić, że ma już gotową kadrę na Euro i nic, absolutnie nic nie można mu zrobić. Ba, nie można mu nawet nic powiedzieć, bo zawsze może użyć argumentu o ''elemencie przygotowań''. Cóż, zamiast meczów reprezentacji wszyscy oglądamy dwuletnie zgrupowanie treningowe, nie powinniśmy więc mieć pretensji o to, że nie zawsze przypomina prawdziwy sport. Ale też nie musimy się chyba z tego cieszyć.

Piotr Mikołajczyk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.