Część 5
Obcy, będący obcą cywilizacją (dla nas), odkrywają na Ziemi obcą cywilizację (dla nich) i żyjącą wśród niej jeszcze inną obcą cywilizację (dla wszystkich) - PZPN. Za to odkrycie PZPN karze kosmitów odjęciem dziewięciu punktów, degradacją do A klasy oraz biletami na koncert zespołu Kombii. Dlatego zanim przybysze z innych planet zdobędą mistrzostwo Polski minie jeszcze wiele lat, ale to już zupełnie inna historia, poza tym skończyły nam się chwilowo miękkie narkotyki...
Część 6
Tymczasem w Polsce trwają w najlepsze piłkarskie mistrzostwa świata, choć akurat sformułowanie ''w najlepsze'' jest dość niefortunne, bo podczas każdego z ćwierćfinałów dzieją się zaiste dantejskie sceny.
Polska - Szkocja
W pierwszym z ćwierćfinałów Polacy zaskakują przeciwników tym, że zdołali awansować do ćwierćfinału. Szkoci tymczasem zaskakują naszych, wystawiając w pierwszym składzie ducha Banqua , gwiżdżąc sobie na to, że to akurat scena szekspirowska a nie dantejska . A gwiżdżą sobie tak
Okazuje się jednak, że statystyczny zaskoczony Polak jest i tak statystycznie mniej zaskoczony niż statystyczny zaskoczony Szkot i biało-czerwoni wbijają przeciwnikom cztery bramki. Wszystko to dzięki taktyce wybitnego szkockiego szkoleniowca Mela Gibsona, który powtarza swoim zawodnikom ''Spokojnie... Jeszcze nie...''
Kiedy jednak chłopaki w kiltach zamierzają właśnie przejść do kontrataku, na boisku pojawia się ekipa Jamesa Camerona i porywa piłkarzy z pomalowanymi na niebiesko twarzami, żeby użyć ich w ''Avatarze 2''. Biało-czerwonych nikt nie porywa, bo nikt akurat nie kręci ekranizacji sernika na zimno . Niemcy - Japonia
Niemcy próbują blitzkriegu, Japończycy próbują go zminimalizować. Potem obie strony stawiają na szybkość - w bój ruszają Mercedesy, BMW i Audi, a naprzeciw nim Toyota, Nissan i Honda. Niemcy dają się zaskoczyć tym, że Honda potrafi nie tylko rozpędzić się do setki w niecałe 10 sekund, ale też świetnie wykonuje wolne. Niestety Japończycy, tracą koncentrację przez to, że komentator mówi o nich ''samurajowie'', co po japoński brzmi jak ''mój odkurzacz tyle strzeli wargla twoim wąsom''. Niemcy wykorzystują tę chwilę, by wmówić im, że Mertesacker to nowy model Volkswagena. Po tej brawurowej akcji biorą się do naturalizowania Japończyków w 87. minucie udaje im się włączyć do swojej kadry tylu rywali, że w reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni zostaje sześciu graczy, co oznacza, że sędzia musi zakończyć mecz odgwizdując walkower.
Argentyna - Hiszpania
W poprzedniej rundzie Hiszpanie spotkali się z Irlandią, co skończyło się kryzysem internetowym. Kryzys rozwiązano sprawiedliwie - rzucając monetą, dzięki czemu Hiszpania dostała awans, a Irlandia monetę. To znaczy dostałaby monetę, gdyby ktoś jej nie ukradł. Argentyna z kolei pokonała WKS Zawiszę. I to był ich błąd. W czasie spotkania kibice bydgoskiego zespołu zaczynają bowiem demolować stadion, wyrywać krzesełka i wznosić okrzyki od których nawet Franzowi Maurerowi zwiędłyby uszy i libido. Po skończonym dziele zniszczenia patrzą na siebie z zadowoleniem i cieszą się, że EA Sports w końcu wprowadziła do FIFY Hooligan Mode. - Ale z nas świetni ''huligani'' - cieszą się i nawet mówią ''huligani'' przez samo ''h'', gdyż do wypożyczalni zawsze mieli bliżej niż do słownika ortograficznego.
Tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej swój bój toczą dwie efektownie grające drużyny. Niestety, w efektownej grze przeszkadzają im kretowiska i korzenie. Ten ostatni nawet strzela bramkę, ale sędzia nie uznaje jej i każe mu iść na rynek . Po 90 minutach w bramkach jest remis 3:3, w przekręconych nazwiskach Hiszpanie dzięki wariacjom na temat Xaviego wygrywają 28:24, ale to nikogo nie obchodzi. Sędzia zarządza dogrywkę. Ona także nie przynosi rezultatu, więc na boisko wkracza Antoni Piechniczek, który dla odmiany zarządza konkurs rzutów rożnych. W nim lepsi okazują się Argentyńczycy, którzy uzyskują średnią 5,8/6 za styl i 5,6/6 za wartość techniczną. Hiszpanie twierdzą, że sędziowanie było tendencyjne, ale ludzie z PZPN mówi, że mogą im skoczyć. La Furia Roja skaczą im więc po flaszkę, ale to okazuje się za mało. Smutni Hiszpanie sami więc siadają do butelki i po kilku głębszych zaczynają dostrzegać plusy tego, że nie potkną się już o rury kanalizacyjne przebiegające w poprzek boiska i nie pogoni ich ze szmatą pan Witek. Pan Witek też pije- ze smutku, bo właśnie dowiedział się, że nie wystąpi w tym odcinku.
Paragwaj - Hercegowina
Paragwaj czuje się jak czegoś pół, bo gra bez swojego druha Urugwaju, który, jak pamiętamy, nie został przepuszczony przez polską granicę. Hercegowina czuje się jak czegoś pół, bo po drodze, jeszcze w rundzie grupowej, zgubiła Bośnię. Obie drużyny łączą się w jedno - Paragwaj i Hercegowinę i zgodnie, trzymając się za rączkę i biegnąc przez pole maków, wkraczają do półfinału. Są beztroscy. Nie wiedzą, że ich żądania pasa eksterytorialnego łączącego oba terytoria doprowadzą do III wojny światowej, IV wojny punickiej i V Dorocznego Zjazdu Fanów Tokio Hotel. Nie wiadomo co gorsze. Podobnie jak wciąż nie wiadomo jaką rolę odegrają przyczajeni goście z Tobago, których dryf kontynentalny spycha pooli w kierunku Grudziądza.
Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski