Bohaterowie naszej młodości: Sir Alex Ferguson

Ciężko powiedzieć, jak wyglądał świat przed Alexem Fergusonem. Jedni twierdzą, że zupełnie jak teraz, tylko że bez Alexa Fergusona. Inni, że był mały, włochaty i przypominał trochę kunę. Czy są jednak wśród naszych czytelników tacy, którzy pamiętają MU bez Szkota na ławce trenerskiej?

Czy wiecie, kim jest Ron Atkinson? Człowiekiem, który prowadził Manchester United długo, jak na ogólnopiłkarskie standardy, bo przez pięć lat. Czyli czas przez Fergusona, który zastąpił go w listopadzie 1986 nazywany zaledwie ''krótką drzemką''. Nie od razu jednak ''Czerwone Diabły'' zbudowano i nie od razu też wbrew pozorom Fergie trafił do Man United. Najpierw na przykład musiał się urodzić, co też uczynił w ostatnim możliwym dniu 1941 roku czyli 31 grudnia w Glasgow. Później, pomińmy już etap bawienia się kolejką elektryczną, był całkiem niezłym napastnikiem, który dostał w pewnym momencie nawet propozycję przeniesienia się do Nottingham Forest. Nie miał jednak ochoty na opuszczanie ojczystej Szkocji. W wieku 32 lat nieco przez przypadek Ferguson odkrył swoje powołania. W ramach pracy dorywczej został szkoleniowcem regionalnego klubiku East Sterling z pensją 40 funtów tygodniowo. Klub nie miał wtedy nawet bramkarza. Pod nowym trenerem szło mu jednak na tyle dobrze, że kilka miesięcy później młodego szkoleniowca zatrudniło St. Mirren, które przeciągnął z trzeciej ligi do szkockiej ekstraklasy, a po czterech latach zasiadł na ławce trenerskiej Aberdeen.

Z tym klubem dokonał rzeczy zdawałoby się niemożliwej - wbił się klinem pomiędzy Celtic i Rangersów. Nie tylko jednak w ciągu ośmiu lat (1978-1986) zdobył z ''The Dons'' trzy mistrzostwa Szkocji (1980, 1984 i 1985, w ciągu 107 lat istnienia klubu udało mu się wywalczyć tylko jeden tytuł bez Fergusona) i cztery krajowe puchary. W roku 1983 ze skromnym szkockim klubikiem sięgnął (S)AF po Puchar Zdobywców Pucharów, pokonując w finale tych rozgrywek na stadionie Ullevi w Goteborgu po dogrywce Real Madryt 2:1. Żeby strzelić swoją jedyną bramkę w tym meczu ''Królewscy'' potrzebowali jedenastki. Nic dziwnego, że Fergie objął też z czasem reprezentację - na mundialu w Meksyku w 1986 nie poszło mu jednak wybitnie i po porażkach 0:1 z Danią i 1:2 z Niemcami oraz remisie 0:0 z Urugwajem, Szkoci zajęli ostatnie miejsce w grupie. W tym samym roku dokonało się jednak przeznaczenie. Alex Ferguson objął Manchester United.

Można Manchesteru United nie lubić? Można, to się nawet całkiem często zdarza. Można, nie szanować Alexa Fergusona? Można, ale to raczej trudne. Przez te prawie ćwierć wieku przez Old Trafford przewinęło się od groma zawodników. Jedni byli lepsi, inni gorsi, jeszcze inni byli Fabienem Barthezem. Jakby jednak wyjściowa jedenastka ''Czerwonych Diabłów'' nie wyglądała, ten zespół i tak budził respekt rywali. Nikt przed meczem z MU czy po trafieniu na ekipę Fergusona w pucharowym losowaniu nie mówił, że ''Manchester skończył się na 'Kill`em all'', ''to już nie ta sama drużyna'' czy ''Na pewno damy radę, a bo co!''.

Zespół trzyma Sir Alex żelazną ręką, nie pozwalając sobie na rozbijające mu koncepcję rewolucje. Części piłkarzy się pozbywa, innych zamiast nich dokooptowuje do składu, ciągłość pozostaje jednak zachowana. Nie boi się ryzykownych kroków, takich jak sprowadzenie do Manchesteru enfant terrible francuskiego futbolu, Erica Cantony czy oparcie drużyny o grę Cristiano Ronaldo, piłkarza równie utalentowanego co aroganckiego. Swoich najwierniejszych padawanów trzyma w zespole latami, a oni odwdzięczają mu się znakomitą grą, bądź, już pod koniec kariery, ważnymi momentami. Trenera tak związanego i kojarzonego ze swoją drużyną teraz na świecie z Crouchem ze świecą szukać. Bo nie oszukujmy się - kto pierwszy przychodzi Wam na myśl, kiedy mówicie ''Manchester United''? Do tego dochodzą sukcesy Fergusona. Multum sukcesów. Jego pamiętnik wygląda prawdopodobnie tak:

Poniedziałek

Zdobyłem mistrzostwo Anglii.

Leniwy wtorek

Kolejne mistrzostwo, Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej, filiżanka wybornej herbaty.

Środa

Przypadkiem zgasiłem światło w kuchni. Zaćmienie Słońca.

Piątek

Znowu mistrzostwo. To już trzecie w tym tygodniu. Żona na mnie krzyczy, że nie ma gdzie upychać pucharów.

Sobota

Nieznacznym ruchem brwi odebrałem supermoce Scholesowi, Giggsowi, Rooneyowi i Ferdinandowi. Postanowiłem je dać komuś innemu, przez co przegraliśmy w lidze ze Stoke City, ale za to pani z poczty znakomicie podwaja krycie listonoszy i świetnie ustawia się przy stałych fragmentach gry.

Niedziela

Jedna z moich gum do żucia ogłosiła niepodległość i została uznana przez ONZ. W tym roku nie wygram Ligi Mistrzów, bo mam ochotę iść w dniu finału do kina.

W ciągu 24 lat Fergusona w Manchesterze United, do kin wszedł ''Terminator'' 2,3 i 4, a Szkot zdołał zdobyć z ''Czerwonymi Diabłami'' 11 mistrzostw Anglii, pięć Pucharów Anglii, cztery Puchary Ligi Angielskiej, osiem Tarcz Dobroczynności (Tarcz Wspólnoty), dwa razy wygrać Ligę Mistrzów - w roku 1999...

...oraz 2008...

...a także po razie sięgnąć po Puchar Zdobywców Pucharów, Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny.

Jakby tytułów było mu jeszcze mało, od roku 1999 może sobie wstawić ''Sir'' przed imieniem i nazwiskiem. Podobno w 2012 ma dostać nowy dowód osobisty. Będzie na nim po prostu ''JA''.

Nie zapominajmy jednak o tym, że Ferguson jest nie tylko legendą piłki nożnej. To także legenda żucia gumy. Jego najbardziej znana akcja wygląda tak

Łukasz Miszewski

Copyright © Agora SA