Poligon: "Cel! Pal!", czyli sezon w ataku

- Ech, siedmiu wspaniałych, co jeden to lepszy...- Ach, jak on pięknie trzymał rewolwer!- A jakie ten brunet miał śliczne dwa colty!- A widzieliście jak rudy szybko obracał spluwę na palcu?- I postawa, nie zapominajmy o postawie!- Ekhm, gentleman! Chciałem zwrócić uwagę, że tylko jeden z nich wrócił po tej strzelaninie do saloonu.

Z napastnikami sprawa jest prosta. Ktoś może mieć idealnie ułożoną lewą nogę, ktoś inny może idealnie uderzać ''podcinką'' z prawej, jeszcze inny dysponuje imponującym wyskokiem i uderzającym czołem, każdy z nich może być wzorem napastnika, dryblować, żonglować w przykucu i oglądać boisko za swoimi plecami, a królem strzelców i tak zostaje ten, kto zdobył więcej bramek. Jasne, uczciwie, demokratyczne.

Słucham? Nie, nie, nic z tych rzeczy - za podania rozliczamy podających, czyli najczęściej pomocników, bo napastnicy podający do siebie w sytuacjach podbramkowych zdarzają się jedynie w Zagłębiu Lubin i czasem w Wiśle Kraków, kiedy ten pierwszy się boi strzelać. I może idealne podania nie są zasługą napastników, ale wszyscy przecież znamy polską Ekstraklasę i wszyscy wiemy, co polski napastnik potrafi zrobić z piłką w sytuacji stu, dwustu i trzystuprocentowej. A potrafi naprawdę dużo... Potrafi wywrócić się na toczącej się piłce, ale potrafi także na stojącej, umie z trzech metrów trafić w bramkarza, z czterech w słupek, a z półtora metra przenieść piłkę nad poprzeczką. O takich drobiazgach jak minięcie się z piłką w odległości niekolizyjnej przyjętej dla kontrtorpedowców, wspominać nie warto, warto natomiast wspomnieć o dość częstych próbach samobójczych, w czasie których czubek buta napastnik, wykonującego tzw. nożyce, o centymetry tylko mija jego własną gałkę oczną, otwór gębowy lub kłykieć potyliczny. Oczywiście, próby owe są nieudane, albowiem napastnicy nie trafiają. Nowość, prawda?

Przyjrzyjmy się zatem jak wyglądał sezon 2009/2010 w wykonaniu napastników

Piast Gliwice

I jak tu się dziwić, że Piast spadł? Pięciu napastników strzeliło w sumie dziesięć bramek, z czego siedem zdobył Sebastian Olszar, po jednej Roman Maciejak (i konia z rozrządem temu, kto bez sprawdzania powie, kiedy to było), Daniel Iwan i Jakub Smektała. Adrian Paluchowski bramki strzelał i owszem, ale dla Legii - to raz, i tylko w jednym meczu - to dwa. Poza tym w Piaście grywał ogonki i ogryzki, bo przecież drużyna, która broni się przed spadkiem wcale nie potrzebuje bramek.

Odra Wodzisław

...miała niewiele lepszy wynik. Jej atak zdobył aż 11 bramek i muszę przyznać, że kiedy zobaczyłem, iż sześć z nich jest autorstwa Daniela Bueno to przypomniał mi się fragment skeczu Mumio o Mariuszu Wełnie: ''Czy się zdziwiłem?... No, zdziwiłem się!'' Jeszcze bardziej zdziwiłem się, gdy okazało się, że pozostałych 5 bramek napastnicy zdobyli jesienią: 3 - Marcin Wodecki, 2 - Tomas Radzineviczius. Zupełnie natomiast nie zdziwiło mnie, że bramek nie strzelali wcale Jakub Grzegorzewski i Deivydas Matuleviczius, bo tu zdziwienie mógł budzić jedynie fakt, że ktokolwiek liczył na ich bramki. Wieczorami w wodzisławskich lokalach żywienia zbiorowego najstarsi mieszkańcy opowiadają sobie, że w ataku Odry grywał także Marcin Chmiest, ale w jego przypadku słowo ''gol'' byłoby okrutnym naigrawaniem się, więc może pomniemy ten bolesny aspekt?

Arka Gdynia

Arka miała w tym sezonie 7 napastników, strzelili oni w sumie 16 bramek, a mogli o wiele, wiele więcej, gdyby na przykład Joel Tshibamba nie przestraszył się otchłani pustej bramki Polonii Bytom, a Przemysław Trytko nie spędził połowy sezony na jeździe figurowej na brzuchu z podwójnym jękiem w kombinacji z próbą wymuszenia. Trytko - sześć goli, Tshibamba pięć, Marcin Wachowicz - trzy, Tadas Labukas - dwie, a Joseph Mawaye większość rundy wiosennej spędził w oknie, wyglądając listonosza z certyfikatem.

Polonia Warszawa

Napastnicy Polonii strzelili dwanaście bramek. ''Nic dziwnego'' - ktoś powie - ''Daniel Gołębiewski miał naprawdę świetną wiosnę, pięć bramek to hohoho, a jeszcze jedna jesienią ale kto, przepraszam, strzelił pozostałych sześć goli?'' Otóż z prawdziwą przyjemnością i jeszcze prawdziwszym ''Hę?'' mogę Szanowną Wycieczkę poinformować, że aż trzy bramki strzelił Filip Ivanovski. Poważnie. Może niektórzy nie pamiętają, bo było to w okolicach III wojny punickiej czyli w między sierpniem a grudniem (ale bardziej sierpniem) , ale tak było. Dwie bramki strzelił Milan Nikolić i to nie jest zbyt imponujący dorobek jak na zawodnika o tych warunkach, jednego gola strzelił Michał Chałbiński i nie narzekajmy, bo nie wiadomo, kiedy znowu przyjdzie mu strzelić gola w Ekstraklasie, zaś w przypadku Jacka Kosmalskiego - chyba wiadomo kiedy: wartość tę mierzyć możemy ósemką. Ale taką leżącą na boku.

Cracovia

Czym się różni wróbel od zwłaszczy, wie każdy, ale czym się różni Bartosz Ślusarski od Radosława Matusiaka? Ha! Pytanie godne edypowego Sfinksa. Tm, mianowicie, że Bartosz Ślusarski nie bardzo mógł pomóc drużynie, bo bardzo szybko złapał kontuzję, a jednak publiczność lubiła go nadal, a Radosław był ulubieńcem trenera Lenczyka i sędziów gwiżdżących karne, strzelił 6 bramek, a pasiaste trybuny nadal go nie lubiły. Sześć goli Matusiaka, dwa Ślusarskiego, jeden Jakuba Kaszuby - oto dorobek dziesięciu w sumie napastników, jacy przewinęli się przez drużynę Cracovii w minionym sezonie. I wynik bezpośrednim, i średnia - nędzne, że hoho. Średnia - mówiąc brutalnie - najgorsza w lidze.

Jagiellonia Białystok

Miała niewielu napastników, ale to co miała potrafiła całkiem nieźle wykorzystać. Znaczy, czasem. Bo na przykład Kamil Grosicki zamiast czterech powinien strzelić czternaście bramek, a może nawet dwadzieścia cztery, bo stuprocentowych sytuacji miał niezliczoną ilość (a 80% w lewym narożniku pola bramowego). Niestety dla Jagiellonii, a na szczęście dla przeciwników Kamil Grosicki Mia poważne problemy z podejmowaniem właściwych decyzji, a niżej podpisany ma problemy z Kamilem Grosickim, bo nie do końca wie, czy umieszczać go w ataku, czy może jednak w pomocy, jak robił to trener Probierz. Remigiusz Jezierski miał kilkaset mniej okazji do zdobycia bramki, a strzelił także cztery gole, za to Tomasz Frankowski wciąż przechodzi do historii - wdarł się do pierwszej dziesiątki najlepszych strzelców ligi, minął Jerzego Podbrożnego i Fryderyka Scherfke i nic więcej nie napiszę, bo ile razy napiszę, to Frankowski przestaje trafiać, a ja bym chciał, żeby jeszcze postrzelał, tfu-tfu-tfu i puk-puk-puk.

- Kto tam?

Zagłębie Lubin

Nowa wersja starego przeboju o trzech przyjaciołach z boiska. Oczywiście, jeśli przyjmiemy, że gdy gramy trzema napastnikami, to przynajmniej jeden z nich jest skrzydłowym, a jeden - łącznikiem między dawnymi a nowymi laty... A nie, łącznikiem jest przecież Arka, a o Arce już mówiliśmy. Enyłej - współpraca napastników Zagłębia powinna być stawiana za wzór, powinno się o niej nauczać na obozach trampkarzy, a żacy powinni śpiewać o niej tęskne pieśni przy ognisku i szumiących kniejach. Opłaciło się - Ilijan Micanski strzelił aż czternaście bramek (aż jedenaście wiosną), Mouhamadou Traore sześć, a Wojciech Kędziora - trzy plus jedną malowniczą samobójczą w meczu z Lechem Poznań. Dwadzieścia trzy bramki... to zaledwie dwa gole mniej od całej Polonii Warszawa.

Śląsk Wrocław

Śląsk sprawiał w tej rundzie wrażenie, jakby dysponował zaledwie jednym napastnikiem, a gdy Vuk Sotirović był chory lub kontuzjowany, atak Śląska... A nie, przepraszam - był jeszcze Tomasz Szewczuk. Który strzelił w całym sezonie dwie bramki, co chyba mieści się w granicach błędy statystycznego. Kamila Bilińskiego trener Tarasiewicz nie potrzebował, a Przemysława Łudzińskiego ściągnął tylko po to, żeby sobie rdzewiał na ławce. Osiem bramek. Gorzej niż Cracovia. Co to trener Tarasiewicz mówił o reprezentacji narodowej? Że co chciałby?

Lechia Gdańsk

Jeśli rozpatrywać gdańskich napastników zgodnie z wykształceniem kierunkowym, a nie zawodem wykonywanym na polecenie trenera Kafarskiego i cieszmy się, że nie bramkarz, to przy Traugutta grało ich siedmiu i zdobyli w sumie osiem bramek. Imponujące, prawda? No, ale Lechia tak już miała w tym sezonie, że najlepszym strzelcem drużyny okazał się stoper i to tylko dlatego, że był wyznaczany do strzelania rzutów karnych. Trzy bramki Piotra Wiśniewskiego, dwie Pawła Buzały i Ivansa Lukjanovsa i po jednej Tomasza Dawidowskiego i Jakuba Zabłockiego - przy czterech trafieniach Huberta Wołąkiewicza. Może to jakaś blokada psychiczna, może podświadomy lęk przed bramką jako symbolem... bo ja wiem? Wiem, czego symbolem miała być otwarta szafa, ale co może symbolizować bramka? I czy psychoanaliza mogłaby tu pomóc?

Polonia Bytom

W rundzie jesiennej Polonia Bytom miała dwóch napastników i strzelili oni w sumie sześć bramek (5 Grzegorz Podstawek, 1 Michał Zieliński). Wiosną bytomianie dysponowali czterema napastnikami, z czego jednym o trzech nazwiskach. W zależności od klubu, w którym chciał znaleźć angaż, Milenković nosił nazwisko Milenković, Petrović, Popović, a złośliwi twierdzą, że miał być jeszcze Pavlović i Karadjiordjević, ale Polonia Bytom zepsuła zabawę, podpisując kontrakt. Owych czterech Wiosennych napastników strzeliło jedną... tak, tak: jedną bramkę i w dodatku było to w okolicy Prima Aprilis. Maciej Bykowski bramek nie strzela z powodów... no, chyba już tylko religijne zostały, wspomniany Milenković częściej zmieniał nazwisko niż miał piłkę przy nodze, a Karalić też był Vladimir. Siedem bramek strzelonych przez atak w całym sezonie. Oglądanie ataku Polonii Bytom - płatne 5 złotych, dotknięcie - 10, opadnięte ze zdziwienia szczęki pracownicy wesołego miasteczka podnoszą gratis.

Korona Kielce

...cieszy się z pozyskania Andrzeja Niedzielana i trudno się jej dziwić. Edi Andradina strzelił co prawda sześć bramek, ale po pierwsze nie wiadomo, czy to jeszcze napastnik czy już pomocnik, a poza tym lata lecą, a nie każdy ma kondycję Cohena Barbarzyńcy. Maciej Tataj odblokował się w samej końcówce, kiedy właściwie większość ligi grała już tylko o koperek, pietruszkę, dwa kilo ziemniaków i śmietanę dwunastkę, więc nie bardzo wiadomo, czy można z jego 5 bramek wyciągać jakieś odważniejsze wnioski. W Erneście Kononie i Pawle Buśkiewiczu trenerzy pokładali, a oni nie spełniali pokładanych, a Krzysztof Gajtkowski dopiero w ostatnich paru meczach zaczął grać, bo przedtem tyko biegał i mówił brzydko. Istnieje szansa, że w przyszłym sezonie zacznie także strzelać, ale znając Krzysztofa Gajtkowskiego to jest raczej mała szansa.

GKS Bełchatów

GKS to oczywiście Dawid Nowak z dziewięcioma bramkami, długo, długo nic i Maciej Korzym z trzema trafieniami i kontuzją, Mariusz Ujek z dwoma bramkami i kontuzją, Carlos Costly z jedną bramką, Rumunią i kontuzją i Zbigniew Zakrzewski z jedną bramką i bez kontuzji, ale wszystko przed nim. Oczywiście, chodzi mi o bramki. Bez kontuzji natomiast obyło się w przypadku Dawida Nowaka i to albo cud albo zapowiedź jakichś plag. Myślmy pozytywnie, uznajmy to za cud, podążajmy za Świętym Sandałem i proszę nie deptać derwiszów.

Ruch Chorzów

Trener Fornalik wykazał się idealnym wyczuciem czasu, chwili i zawodników. Najpierw sprowadził Andrzeja Niedzielana, a ten nie tylko strzelił siedem bramek, ale przede wszystkim obudził Artura Sobiecha, który podjął zbożny trud strzelania bramek, gdy Andrzej Niedzielan poszedł się zrastać w szpitalu. Zablokował się Artur Sobiech - trener Fornalik wpuścił na boisko Damiana Świerblewskiego i proszę uprzejmie: raz, dwa i trzy punkty. Miał problemy Świerblewski - strzelał Arkadiusz Piech. A przecież został jeszcze Łukasz Janoszka, który choć cały sezon mieszkał na lewym skrzydle, to przecież w rubryce ''zawód wyuczony'' ma wpisane ''napastnik''. Umiejętności i wyczucie trenera Fornalika bardzo się Ruchowi przydadzą w nowym sezonie: Andrzej Niedzielan odszedł do Korony Kielce, a Artur Sobiech zostanie zapewne poświecony na ołtarzu Długów i Zobowiązań

Legia Warszawa

Ile znaczył dla Legii Takesure Chinyama można się było przekonać w sezonie, w którym nie dane mu było grać długo i w którym strzelił tylko 2 bramki. Trener Urban z uporem grał swoje: wysunięty napastnik, drugi z tyłu do pomocy, Bartłomiej Grzelak i Marcin MIęciel, Marcin MIęciel i Bartłomiej Grzelak, a Adrian Paluchowski? Kto to jest Adrian Paluchowski? Niechże sobie idzie do Gliwic. No to poszedł. Atak Legii nadal nie strzelał bramek, sam Paluchowski ciut się podmarynował i pomarnował na ławce, a nieliczni kibice zastawiali się po co klub sprowadził Chińczyka Dong Fangzhuo, bo jeśli tylko o sprzedaż koszulek chodziło, to przecież można było zrobić to taniej, wypuszczając serię podróbek chińskich podróbek. Oczywiście chińskich podróbek chińskich podróbek.

Wisła Kraków

Wisła została załatwiona przez Pawła Brożka na cacy, żeby nie powiedzieć, że na amen. Były dwukrotny król strzelców ligi spędził cały sezon w poszukiwaniu straconego czasu, straconej formy i straconej okazji wyjazdu na Zachód, ale kiedy przyszło co do czego to okazało się, że ma na koncie 10 bramek i 10 asyst, co jest wynikiem na tyle przyzwoitym, że klub nadal będzie na niego liczył i nie zacznie poszukiwań następcy. Paweł Brożek będzie się mógł skupić na kolejnym sezonie poszukiwań, a towarzyszyć mu będzie Rafał Boguski, który też wszystko zgubił, ale za to znalazł kontrakt przedłużony do 2015 roku, więc już niczym nie musi się martwić. Sebastian Leszczak widząc, co się dzieje, machnął ręką i poszedł ''po szerokim szukać świecie'', klub go za to bardzo groźnie zawiesił, potem bardzo wstydliwie odwiesił, ale jeśli ktoś myśli, że młody dostanie w Wiśle szansę, to jest naiwny jak Pheobe z ''Przyjaciół''. W pewnym momencie do Wisły trafił Bułgar Christow, ale ani on, ani klub nie wie po co, ani dlaczego, Możliwe, że była jakaś promocja z okazji urodzin Chlebczo Chlebarowa. Jedyną nadzieję Wisły pozostaje Patryk Małecki, ale on już od dawny grywa w pomocy.

Lech Poznań

''Robert Lewandowski nie gwarantuje sukcesu'' - powiedział pewien łysy dyrektor. ''Sprzedawajcie Lewandowskiego, mamy Arruabarenę'' - powiedział inny, taki z włosami. Przepraszam, ale te dwa zdania chodzą za mną krok w krok i pchają się na ekran zawsze, kiedy przychodzi do pisania o tegorocznym królu strzelców Ekstraklasy. Robert Lewandowski pokazał, ze ma klasę - udźwignął ciężar, który włożyli na jego barki dziennikarze, działacze i kibice. Poprzednio mógł być młodym, dobrze zapowiadającym się graczem, ale w tym sezonie miał być gwiazdą. I rzeczywiście nią był. Osiemnaście bramek mówi samo za siebie, a kiedy doliczymy do tego asysty... Znakomicie pokazał się Tomasz Mikołajczak, któremu przypadła zeszłoroczna rola Lewandowskiego: był młody, miał się dobrze zapowiedzieć i chyba mu to wyszło, bo strzelił cztery bramki (drugi wynik w ataku Lecha), a przecież przyszło mu grać na dziwnych pozycjach z dublowaniem Sławomira Peszko włącznie. O Hernanie Rengifo jeszcze niektórzy pamiętają, ale o jego trzech tego sezonowych bramkach już chyba nie bardzo, Krzysztof Chrapek dużo kosztował i długo się leczył i nie, naprawdę nie jest zawodnikiem Wisły Kraków, a Bartosz Bereszyński ma niecałe osiemnaście lat i już zadebiutował w Ekstraklasie. To idzie młodość, młodość...

Poligonowego Podium Subiektywnego tym razem nie będzie, bo napastniczość to wymierna i policzalna dziedzina piłkarskiej wiedzy. A jak wygląda tabelka najlepszych strzelców Ekstraklasy - każdy pamięta:

1. Robert Lewandowski - 18 bramek 2. Ilijan MIcanski - 14 bramek 3. Tomasz Frankowski - 11 bramek 4. Paweł Brożek i Artur Sobiech - 10 bramek 5. David Nowak i Vuk Storirović - 9 bramek.

PS plebiscytowe. Ponieważ w komentarzach grasuje jakieś dziwne zwierzę, które nie tylko zżera owe komentatrze, ale także moje odpowiedzi do nich (patrz odcinek o skrzydłowych i naprawdę nie wiem kto, co i dlaczego, ale wściekły jestem jak ćwikła) - wyjaśniam jeszcze raz, że plebiscyt na najlepszą i najgorszą sezonu zakończył się szczęśliwie a jego rozstrzygnięcie nastąpi na zakończenie poligonowego sezonu 2009/2010 czyli za tydzień. Kiedy przebiję się przez te setki tysięcy maili i dla pewności policzę wszystko sześciokrotnie.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.