Pistaszewscy - serial obyczajowo-sportowy: kto odpadnie, ten zostaje?
Link został skopiowany
Pistaszewscy - serial obyczajowo-sportowy: kto odpadnie, ten zostaje?
REKLAMA
spiro
Po kilku tygodniach wakacyjnej przerwy zapraszamy na kolejny odcinek sitcomu do czytania, w którym promocja do następnej klasy zdarza się.
REKLAMA
REKLAMA
Miejsce akcji:
REKLAMA
Mieszkanie na małym osiedlu w małym mieście, gdzieś nieopodal dużego miasta.
Występują:
Papa - człowiek o pochmurnym usposobieniu, leniwym spojrzeniu, wierzący w spiskową teorię dziejów - niepraktykujący. Lewoskrzydłowy, w swoich szarżach często ocierający się o bandę. Emerytowany elektryk.
Mama - robi świetne parowce/parowańce/parzaki... jak zwał, tak zwał - są pyszne. Kocha swoją rodzinę tak bardzo, jak audycję "Ty rządzisz w kuchni, Bogu zostaw resztę" w radiu, którego słucha całe dnie. Rasowa prawoskrzydłowa.
Patrycja - najstarsza, a za razem najmniej dojrzała córka, regularnie łapana przez rodziców na spalonym. Lubi chłopców, imprezy i samochody, a chłopcy, imprezy i samochody lubią ją. 10 lat temu skończyła liceum i od tamtej pory oblewa wszelakie egzaminy maturalne.
Młody - najmłodszy, a za razem najbardziej dojrzały członek rodziny. Ma 10 lat, wiedzę studenta drugiego roku, a o swojej edukacji mówi "trzeba mieć jakiś papierek". W szkole się nudzi. Po szkole czyta Camusa i uzupełnia tabelki z wynikami meczów piłkarskich.
Pistaszewski - ma dwie pasje: sport i filmy ze Stevenem Seagalem. Przy czym jego słabość do sportu opiera się mniej więcej na tych samych instynktach, co słabość Stevena Seagala do skręcania karków złym ludziom.
Robert Niewyraźny - sąsiad z piętra wyżej.
Odcinek 8 - Kto odpadnie, ten zostanie?
- Czyli co? Będziesz teraz Młody chodził do szkoły dla kujonów? Hehe.
- Nie wiem czy kujonów. Szkoła ma lepszą renomę i innego patrona, to wszystko.
- No to może cię będą rzadziej lali w tej lepszej szkole. W ostatnim roku z pięć razy wracałeś do domu z jajem pod okiem. Co do patrona, ty uczyłeś się w Jana Pawła, więc lepiej nie będzie... No chyba, że teraz będziesz w szkole im. Renaty Mauer-Różańskiej.
- Fakt, kujony rzadziej się leją. Ale w szkołach dla kujonów częściej oblewają.
- Reguły nie ma. Lech Poznań pewnie większego łupnia dostanie w teoretycznie gorszej lidze, z Manchesterem City i Juventusem, niż w lepszej, grając przeciwko Lyonowi i Benfice.
- Ale oblałby i tu, i tu. Moim zdaniem powinno się zmienić zasady losowania grup. Ja bym w jednym koszyku umieszczał drużyny o tym samym kolorze strojów. Żeby nie musiały używać tych rezerwowych. Nie ma nic gorszego dla futbolu, niż Barcelona grająca na pomarańczowo albo na morsko. To prawie tak, jakby Steven Seagal skręcał karki w bluzie dresowej Franciszka Smudy. I odwrotnie. Wyobrażacie sobie Smudę w skórze?
- Skręcającego kark Robertowi Lewandowskiemu? Po ostatnich meczach kadry - tak.
- Z tymi kolorami... to się chyba nazywa apartheid. Nie głoś swoich poglądów zbyt głośno braciszku, właścicielu żółtego Liberatora.
- Może zrobią mi oddzielny pas ruchu? Kto wie. Wracając do sprawy, przede wszystkim zmieniłbym tych losujących. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Julio Cezar ma decydować o tym, że Manchester United gra we wtorek, a nie w środę. O tym powinien decydować... nie wiem, Jan Susin albo Krystyna Loska.
- Czyli generalnie jesteś za różnorodnością w grupach. Tak? Życzysz mi klasy, w której będzie grubaska, długowłosy, skarżypyta, kibic Tłoków Gorzyce, fanka Tokio Hotel i koleś mający zeszyty z Rafałem Blechaczem na okładce?
- Tak, tak... I jeszcze Polak, Rusek i Niemiec.
- Bardzo dobrze synku. Musisz być tolerancyjny.
- Ty Matunia powiedz lepiej, co jest na obiad. Straszniem głodny.
- Nie idź do kuchni...
- Aaaaaaaaaaaaaaa!
- Ggggggggggg!
- Synku, powtarzam. Musisz być tolerancyjny.
- Dlaczego kurna w kuchni jest ten debil i gra z ojcem w warcaby????
- Oj znudziło mi się granie z wami, domownikami. A lubię warcaby. Sam powiedziałeś, że różnorodność się liczy. Teraz nie musimy grać w rezerwowych strojach.
- Yyyy. Nie kumam.
- Pan Robert przyniósł swoje pionki. Ja gram białymi. Sam zobacz...
- Oooooooo kurna. Rude pionki...
- Bursztynowe, ściślej rzecz ujmując.
- Mam nadzieję, że wygrywasz Papciu. Na wyjeździe będzie trudniej odrobić.
- No właśnie, mieliśmy wam powiedzieć...
- No właśnie. Nie będzie wyjazdowego spotkania. Pan Robert pomalował sobie mieszkanie, smród jest taki, że dziś nocuje u nas.
- Po moim trupie!
- I gdzie on ma spać? Może u mnie w pokoju?
- To by było dość zabawne...
- Jeszcze czego. A może mamy czekać, aż u Rudego na chacie Sting wystąpi? Może wtedy dopiero wszystko wróci do normy?
- Jeszcze przed chwilą byłeś zwolennikiem różnorodności, jeszcze przed chwilą chciałeś, żeby Jan Suzin decydował o terminarzu spotkań...
- Ojciec, kurna... Terminarz spotkań i kolory koszulek... Nie sugerowałem, że Shalke Gelserkirchen ma grać w grupie z mongolskimi śpiewakami gardłowymi. Porządek musi być. Piłkarze grają z piłkarzami. A kto odpadnie, ten nie zostaje. Ograj Rudego i Rudy idzie podlewać murawę piętro wyżej.
- Kto odpadnie, ten zostaje - taki był cytat. I bardziej pasuje, zwłaszcza do ciebie.
- Młody, o co tobie znowu chodzi...
- Z tego co pamiętam, gdy ty byłeś w szkole - lałeś wszystkich. A jednak to ci wszyscy uzyskiwali awans do wyższych klas rozgrywkowych. Ten wygrywa, kto wygrywa ostatni.
- ...
- No to kto wygrywa?
- Zagadaliście mnie...
- Bursztyny Pany!
- G!
Koniec.
Autorzy Pistaszewskich, Spiro&Kostrzu, polecają również poprzedni serial do czytania. Pingwina możecie znaleźć