10 najsłynniejszych zakrętów na torach F1

Jeśli oglądaliście polsatowską transmisję z przedwczorajszego GP Włoch, pewnie macie dosyć słuchania o tym, jak ważne jest odpowiednie wejście w Parabolikę, bo Andrzej Borowczyk podczas wyścigu mówił o tym jakieś 53 razy. Oprócz Paraboliki są jednak inne kultowe zawijasy i w ramach poszerzania horyzontów, warto je przypomnieć.

10. Campsa na torze Circuit de Catalunya

Nie da się przejechać tego zakrętu dobrze opierając się tylko na intuicji. Samochody jadą w nim bardzo szybko, a chcą jeszcze szybciej, bo później jest długa prosta. Problem w tym, że wyjścia z tego zakrętu nie widać, trzeba zapamiętać, gdzie się znajduje. A kto nie pamięta... Ostatni groźny wypadek miał tutaj Heikki Kovalainen w 2008 roku .

9. Zakręt Michaela Schumachera na Nurburgringu

Tu dla odmiany wypadek miał Lewis Hamilton w 2007 roku. Sekwencja bardzo szybkich łuków mocno obciąża opony i tak było w przypadku kierowcy McLarena, któremu pękła po prostu guma. Sztuką jest przejechanie tego fragmentu toru bez odjęcia pedału gazu.

8. Mergulho na Interlagos

Zostańmy przy Hamiltonie. Ten zakręt Brytyjczyk bardzo lubi, nie tylko dlatego, bo właśnie tu, w 2008 roku na ostatnim okrążeniu wyprzedził Timo Glocka i zapewnił sobie tym samym tytuł mistrzowski. Lubi go również dlatego, że:

To bardzo wyboisty, lewy zakręt na zjeździe. Można osiągnąć na nim prędkość większą od spodziewanej, ponieważ kompresja w połowie zakrętu pomaga w skrętach. Będąc na granicy swoich możliwości, chcesz aby wszystko się udało, dlatego potrzebujesz doskonałej kontroli nad maszyną.

7. Casino na torze w Monaco

Tutaj nie tylko jedzie się strasznie szybko, ale również strasznie wąsko, a wypadnięcie z toru kończy się na bandzie. Przekonał się o tym Felipe Massa, który kwalifikacje w 2006 roku zakończył właśnie na tamtych barierkach.

6. 130R na Suzuce

Promień tego zakrętu ma 130 metrów, stąd nazwa. To jeden z tych łuków, które pokonuje się przy maksymalnej prędkości, a kto tego nie robi, dużo traci. Dużo, bo wcześniej jest długa prosta. Zależność tę możecie sobie zobaczyć na przykładzie rozpędzonego Alonso i zwalniającego Schumachera .

5. Maggotts&Becketts na Silverstone

Ta sekwencja zakrętów pod wieloma względami przypomina Schumacherową na Nurburgringu. Łuki są jednak nieco ostrzejsze, przez co jadąc z pedałem w podłodze łatwo się przeliczyć. Zwłaszcza kierowcy niższych serii, w samochodach z gorszym dociskiem, mają tutaj wielkie kłopoty.

4. 7&8 na torze Sepang

Zakręt dwuwierzchołkowy, na którym kierowcy pozwalają sobie na utrzymanie prędkości z prostej znajdującej się wcześniej. Czasem pozorna stabilność okazuje się tam zdradziecka, bo pomiędzy wierzchołkami jest mała hopa/nierówność, na której można stracić przyczepność i wylecieć z toru.

3. Parabolica na Monzy

O niej wiemy bardzo dużo po ostatnim weekendzie wyścigowym - podobno kierowca, który odpowiednio wejdzie w ten zakręt i odpowiednio wyjedzie na prostą startową nie odjąwszy pedału gazu, przeżywa coś w rodzaju epifanii/nirwany/orgazmu.

2. Eau Rouge na Spa

Na mapie nie wygląda tak spektakularnie, jak w rzeczywistości. Chodzi o dodatkowy, wertykalny wymiar. Różnica wysokości pomiędzy wejściem a wyjściem z sekwencji daje takie poczucie, jak jazda kolejką górską. Przez chwilę prowadzący bolid widzi tylko niebo.

1. Zakręt 8 na Istanbul Park

Czterowierzchołkowiec w lewo - absolutny unikat. Przy 260 kilometrach na godzinę przeciążenia sięgają tu 5g, co nie zdarza się ani w superszybkim 130R na Suzuce (4g), ani na wykrzywionym w górę i na boki Eau Rouge (3,5g).

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.