Poligon: Poligonowa Sałatka Ligowa, czyli co piszczy w dole tabeli

- A drugie pół? - pyta lekarz.- Wypiliśmy.

I bardzo słusznie, bo w takie upały trzeba pić dużo i często. Lekarze zalecają wodę mineralną niegazowaną, ewentualnie jakieś soki i żeby głowę chronić przed słońcem, bo tu przygrzeje, tam przygrzeje i nagle zaczynamy widzieć dziwne rzeczy i przybredzać jak, nie przymierzając, autor ''Poligonu'' w podsumowaniu kolejki ligowej.

Pierwsza połowa tabeli za nami, dziś zerkniemy w dół. Umowny, oczywiście, bo co było, a nie jest... a przecież aktualna tabela ligowa to przykład absolutnej równości: same zera. Znaczy, arytmetycznie tylko i żeby nie było, że się czepiam piłkarzy. No, może nie wszystkich...

Okno transferowe jeszcze nie otwarło się całkiem, ledwie szparka jakaś, szczelina przez którą nie przecisnąłby się średniej tuszy wróbel, a tu nagle okrzyk zabrzmiał: ''Kupują! W Śląsku kupują''! Lud ekstraklasowy zadziwiony wielce oczy zwrócił na Wrocław, poczym westchnął ciężko i do codziennych udał się zajęć. Tradycji stało się albowiem zadość, a transfery wrocławskie na razie nie imponują: Łukasz Gikiewicz z ŁKS-u wydaje się być niezłym nabytkiem, ale czy trener Tarasiewicz da mu szansę, czy znowu do znudzenia będzie stawiał wyłącznie na Sotirovicia i Szewczuka? Waldemar Sobota z MKS Kluczbork... to nie brzmi dumnie. Może perspektywicznie, ale na pewno nie dumnie. Z kolei Cristian Omar Diaz to brzmi dumnie, ale czy perspektywicznie? Stadion (nie) powstaje w bólach decyzyjnych, na cztery rozegrane dotychczas sparingi, Śląsk wygrał zaledwie jeden i to z szóstoligowcem z Goerlitz, a w roli żaby, którą ''po co właściwie jedliśmy?'' wystąpił ''odejdziony'' niedawno Ivo Vazgec.

Bułgar już nie będzie bawił się w Lubinie - Ilijan Micanski odszedł do 1. FC Kaiserslautern. Ponieważ jednak odszedł za tłuściutką sumę w euro, w Lubinie bawią menadżerowie, zachwalający swój ''szeroki asortyment pomocników, proszę bardzo, oto miś, miś jest bardzo grzeczny dziś, chętnie państwu łapę poda, ale chcielibyśmy bez kozery pincet, willę z ogródkiem i garaż, i auto''... Na razie Zagłębie zakontraktowało Kamila Wilczka z Gliwic, Csabę Horvatha ze Słowacji i Amera Osmanagcia z Bośni. Albo z Hercegowiny - zawsze mi się mylą. Nie zakontraktowała natomiast napastnika na miarę Micanskiego, ale jeśli ma się w składzie duet Traore-Kędziora, to można poczekać, powybierać i pogrymasić. Dotychczasowe sparingi zbytnim optymizmem nie napawają, ale to pewnie sprytny zabieg pi-arowy trenera Bajora, który chyba woli, żeby pytano go o słabą formę drużyny, niż o licencję.

W Białymstoku wielkie wietrzenie - odeszli Remigiusz Jezierski, Dariusz Jarecki, Jacek Falkowski, Michał Renusz i Paweł Zawistowski, a przyszli zawodnicy ze Stali Rzeszów, Wigier Suwałki, Promienia Opalenica i Sparty Oborniki. Oraz Tomasz Kupisz z Wigan Athletic i Tadas Kijanskas z Suduva Marijampole. Kibice dzielnie znieśli te zmiany, zacisnęli zęby, napięli mięśnie i powiedzieli sobie, ze trener Probierz wie, co robi. Potem przyszła wieść, że Kamil Grosicki miałby zostać zesłany na Syberię, za okrągłe pół miliona euro. Kibice jęknęli, że banknoty nie strzelają bramek, a Grosicki w letnich sparingach strzelił już cztery, więc może trener by przemyślał. Trener przemyślał - efektem przemyśleń jest odejście Bruno do Polonii Warszawa. Kibice chwycili się za głowy, obiecali, że już więcej nie będą trenera do niczego namawiać, a trener podkreślił, że w siedmiu sparingach Jagiellonia odniosła 6 zwycięstw i raz tylko zremisowała, więc może tak więcej zaufania przed historycznym występem w pucharach?

W Cracovii idzie nowe. Trener Ulatowski doszedł do wniosku, że jeśli trzech ostatnich trenerów nie dało Cracovii rady, jeśli w zmaganiach z drużyną polegli Stefan Majewski, Artur Płatek i Orest Lenczyk, to problem chyba nie siedzi na ławce trenerskiej, tylko związany jest z piłkarzami. Dziwnym trafem większość przychodzących do klubu to ewentualni zmiennicy ''starych Pasiaków'': Arkadiusz Radomski gra na pozycji Arkadiusza Barana, Milos Budaković może zastąpić Marcina Cabaja, Saidi Ntibazonkiza - Dariusza Pawlusińskiego i Tomasza Moskałę, który i na lewej obronie nie pogra, jeśli Ulatowskiemu i uda się pozyskać gracza na tę pozycję. Kontakty dyrektora Rząsy na razie przynoszą owoce, ale czy to śliwki-robaczywki, czy ''mango po prostu'' - przekonamy się w kolejnych sparingach. Mimo zmian w klubie i budowy nowego stadionu, na rynku krajowym pozycja Cracovii nadal jest słabiutka: ''Pasy'' przegrały walkę o Michała Jonczyka i Macieja Korzyma. Zwłaszcza ta ostatnia porażka musiała boleć - Korzym już był w ogródku, już przywitał się z gąską, pasiasta gąska cieszyła się, że będzie cijamiała skrzydełka, bo Korzym jest graczem uniwersalnym, a tu nagle przyszedł niejaki Zonk i powiedział, że Korzym podpisał kontrakt z Koroną. Ale za to stadion rośnie jak na drożdżach.

Polonia Warszawa wyciągnęła wnioski z poprzedniego sezonu, poszła po rozum do głowy, po pieniądze do właściciela i przeszła do transferowej ofensywy: kupuje wszystko i każdego: obrońców, Arkadiusza Onyszkę, napastników, panią Zosię z biblioteki, pół Bełchatowa, pana Franka z ulicy Ząbkowskiej, czternastu uczestników wycieczki Związku Wytwórców Galanterii Skórzanej, Pawła Janasa i dwóch zawodników Ruchu Chorzów, których co prawda Ruch Chorzów wcale nie sprzedał, ale nie będziemy się czepiać takich drobiazgów. ''Poligon'' ostrzega: niech Szanowna Wycieczka nie rozmawia na ulicy z nieznajomymi, nie bierze od nich cukierków, niech nie korzysta z oferty wspólnego obalenia browara, jabola lub ustroju. Zaczyna się bowiem niewinnie, od rozmowy, od poczęstunku, a kończy się rano potężnym kacem, dziurą w memorii i informacją, że podpisało się czteroletni kontrakt z Polonią za 1000 miesięcznie plus 10 procent za wejściówki i zobowiązanie do nienarzekania na murawę.

Arka Gdynia robiła do tej pory niezłe interesy na wypożyczeniach, ale Eldorado się skończyło: Hearts of Midlothian upomniało się o Adriana Mrowca, FC Metz o Mateusza Sieberta, Energie Cottbus o Przemysława Trytko, a biblioteka miejska - o zwrot wypożyczonych trzy lata temu książek Jerzego Talagi: ''ABC młodego piłkarza - nauczanie techniki'' i Jerzego Engela: ''Futbol na tak''. Z drużyną pożegnali się także: Marcin Wachowicz (obrażony, że klub nie chce napastnika strzelającego 2,5 bramki na sezon), Bartosz Ława (jeśli się blefuje, się ryzykuje, że ktoś powie ''sprawdzam''), Stojko Sakalijew (nic dziwnego), Łukasz Kowalski (coś dziwnego) i Dariusz Ulanowski . Z nowosprowadzonych zawodników nieźle na razie pokazał się Denis Glavina, a co ligowo wyrośnie z Ante Rożicia, Emila Nolla i Marciano Brumy - tego nie wie nawet trener Pasieka w cfeterku. Z Pawła Zawistowskiego może natomiast wyrosnąć następca Bartosza Ławy, jeśli sztuczna murawa stadionu im. Publiczności-Jak-Malowanie nie odnowi byłemu ''jagiellończykowi'' kontuzji, odpukać przez lewe ramię. Wciąż otwarta jest sprawa transferu Joela Tshibamby - podobno wszyscy go chcą w klubie, ale nikt nie chce za to płacić, a Joseph Desire Mawaye uśmiecha się szeroko i pracowicie usuwa z Youtuba wszystkie filmiki z ''pudłami'' Tshibamby.

Jedni przychodzą, drudzy odchodzą, trzeci trzymają się framugi i krzyczą coś o kontrakcie, a Górnik Zabrze przygotowywał się do sezonu zdobywając Giewont. Oficjalnie - aby nabrać kondycji, nieoficjalnie - żeby skorzystać z okazji i zostawić na szczycie Damiana Gorawskiego, Roberta Szczota i Pawła Strąka. Niestety (dla klubu, oczywiście), zawodnicy byli czujni i ani nie dali się zostawić we mgle, ani namówić na głaskanie malutkiego niedźwiadka (''A ty wtedy, rozumiesz, naprowadzasz na niech niedźwiedzicę, potem dajesz w bok i masz zagwarantowane miejsce w wyjściowej w jedenastce'') i trzeba teraz szukać pomocy w PZPN. Działacze liczą na stopę zwrotu stopy Daniela Sikorskiego, Sebastiana Leszczaka i Michała Jonczyka, kibice świętują transfer Roberta Szczota do Iraklisu Saloniki i odczyniają uroki nad łysiną Mariusza Jopa, a podziw wszystkich wzbudził Konrad Gołoś, który po męsku i z wielką klasą zdecydował, że nie będzie brał pieniędzy na piękne oczy i ewentualne nadzieje. Skoro nie jest w stanie grać na poziomie ekstraklasowym, a mówiąc brutalnie: nie jest w stanie grać w ogóle, to kontraktu z Górnikiem nie podpisze. W środowisku najpierw opadły szczęki, potem skłoniły się głowy, a ręce podniosły się do oklasków.

Widzew Łódź zaczął ekstraklasowy byt od upominania się o odszkodowanie ''za ból za krew, za lata łez'' oraz za sezony spędzone w pierwszej lidze, ale propozycje PZPN (''Nikt tu nikogo w Ekstraklasie pod pistoletem nie trzema i każdy może sobie założyć własną jednoosobową ligę'') chyba okazały się przekonywujące, bo ostatnio jakby ucichło... Łódzką sytuację kadrową można w tym sezonie przedstawić przy pomocy sinusoidy, która najpierw wznosi się do wartości, jaką ma wnieść do klubu Prejuce Nakoulma, by następnie opaść do punktu, w którym Widzew stracił Pawła Janasa, by znowu piąć się w górę (transfer Rafała Grzelaka), opaść (wyjazd Darvydasa Sernasa do Hapoelu Tel-Aviv), w górę (przyjęcie Bruno Pinheiro), w dół (kontuzja Marcina Robaka), w górę... Efekty na razie ''wychodzą na plus'' - w trzech meczach sparingowych Widzew odniósł dwa zwycięstwa i raz zremisował.

''Wyrzucić!'', ''Z tym trenerem niczego nie ugramy!'', ''Precz z preczem! Niech żyje precz!'' - takie okrzyki rozlegają się na polskich stadionach już od trzeciej (och, zaokrąglimy te 1,13 kolejki w górę) kolejki, a sud'ba polskawo trenera czeka na swojego Szołochowa i swojego Bondarczuka. Tymczasem w dalekiej Argentynie federacja piłkarska postanowiła przedstawić propozycję prowadzenia kadry narodowej...  Diegoarmandomaradonie. Tak, temu. Do 2014 roku.

Choć w sumie to jednak ma sens - wyobraźmy sobie, że jakiś trener wprowadza naszą kadrę do ćwierćfinału mistrzostw świata... Ale jednak spróbujmy sobie wyobrazić... Ech, a w elfy i matriksy wierzą... No, załóżmy. Kto za przedłużeniem takiemu umowy? Kto przeciw? Aha... czyli jednak nie? No to może także dlatego nie jesteśmy Argentyną?

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.