Poligon: ''Krakowiaczek jeden miał koników siedem'' czyli przechodzimy po ''Pasach''

Niezmiernie rzadko zdarza się, żeby odcinek ''Poligonu'' był poświecony jednemu tylko klubowi. Zazwyczaj królują w tej rubryce złożone problemy ludzkości, zagrożenia cywilizacyjne i temu podobne imponderabilia i ogólniki. Czasem jednak przychodzi chwila, w której wszystkim wydaje się, że rzeczywistość doszła do ściany, a rzeczona rzeczywistość robi tymczasem klasycznego ''baranka'', przebija ścianę, biegnie dalej i po prostu nie można się powstrzymać.

Znęcaliśmy się już na ''Poligonie'' nad Wisłą Kraków, nad Polonią Warszawa, nad Odrą Wodzisław - zatem ''nadeszła wiekopomna chwila''... Słucham? Brawo, zgadł pan. Oklaski dla pana z brzuszkiem. Dziś na tapecie klub z ulicy Kałuży.

Przypominanie historii Cracovii raczej sobie darujemy, bo długa ona, barwna i XV kolejka Ekstraklasy zdążyłaby się zacząć, zanim doszlibyśmy do pierwszego mistrzostwa, a runda jesienna skończyłaby się zanim zdążylibyśmy omówić lata przedwojenne. Zresztą historię Cracovii wszyscy znają, a kto nie zna - niech sięgnie po opracowania fachowe lub zerknie na kibicowskie dzieło internetowe . O, chyba właśnie ''Poligon'' amputował sobie kilkudziesięciu czytelników - kliknęli w link, zaczęli lekturę... i wsiąkli na parę tygodni. Wiem, co mówię - sam kiedyś wsiąkłem.

Zacznijmy od współczesności.

''Siedem lat wojował, szabli nie wyjmował''...

Cracovia wróciła do ekstraklasy w 2004 roku. Jeszcze trzy lata wcześniej klubowi groził kompletny upadek, pieniędzy brakowało na wszystko, pomieszczenia klubowe rozpadały się, a woda ciekła zewsząd, tylko nie z kranu i wydawało się, że ''Pasom'' bliżej do A-klasy niż na piłkarskie salony. Znalazło się jednak grono prawdziwych ''szaleńców'' (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), którzy ''burzy na przekór'' postanowili wyciągnąć klub z dołka. Powstało Koło Sympatyków, powstała Grupa 100, dzieląca się z klubem chlebem, solą i ciężko zarobionymi pieniędzmi, prezesem MKS Cracovia został Paweł Misior, trenerem - Wojciech Stawowy, drużyna zaczęła wygrywać, pojawili się pierwsi reklamodawcy, wraz z nimi pojawiły się pieniądze, wraz z pieniędzmi pojawiły się wygrane i kolejne awanse: z trzeciej ligi do drugiej, z drugiej do pierwszej, a z pierwszej... a, nie - wtedy jeszcze było normalnie i pierwsza liga była pierwszą ligą, a nie drugą.

Jednym z najważniejszych sponsorów ''Pasów'' była krakowska firma informatyczna ComArch, której prezesem był zapalony kibic Zawiszy... przepraszam... zapalony kibic piłki nożnej profesor Janusz Filipiak. Namówiony przez współpracowników zainwestował w Cracovię i z każdą wygraną, z każdym kolejny awansem, snuł coraz barwniejsze wizje. Miasto ucieszone, że znalazło nadzianego zapaleńca, sprzedało ComArchowi prawie połowę udziałów w Cracovii, a 48 godzin po awansie do ekstraklasy profesor Filipiak został prezesem Filipiakiem i wizje zyskały szanse realizacji.

W pierwszym po powrocie ekstraklasowym sezonie Cracovia zaszokowała wszystkich. Drużyna, na którą wszyscy patrzyli z wyższością i nazywali ''chłopcami wuefisty'' lub ''trzecioligowcami'' szła jak burza i to burza letnia: z grzmotami, piorunami, przytupem, przyświstem i w ostatniej kolejce mogła wywalczyć nawet awans do pucharu UEFA, ale w ostatniej minucie meczu z Amiką Wronki straciła bramkę, bramka odebrała ''Pasom'' punkt, punkt odebrał puchary, a Cracovia odebrała ważną lekcję poważnej piłki. Niektórzy mówili, że Cracovia po prostu nie chciała grać w pucharach, ale czego to się już o Cracovii nie mówiło...

Kolejny sezon zaczął się równie efektownie: po piętnastu kolejkach Cracovia zajmowała trzecie miejsce, drużyna grała piłkę wesołą i skuteczną; wydawało się, że tym razem puchary jej nie uciekną. Niesiony entuzjazmem prezes Filipiak podpisał z trenerem Stawowym nowy, dziesięcioletni kontrakt. Tak, tak: dziesięcioletni. Cyferkami? Proszę bardzo: 10. Dziesięć lat. Kibice Cracovii ucieszyli się bardzo, fachowcy bardzo się zdziwili, koledzy trenerzy zaczęli zazdrościć...

Po miesiącu trenera Stawowego nie było już przy Kałuży.

Poszło o drobnostkę, o dopłaty do zgrupowania, o jakieś - jeśli przymierzymy to do budżetu klubowego - grosze. Zagrały ambicje, ''trzasnął policzek, potem drzwi'' i najdłuższy kontrakt nowoczesnej Ekstraklasy skończył się zanim się jeszcze na dobre zaczął. Drużynę przejął Albin Mikulski, jego następcą został Stefan Białas, a Cracovia zakończyła sezon na miejscu ósmym. Wysokim, ale jednak rozczarowującym.

Prezes Filipiak nie rezygnował. Miał swoje plany, miał swoje wizje, miał środki na ich realizację i teraz trzeba było tylko znaleźć odpowiedniego człowieka. Nowym trenerem został Stefan Majewski, który wiele osiągnął jako piłkarz, sporo osiągnął jako trener (dwa Puchary Polski, jeden Superpuchar, trzecie miejsce w lidze i awans do Ekstraklasy z Widzewem Łódź), a poza tym - a może przede wszystkim - był z Bydgoszczy. No i miał swojego legendarnego laptopa, przy pomocy którego wyliczał, analizował i planował.

Sezon 2006/2007 przeszedł do pasiastej legendy. Cracovia grała przedziwną mieszanką ofensywnego stylu Wojciecha Stawowego i mocnej defensywy Stefana Majewskiego, uważnie obserwowała tabelę, i kiedy wiosną 2007 roku większość drużyn stwierdziła, że skoro wiadomo, kto się bije o tytuł, a kto spada, to resztę sezonu można mieć w nosie - Cracovia w nosie nie miała, grała do końca i sezon zakończyła na miejscu czwartym.

- Czwarte miejsce! - cieszyli się starsi kibice - Kiedy myśmy ostatnio zajęli czwarte miejsce? - A niechby było i dziewiąte, grunt, że jesteśmy wyżej niż Wisła! - cieszyli się młodsi.

Prezes Filipiak był dumny, trener Majewski był dumny, kibice byli dumni, a piłkarze cieszyli się z premii.

''Krakowianka jedna miała chłopca z drewna''

Sezon 2007/2008 był bardzo dziwnym sezonem. Trener Majewski zbyt dosłownie zinterpretował powiedzenie, że najlepszą obroną jest atak i wszystkich napastników postanowił przekwalifikować na obrońców. Pomocników także, bo w towarzystwie zawsze raźniej. Cracovia zaczęła grać stylem 1-9-1-0, czasem przechodzącym w 1-10-0-0, oglądający mecze kibice skarżyli się na ból zębów, a niejaka Frekwencja stwierdziła, że woli pójść na Kopiec Kościuszki, panie Felicjanie, pan poczeka! Na mecze czwartej drużyny Ekstraklasy przychodziło po 2-3 tysiące widzów i nawet trudno się im dziwić. ''Pasy'' zakończyły rozgrywki na miejscu siódmym i kiedy wszyscy z ulgą myśleli o wakacjach... gruchnęła wieść, że Cracovia zagra w Pucharze Intertoto. Okoliczności przyznania Cracovii miejsca w tym pucharze zasługują na odrębny tekst, pomińmy je zatem. Najważniejsze, że Cracovia wreszcie mogła zagrać w pucharach.

- Kiedy to ostatni raz graliśmy w pucharach? - pytali starsi kibice. - Nieważne kiedy - odpowiadali młodsi kibice - grunt, że jesteśmy wyżej niż Wis... yyyy... No, może już nie jesteśmy, ale w zeszłym sezonie byliśmy!

Prezes Filipiak cieszył się z występu w pucharach i nawet dwukrotne 1:3 z białoruskim Szachtiorem Soligorsk nie mąciło mu humoru. Pierwsze śliwki za płoty, czy jakoś...

- Cracovia jest w przebudowie, ale powalczymy w najbliższym sezonie o pierwszą trójkę. - oznajmił dziennikarzom prezes Filipiak - Sukcesy, nawet te największe, będą planem na edycję 2010/2011

Kibice popatrzyli po sobie niepewnie. Drużyna grała brzydko, coraz częściej mówiło się, że trener Majewski nie przepada za ''starymi'' piłkarzami, a starsi piłkarze nie przepadają za młodszymi, kupowanymi w ramach ''produkcji piłkarzy netto'', Frekwencja nadal spacerowała po Kopcu Kościuszki... Ale cóż, prezes wydaje przecież własne pieniądze, wiec chyba wie co mówi i wie na co wydaje.

''A dziewczynkę z wosku''...

Początek sezonu 2008/2009 był całkiem niezły. Co prawda Cracovia przegrała dwa mecze, ale jeden wygrała, a jeden zremisowała.

- Trzy punkty to ma być nieźle? - pytali starsi kibice - Kiedy ostatnio zdobyliśmy tak mało punktów? - Nieważne, że mało! - odpowiadali młodsi kibice - Grunt, że w derbach był remis i to tylko dlatego, że sędzia nas skrzywdził, było za zimno, za ciemno i zupa była za słona.

Po dziesięciu kolejkach Cracovia miała na koncie 7 punktów i zajmowała 15. miejsce. Kibice żądali głowy trenera, piłkarze dawali do zrozumienia, że głowy nie potrzebują, ale zmiana by się przydała, a prezes Filipiak doszedł do wniosku, że ''walka o pierwszą trójkę'' wymaga poświęceń i poświecił Stefana Majewskiego. Nowym trenerem został Artur Płatek.

Na zakończenie rundy jesiennej Cracovia miała 14 punktów i wciąż była przedostatnia. Poza tym było po staremu: trener nie lubił ''starych'' piłkarzy, ''starzy'' nie lubili młodych'', ''młodzi'' nie lubili się przemęczać, a kiedy na powitanie rundy wiosennej ''Pasy'' dostały bęcki od Wisły Kraków, nawet najmłodsi kibice przestali wierzyć w trenera Płatka.

W ostatnim meczu sezonu 2008/2009 Cracovia zremisowała 2:2 z Lechem Poznań i spadła z Ekstraklasy. Po paru dniach wróciła do niej dzięki komisji licencyjnej, która nie przyznała licencji Łódzkiemu Klubowi Sportowemu, przez co ŁKS wylądował na ostatnim miejscu w tabeli. Odwołania ŁKS-u zostały odrzucone, a pytania, którego klubu wychowankiem był przewodniczący Komisji Odwoławczej, traktowane będą jako zorganizowana prowokacja i pomijane z całą surowością. Teoretycznie, zajmująca teraz 14 miejsce Cracovia powinna zagrać baraże z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale Zarząd PZPN baraże odwołał, albowiem... albowiem bo tak.

Cracovia została w Ekstraklasie, a trener Płatek pozostał trenerem Płatkiem, ale pozostał niedługo: przegrał pierwszy mecz nowego sezonu, przegrał drugi...

- 2:6? - mdleli starsi kibice - kiedy ostatni raz przegraliśmy tak wysoko? - Nieważne, że wysoko! - irytowali się młodsi kibice - Ważne, że z Lechią!

Nowym trenerem Cracovii został Orest Lenczyk i wydawało się, że w klubie zapanował profesjonalizm. Trener tak samo traktował starszych i młodszych piłkarzy, starsi i młodsi piłkarze traktowali trenera z szacunkiem, transfery było prawdziwymi wzmocnieniami, a w październiku kibice Cracovii oszaleli ze szczęścia.

- Cztery wygrane! - cieszyli się starsi kibice - Kiedy myśmy wygrali cztery mecze pod rząd? - Nieważne, że cztery! - wiwatowali młodsi kibice - Grunt, że wreszcie wygraliśmy z Wisłą! Kiedy ostatni raz wygraliśmy z Wisłą?

''...wszystko po krakowsku''!

W grudniu Cracovia zajmowała 9. miejsce, a przy ulicy Kałuży pracowały buldożery - zaczynała się budowa nowego stadionu, na którym ''Pasy'' miała czekać świetlana przyszłość: zwycięstwa, medale, pierwsza trójka, puchary, wywiady, autografy, wizyty w zakładach pracy...

Tymczasem było jak zwykle. Cracovia grała w kratkę, frekwencja nawet nie zaglądała na stadion krakowskiego Hutnika, wróciły konflikty między ''starymi'' piłkarzami'' a nowymi, trener Lenczyk usiłował przekonać zarząd, że potrzebne są solidne wzmocnienia, prezes Filipiak usiłował przekonać trenera Lenczyka, że Polczak i Wasiluk to najlepsza para stoperów w Polsce, a Cracovia zsuwała się w tabeli coraz niżej. Nie tylko dlatego, że zsuwanie się wyżej jest raczej niemożliwe.

Końcówkę sezonu 2009/2010 pamiętają wszyscy: samobójcza główka Mariusza Jopa dała Cracovii punkt w derbach, Lechowi mistrzostwo Polski, a kibicom w całej Polsce solidny ubaw. W ostatniej kolejce kolejce Cracovia wygrała ze zrezygnowanym Piastem i szczęśliwie zakończyła sezon na miejscu dwunastym, a trener Lenczyk przestał być trenerem Cracovii.

- Dymisja szkoleniowca podyktowana była tym, że chcę ulepszyć działanie klubu i grę Cracovii. Dlatego poprosiłem trenera Lenczyka o złożenie rezygnacji. - powiedział prezes Filipiak, a niektórzy kibice do dziś wpatrują się w te dwa zdania, usiłując znaleźć w nich jakiś głębszy sens.

''Pojechał na wojnę, został mu się jeden''...

Następcą trenera Lenczyka został Rafał Ulatowski. Młody, zdolny i z wizją. Oraz dający się przekonać, że ''Polczak i Wasiluk to najlepsza para stoperów w Polsce''. Prezes Filipiak nie szczędził pieniędzy na transfery, dyrektor Tomasz Rząsa uruchomił kontakty holenderskie, sprowadzono Arkadiusza Radomskiego (dla równowagi nieładnie pozbyto się Arkadiusza Barana), Saidiego Ntibazonkizę i Hesdeya Suarta, klub napiął muskuły i po raz kolejny oświadczył, że jest gotowy do walki.

Po sześciu kolejkach Cracovia miała na koncie sześć porażek i kibice zaczęli ostrzyć białe chusteczki dla trenera. Na otwarcie nowego stadionu Cracovia wygra... przepraszam: pan sędzia Lyczmański wygrał z Arką Gdynia 2:0 i Cracovia uniknęła kompromitacji. W trzech kolejnych meczach zdobyła jednak tylko jeden punkt, w Pucharze Polski przegrała z Lechem Poznań 1:4 i prezes Filipiak nie miał wyjścia - zwolnił trenera Ulatowskiego.

Nowym trenerem ''Pasów'' został Jurij Szatałow. Niestety, Polonia Bytom, której dzień przed meczem podkupiono trenera, nie zrealizowała założeń strategicznych, nie załamała się i mecz z Cracovią wygrała. Także koszmarnie ostatnio grająca Wisła Kraków potrafiła strzelić Cracovii bramkę. Pojedynek z Widzewem Cracovia powinna wygrać, o mało go nie przegrała, ale szczęśliwie wywiozła remis. Po czternastu kolejkach ''Pasy'' zagrzebały się w mule dna tabeli po szyję: 5 punktów, mniej niż jednak bramka strzelona na mecz, ponad dwie bramki stracone.

- Kiedy ostatnio było tak źle? - lamentowali starsi kibice. - Nieważne, że źle! - tłumaczyli młodsi - Gorzej, że przegraliśmy derby!

Prezes Filipiak stracił wreszcie cierpliwość i postanowił trafić piłkarzy tam, gdzie ich zaboli najbardziej. ''Jaka praca, taka płaca'' - stwierdził i zamroził płace. Co było nawet logiczne, bo gra Cracovii rzeczywiście mroziła krew w żyłach.

Piłkarze obrazili się śmiertelnie i wystosowali pismo, w którym zagrozili, że ''będą wykonywać swe obowiązki najlepiej jak potrafią''. Prezes Filipiak stwierdził, że nie da się zastraszyć i nie będzie ryzykował, że piłkarze rzeczywiście zagrają ''najlepiej jak potrafią'', bo na własne oczy oglądał 1:4 z Lechem i dziękuje bardzo, na długo mu to wystarczy. Dwóch sygnatariuszu listu - Bartosz Ślusarski i Radosław Matusiak - zostało przeniesionych do drużyny Młodej Ekstraklasy.

- Przepraszam, ale czy ja tu mam coś do powiedzenia? - wściekł się trener Szatałow. - Ależ oczywiście - uśmiechnął się zarząd klubu - w ramach promocji może pan delegować trzeciego piłkarza, a my go natychmiast przeniesiemy także.

Trener Szatałow złożył dymisję. Dymisja nie została przyjęta. Trener Szatałow prowokacyjnie przeznaczył do odstrzału Hesdeya Suarta. Zarząd dotrzymał obietnicy i przesunął Suarta do Młodej Ekstraklasy

- Ale o co chodzi? - dziwili się starsi kibice. - Podaj! Strzelaj! Na skrzydło! Jeeeeee! - młodsi kibice doszli do wniosku, że przy konsoli wszystko jest prostsze, logiczniejsze i przy odrobinie treningu można wygrać kolejne derby.

Frekwencja spacerowała po Kopcu Kościuszki, nowy stadion imponował wyglądem, a Ruch Chorzów zaczął mieć problemy z licencją .

- Jeszcze jeden! Jeszcze jeden! - zachichotali starsi kibice Cracovii. - Odwołamy się! - odpowiedzieli kibice Ruchu.

Kibice ŁKS-u uśmiechnęli się smutno.

W sezonie 2010/2011 Cracovia miała walczyć o najwyższe cele. Przy Kałuży zmieniano trenerów, zmieniano zawodników, zmieniono stadion... ale tak naprawdę nic się nie zmieniło - Cracovia nadal walczy o utrzymanie. Czy piłkarze ''Pasów'' okażą się chłopcami z drewna, dziewczynkami z wosku czy krakowiaczkami z szablą - nie wiadomo, wiadomo tylko, że na pewno będzie ciekawie.

Ciąg dalszy serialu ''W pasiastym kręgu'' - już w XV kolejce, w której Cracovia podejmować będzie GKS Bełchatów. Osoby o słabych nerwach proszone są...

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.