Z cyklu "Nieznani, a szkoda": Luther Blissett

Dziś postać o ciekawej karierze i jeszcze ciekawszej karierze, która nastąpiła po zakończeniu kariery. Jeśli chcecie wiedzieć o co chodzi z tajemniczym Lutherem Blissettem, niestety musicie czytać dalej.

Luther Blissett to naprawdę jeden z niewielu kopaczy balona, których życie po życiu czyli życie już po kopaniu balona było ciekawsze niż sama kariera. Choć urodził się na Jamajce 1 lutego 1958 roku, niemal całe życie spędził w Anglii. Był zawodnikiem Bournemouth, West Bromwich Albion, Bury, Derry City, Mansfield Town, Southport, Wimborne Town i Fakenham Town. Najlepiej jednak pamiętany jest ze swoich trzech epizodów, a raczej epizodziszczy w Watford (1975-1983, 1984 - 1988 i 1991 - 1993). Dla tej ekipy rozegrał 503 spotkania, strzelając w nich 186 bramek. W obu tych kategoriach jest najlepszy w historii klubu. Miał też na swoim koncie krótki pobyt w Milanie, w którym spędził sezon 1983/1984. We Włoszech wiodło mu się jednak bardziej jak Ianowi Rushowi niż Paulowi Ince`owi i bardziej jak śniadaniom z dużą ilością bekonu niż jak Spice Girls. Czyli Półwyspu Apenińskiego nie zawojował. Rossoneri, którzy kupili Blissetta z Watford za milion funtów, sprzedali go po roku z powrotem za połowę mniejszą kwotę.

Luther przeszedł też do historii angielskiej reprezentacji, gdy w 1982 zadebiutował w angielskiej kadrze w wygranym 9:0 meczu z Luksemburgiem i ustrzelił hattricka, stając się pierwszym czarnoskórym zawodnikiem, któremu udała się ta sztuka. Niestety, w ciągu kolejnych dwóch lat reprezentacyjnej przygody i w następnych 13 pojedynkach, w których zakładał koszulkę z trzema lwami ani razu nie pokonał bramkarza rywali. Korki na dobre zdjął w 1996 i zajął się trenowaniem innych.

Dopiero w tym miejscu zaczyna się naprawdę ciekawa historia, która sprawia, że jego nazwisko kojarzone jest z rzeczami, o których inni zawodnicy mogą najwyżej pomarzyć. I bynajmniej nie chodzi o trenowanie Watford, York City, Chesham United i Hemel Hempstead Town, ani nawet współzałożenie wyścigowych teamów Windrush Motorsport i Team48 Motorsport, lecz o to, że na początku lat 90. pseudonim Luther Blissett przyjęła grupa włoskich artystów i aktywistów, która postanowiła wyszydzić wszystko to, co nadawało się ich zdaniem do wyszydzenia.

Dlaczego przyjęli akurat nazwisko Blissetta? Tego akurat do końca nie wiadomo. Jedni twierdzą, że piłkarz jako jeden z pierwszych zawodników o ciemniejszym odcieniu skóry na Półwyspie Apenińskim musiał tam stawiać na każdym kroku czoła rasistowskim kibicom, przez co stał się symbolem niezłomności. Inni, że tak naprawdę Milan chciał podpisać kontrakt z innym ciemnoskórym graczem Watford - późniejszą legendą Liverpoolu Johnem Barnesem, a Blissetta ściągnięto przez zwykłą pomyłkę. Anarchistyczni twórcy mieli to uznać podobno za naprawdę kapitalny dowcip.

Jakby jednak nie było, Luthery Blissetty kontestowały wszystko, co tylko irytowało ich w otaczającym ich świecie. Intelektualny snobizm? Proszę bardzo - niejaki Luther Blissett sprowadził tłum nieletnich i Ukraińców na festiwal poświęcony jednemu z klasyków fińskiej poezji. Wszyscy oni mieli podrobione bilety z dopisanym pod spodem ''darmowa wóda i striptizerki''.

Sztuka? W 1995 w mediach pojawiła się informacja o szympansicy Lootcie uratowanej z jednego z laboratoriów, gdzie przeprowadzano na niej okrutne eksperymenty. Ocalona małpa zdradzała tak niesamowity talent malarski, że jej obrazy włączono do jednej z najbardziej prestiżowych wystaw sztuki współczesnej - Biennale w Wenecji. Wydarzenie zostało już zapowiedziane przez niektóre gazety, po czym okazało się, że Loota to wymysł Lutherów.

Trzy lata później grupa zrobiła podobny myk przekonując cały świat sztuki, że istnieje nieznany wcześniej serbski artysta Darko Maver, który za tworzenie rzeźb w kształcie zmasakrowanych ludzkich zwłok trafił do więzienia, gdzie zginął podczas bombardowania ONZ. Wystawa ze zdjęciami dzieł rzeźbiarza objechała całe Włochy. Problem był tylko taki, że Maver nigdy nie istniał, a jego ''prace'' były w istocie fotografiami prawdziwych zwłok ściągniętymi z serwisu rotten.com.

Polityka międzynarodowa mocarstw? Przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zdobyli adres Patriotycznego Frontu Rwandy. W liście do niego zachęcali Hutu i Tutsi do zakończenia konfliktu w cywilizowany sposób czyli na europejskich arenach do corridy, tak by przy okazji dostarczyć nieco rozrywki Europejczykom.

Media? Latem 2007, tuż przed premierą ostatniego tomu przygód Harry'ego Pottera, grupa katolickich hakerów zaczęła chwalić się, że włamała się do komputerów wydawnictwa i usunęła zakończenie książki, gdyż papież krytykował małego czarodzieja. Wiadomość obiegła świat i była podawana przez chyba wszystkie agencje informacyjne, rozgłośnie, telewizje, gazety i szkolne radiowęzły. Trzy dni później Luther Blissett przyznali, że to oni rozpuścili tę całkowicie fałszywą wiadomość, by pokazać jak łatwo manipulować mediami. Podobno większość redakcji nie zwróciła uwagi na ich wyjaśnienie i dalej trzymała się wersji z hakerami.

Chyba największym hitem grupy jest jednak wydanie w 1999 pod pseudonimem Luther Blissett bestsellerowej książki ''Q. Taniec śmierci''. Autorstwo powieści o wojnie wywiadów w czasie reformacji (sami wiecie, Marcin Luter i tak dalej) przez pewnie czas przypisywano Umberto Eco, a okazało się, że w rzeczywistości napisało ją czterech młodych Włochów.

Sam realny Luther Blissett, gdy pojawił się w 2004 roku w poświęconym portugalskim Mistrzostwom Europy programie ''Fantasy Football League'' najpierw uparcie przekonywał prowadzących, że sam brał udział we wszystkich tych akcjach oraz odczytał po włosku początek manifestu Luther Blissett Project, który stwierdza, że Lutherem Blissettem może być każdy, kto przyjmie imię Luther Blissett. Na koniec piłkarz zakrzyknął ''I`m Luther Blissett!''. Czy to koniec akcji sygnowanych inicjałami LB? Podobno tak. Ale jak pokazało życie deklaracjom jakiegokolwiek Luthera Blissetta za grosz nie można ufać.

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.