Komu Grand Prixy po Grand Prix Brazylii

Po Grand Prix Brazylii wiemy już kto będzie mistrzem świata konstruktorów - po bezbłędnej jeździe i dublecie tytuł zapewnił sobie Red Bull. Nie wiemy natomiast kto zostanie mistrzem świata kierowców. Biorąc pod uwagę liczbę walczących - poczwórnie nie wiemy.

Złota chorągiew lekkiej jazdy dla tego, który nadjechał znienacka

Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl

Czyli dla Nico Hulkenberga. Kwalifikacje do Grand Prix Brazylii okazało się takimi zawodami, w których 24 facetów jeździło w kółko, a na końcu nikt nie był w stanie uwierzyć w to, co się stało. Pole position nieoczekiwanie zdobył Nico Hulkenberg z Williamsa zaskakując chyba wszystkich, może z wyjątkiem jego najbliższej rodziny. Żeby jakoś zilustrować to, jak bardzo było to zaskakujące - poprzednie pole position zdobył dla Williamsa inny niemiecki kierowca. Niejaki Nick Heidfeld. Pięć lat temu.

Złota furmanka dla tego, którego mijali

fot. Roman Jocher / Agencja Wyborcza.pl

Czyli dla Nico Hulkenberga. W wyścigu nie było już tak dobrze. Hulkenberg już na pierwszym zakręcie z łatwością dał się wyprzedzić Sebastianowi Vettelowi i Markowi Webberowi. Kilka okrążeń później wyprzedził go jeszcze Alonso. Próbował Hamilton, ale widząc coraz bardziej nerwowe miny młodego Niemca - odpuścił. Tak, dobrze przeczytalście - Hamilton odpuścił. Nie, niebo nie spadło mi na głowę. Na 15 okrążeniu Hulkenberg wpadł wreszcie na rozsądne rozwiązanie - zjechał do boksu. Wrócił na 14. pozycji i wszystko było na swoim miejscu.

Złoty Flash dla tych, którzy pędzili

FlashFlash fot. internet

Czyli dla Red Bulli. Po minięciu Hulkenberga red bulle ścigały się już tylko same ze sobą. W połowie dystansu trzeci w stawce Alonso tracił do jadącego przed nim Webbera ponad 18 s, do prowadzącego Vettela - ponad 20 s. Przez chwilę wydawało się, że może odrobinę namieszać samochód bezpieczeństwa, ale kiedy tylko zjechał - red bulle ponownie uciekły rywalom. Tym to sposobem i takąż to drogą klasyfikację konstruktorów mamy z głowy - podwójnym zwycięstwem Red Bull zapewnił sobie tytuł.

Złoty aparat dla tych, które sięgną zenitu

Aparat ZenitAparat Zenit fot. internet

Czyli dla emocji. Przed nami ostatni wyścig, w którym rozstrzygnie się wszystko - kto zostanie mistrzem świata, a kto nim nie zostanie. I teoretycznie szanse ma nawet czwarty w klasyfikacji generalnej Lewis Hamilton. Zapewne wszystko rozstrzygnie się między prowadzącym w klasyfikacji generalnej Fernando Alonso oraz tracącym do niego osiem punktów Markiem Webberem... Ale kto ma dość odwagi, żeby wykluczyć szanse Sebastiana Vettela? Tak myślałem...

Złoty Francois Perrin dla tego, który miał pecha

Pierre RichardPierre Richard fot. internet

Czyli dla Felipe Massy. Brazylijczyk na pewno miał ochotę na trzeci triumf w swoim domowym grand prix. Że mu się to nie uda - wiadomo było już po kwalifikacjach, a jeśli Massa miał co do tego jakieś wątpliwości - wystarczyło, że spojrzał na starcie w bok, zobaczył Witalija Pietrowa i wszystko było jasne. Nie dość jasne było jednak dla rzeczywistości, która postanowiła jeszcze mocniej pognębić Brazylijczyka i zmusiła go do zjazdu do pit stopu okrążenie po tym, jak zjechał do pit stopu. Na 15. okrążeniu Massa mógł dziękować niebiosom za Christiana Kliena, który zaczął z trzema okrążeniami straty, dzięki czemu Massa uniknął ostatniego miejsca. Ale tylko dlatego.

Złoty ninja dla tego, który przemknął niezauważony

Czyli dla Roberta Kubicy. Polak zrobił to, co mógł w swoim samochodzie - zdobył punkty. Oba. Zauważyć można go było w zasadzie tylko w krótkim momencie, kiedy ścigał się z Hulkenbergiem w alei serwisowej. Ale nie doścignął. Z punktu widzenia Polaka dobrze byłoby chyba, gdyby ten sezon się już skończył. Nie ma pewności, w następnym będzie lepiej. Ale w tym lepiej już na pewno nie będzie.

Piotr Mikołajczyk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.