Pierwsza piątka tygodnia NBA według Z Czuba

W środę minął równo 33. tydzień sezonu 2009/2010 a już jutro jego wielkie zakończenie. A dziś kolejny odcinek naszego cyklu o lidze, w której zdobywanie tytułu mistrzowskiego, zdarza się.

Boston Celtics

GETTY IMAGES/Christian Petersen

Celtom w meczu numer 6 udała się rzadka sztuka - zagrali tak kiepsko, że aż są faworytami do zdobycia tytułu. Jak podają nadworni statystycy Elias Sports Bureau, 22 punktowa przegrana to czwarta najwyższa porażka drużyny, której brakowało jednej wygranej do mistrzostwa, w szóstym meczu finałów. Pozostałem pogromy w takich okolicznościach to 35 punktowa porażka Seattle z Waszyngtonem w 1978, 33 punktowe bęcki jakie dostali dwukrotnie Lakersi z 76ers (1982) i Pacers (2000) i takich samych rozmiarów co bostońska, porażka Knicks z Jeziorowcami w finałach 1970. Najciekawsze, że z tego mało ekskluzywnego grona, tylko jedna drużyna nie wygrała w następnym spotkaniu mistrzostwa.

Ron Artest (Los Angeles Lakers)

GETTY IMAGES/Christian Petersen

And the Oscar goes to...

Ktoś tu chyba ogląda mundial. I nie tylko chodzi o nurkowanie. W tym samym meczu (#5) Artest postanowił także w decydujących momentach meczu odtworzyć na linii rzutów wolnych mecz Portugalia - WKS.

Tony Allen (Boston Celtics)

GETTY IMAGES/Lisa Blumenfeld

Allen do tej pory miał głównie reputację ''lotnika'' (nie zawsze pamiętającym o udanym lądowaniu ), jednak teraz, na największej koszykarskiej scenie występuje ze zbierającą świetne recenzje sztuką ''Tony - człowiek, który został rewelacyjnym obrońcą''. Allen broni tak świetnie, że potrafi zablokować przeciwnika dwukrotnie w jednej akcji.

To chyba najlepsza akcja w obronie tych finałów.

Sasha Vujacić (Los Angeles Lakers)

GETTY IMAGES/Christian Petersen

Życie jest czasami bardzo proste - gdy pokazuje się kolejny filmik o ''Maszynie'' Vujaciciu, ja wrzucam go do PPT. Der ju goł...

Dwayne Wade (Miami Heat)

GETTY IMAGES/Marc Serota

Walka o względy wolnych agentów weszła właśnie na całkiem nowy poziom - władze największego hrabstwa Florydy, w którym leży Miami, zdecydowały, że podczas pierwszego tygodnia wolnej agentury hrabstwo oficjalnie zmieni nazwę na Miami-Wade County. No - może nie tyle ''zmieni nazwę'', co ją trochę przekręci - obecnie nazywa się bowiem Miami-Dade. Tak czy siak, to super fajna akcja. A w biurze majora Bloomberga leży już pewnie projekt zmiany nazwy Nowy Jork na ''LeBronJames ChrisBosh''.

Retro gracz tygodnia: Chris Mills

W nowym poddziale ''Pierwszej piątki tygodnia'' będziemy przy pomocy wehikułu czasu napędzanego energią kinetyczną wytworzoną poprzez tik Mahmouda Abdul-Raufa, przenosić się do NBA z lat 90. ubiegłego stulecia i przypominać pokrótce sylwetki jej bohaterów. Ale nie tych głównych, o których pamięć trwać będzie wiecznie, tylko tych z drugiego planu, o których pamięć definiuje tamten złoty czas dla koszykówki zaoceanicznej i jej kibiców w naszym kraju. W końcu w internecie nostalgia sprzedaje się równie dobrze co seks.

GETTY IMAGES/Andy Lyons

Problem z większością bohaterów tej rubryki polega na tym, że fakt iż zostali odrobinę zapomniani wiąże się najczęściej z niezbyt ciekawymi karierami. Na szczęście w przypadku Chrisa Millsa, zamiast rozciągać do ponad tysiąca znaków zdanie ''Mills był klasycznym średniakiem, nieźle broniącym i rzucającym, który ostatnie pięć sezonów swojej dziesięcioletniej kariery spędził głównie na liście kontuzjowanych'', można po prostu przytoczyć kilka całkiem zabawnych anegdotek z jego udziałem.

- W szkole średniej był jednym z najlepszych graczy w kraju i o jego względy starało się wiele uniwerków. Jednym z nich było Kentucky, które z tej okazji wysłało do ojca Chrisa oficjalny list. Koperta jednak została przypadkowo uszkodzona podczas transportu i wypadł z niej tysiąc dolarów. Ta historia szybko dotarła do NCAA. Wybuchł skandal, który zmusił trenera Kentucky do rezygnacji ze stanowiska, a Mills wybrał ostatecznie Arizonę.

- W 1997 roku, po 4 udanych sezonach (grał w pierwszej piątce zdobywając po kilkanaście punktów w meczu) z Cavaliers, którzy wybrali go z 22 numerem draftu, Chris podpisał siedmioletni, wart 33 miliony kontrakt z Boston Celtics, ale nie zagrał w ich barwach ani razu, bo kilka tygodni później został wytransferowany do New York Knicks

- Po odejściu z Knicks do Warriors (w wymianie, której częścią był Latrell Sprewell), w 2002 roku, Mills został zawieszony przez ligę za wymachiwanie bronią w pomeczowej scysji z Bonzi Wellsem. Co ciekawe, jego kolegą z zespołu był wtedy Gilbert Arenas, który, jak się miało okazać 8 lat później, widział ten incydent i robił notatki.

- Kolejna anegdota z Millsem także powiązana jest z Arenasem. Gilbert podobno dorwał się kiedyś do palmtopa Millsa, którego ten zostawił na chwilę bez opieki i wysłał wszystkim osobom w książce adresowej e-maila, w którym podając się za naszego bohatera oświadczył, że jest gejem.

- W 1999 roku w meczu przeciw Dallas brał udział w jednej z najgłupszych akcji w historii ligi - po rzucie sędziowskim Mills złapał piłkę i pobiegł po niewłaściwy kosz. Nie zdobył jednak samobójczych punktów, ponieważ w ostatniej chwili... został zablokowany przez gracza Mavericks, Samakiego Walkera.

- Nagrał kiedyś utwór hiphopowy

Dziś Mills jest właścicielem świetnie prosperującego warsztatu produkującego samochody na zamówienie 310 Motoring. I wciąż wisi Samakiemu piwo.

kostrzu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.