"Chabry z Poligonu", czyli podsumowanie XXX kolejki Ekstraklasy

I już wszystko wiemy - mistrzem Polski jest Skra Bełchatów, transferem nadchodzącego sezonu - przyjście Sebastiana Świderskiego do Kędzierzyna, a przebojem soboty były poznańskie transparenty z wizerunkiem Mariusza Jopa i podpisem ''Santo subito!''.

Niestety, zgodnie z przewidywaniami, XXX kolejka nie dorastała kolejce XXIX do ''achillesów'', a Will Scarlett, siedzący obok śledzącego ligowe zmagania Robina, musiał podtrzymywać go na ciele i duchu powtarzaniem: ''Nie zasypiaj... nie zasypiaj... nie zasypiaj''.

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 2:0

Ależ to był mecz! Krew zastygała w żyłach, dusza siedziała na ramieniu, a serce podchodziło do gardła i prosiło żałośnie: ''Czy jeśli obiecam, że będę przez miesiąc wyrzucać śmieci, to pozwolicie mi pójść do domu''? Lechia pokazywała kibicom, że to jest jej biceps, to jest prędkość, to ''waza'', a to przejście z ''wazy'' w ''czajnik'', Jagiellonia ćwiczyła kolejne warianty taktyczne oraz walkę z cieniem, Bruno pomógł panu sędziemu Mikulskiemu zagwizdać, a Rafał Gikiewicz pomógł Hubertowi Wołąkiewiczowi wykorzystać rzut karny. Trener Probierz był uśmiechnięty i wyluzowany (Wyluzowany. Trener Probierz. TEN trener Probierz) i tylko po wejściu Pawła Buzały trochę się zirytował, ale można było odnieść wrażenie, że bardziej na trenera Kafarskiego, niż na swoich własnych graczy. Jak każda porządna bajka, mecz zakończył się happy endem: zarząd Lechii odmroził premie, piłkarze Lechii krzyknęli, że są bardzo zaskoczeni i szczęśliwi, Tomasz Frankowski rozpamiętywał zmarnowaną ''setkę'', a piłkarze Jagiellonii i tak myśleli o finale Pucharu Polski i gdyby ich zapytać pewnie odpowiedzieliby: ''Co 'Lechia'? A była? No, proszę, ja zawsze mówiłem, że będzie! A z kim była''?

Lech Poznań - Zagłębie Lubin 2:0

Niektórzy będą pewnie wybrzydzać, że mecz nie należał do najwybitniejszych, że Lech zdobywa tytuł po kolejnym samobóju, że powinno być lepiej, bo noblesse i te rzeczy. No, rzeczywiście nie należał, po kolejnym i powinno, ale primo - to nie łyżwiarstwo figurowe i nie ma ocen za wrażenia artystyczne , secundo - plan został wykonany, tertio - już dziś chyba tylko na ''Poligonie'' mówi się o stylu tego meczu, a i to tylko do godziny 16:00, quarto - mecz Wisły z Odrą był jeszcze gorszy, a kwinto... Kwinto? Henryk Kwinto? Można prosić o autograf?

Pewnie mogło być ciekawiej, ale chyba skończyło najlepiej jak mogło: kibice Lecha mogli zorganizować fetę na własnym stadionie, Robert Lewandowski pożegnał się z polską ligą golem i tytułem króla strzelców i nawet uśmiechnąć się można było, gdy instynkt strzelecki Wojciecha Kędziory wyrwał się z młodej piersi i śpiewając ''Niech żyje wolność!'', dał tak zwany upust.

Legia Warszawa - GKS Bełchatów 2:2

Po końcowym gwizdku sprawiedliwość wstała z krzesełka i zachwiała się mocno. - Przepraszam, coś się pani stało? - zapytał zaniepokojony kibic. - Stało mi się zadość! - uśmiechnęła się sprawiedliwość.

Gdyby to był mecz III kolejki to byśmy, proszę Szanownej Wycieczki, pośmiali się trochę, podrwili, zżymnęli się, że Legia jest leniwa albo że chce zwolnić trenera, aż wreszcie machnęlibyśmy ręką na ten mecz i oddali się bardziej sensownym czynnościom - na przykład rozważaniom, czy dr Yang powinna zamieszkać z dr Huntem i co takiego ma McDreamy, czego my nie mamy? Poza stanowiskiem szefa chirurgii, oczywiście. W sobotę Legia grała jednak o udział w Lidze Europejskiej i o swoje przyszłe kontrakty. Grała z drużyną, której wszystko zasadniczo powiewało i w której wystąpiły takie tuzy polskiej ligi jak Krzysztof Janus, Kamil Poźniak, Łukasz Bocian, Bartłomiej Bartosiak i Chudefakis Alis. Grała u siebie. I też nie dała rady. Nie zagra więc w Lidze Europejskiej, ale na pocieszenie zagra w ''Sisters Cup''. Choć chyba bardziej kwalifikowałaby się do ''Grandmas''.

Polonia Bytom - Polonia Warszawa 1:0

''Marsz, marsz, Polonia'' - zaśpiewały trybuny, a drużyny doszły do wniosku, że właściwie czemu nie i zamiast biegać, maszerowały sobie przez cały mecz, podczas, gdy trener Bakero krzyczał coś strasznie przy linii. - Ty znasz różne języki, rozumiesz, o co mu chodzi? - zapytał piłkarz z Warszawy piłkarza z Bytomia. - Ale ja nie znam hiszpańskiego, tylko rosyjski - wyjaśnił gospodarz - Nie wiem... Krzyczy, że niby cicho i coś tam o drodze... Oj, nie masz większych zmartwień? - Ano mam - pokiwał głową warszawiak - Czy wasz bramkarz musi być taki twardy i kościsty? Daniel o mało sobie na nim nogi nie skręcił. Mucha to jest bramkarz. Tu ma równo, tu ma miękko, aż przyjemnie po nim spacerować i korki się nie ścierają, a ten wasz Skaba to, normalnie, jak Orla Perć! - ''Odpoczniemy po swej pracy...'' - śpiewały trybuny. - A wiesz, że ja też bym się napił? - Panie Hubert, kończ pan ten mecz!

Wisła Kraków - Odra Wodzisław 1:1

''...No to ja wtedy myk-myk... myk-myk-myk... myk-myk-myk-myk - od drzewa do drzewa za łuk i sru! Znaczy, wysłałem strzałę miłości (...) Dziewica się spłoszyła, już by uciekła, no to się musiałem spieszyć, chwyciłem za łuk i pocelowałem do dupy. - NIEUDOLNIE! - Tak, nieudolnie... - Proszę powiedzieć, w co została trafiona dziewica? - No, właśnie w to nieudolnie''.

I to chyba tyle o meczu. Podobno ktoś transmitował go w technologii Trzy De. Niestety, na boisku królowała raczej psychotechnologia Cztery De. Wisła pokazała dlaczego nie zasłużyła na tytuł, a honorowego gola dla Odry zdobył człowiek, noszący najbardziej nieadekwatne tego dnia nazwisko. Szkoda Odry. Oj, szkoda, szkoda. Bardzo szkoda Odry. Taka fajna Oderka była...

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 2:1

Śląsk znowu wygrał. Śląsk wygrał dwa mecze z rzędu. Odniósł siódme i ósme zwycięstwo w trzydziestomeczowym sezonie. Pokonał dwie drużyny, rozpaczliwie broniące się przed spadkiem. No to co - w przyszłym sezonie bijemy się o Ligę Europejską, Puchar Polski i Złotą Patelnię? Arka powinna odbyć dziękczynną pielgrzymkę do Gliwic i z powrotem, nie wiem, czy na kolanach, ale na pewno z milionem premii na tacy, bo jeśli się utrzymała, to nie dzięki swojej wybitnej i ambitnej grze, a jeśli w przyszłym roku będzie... No, dobra, rok temu mówiłem to samo, a Arka znowu się utrzymała. Niestety, tym razem także nie bardzo wiadomo, po co. MVP meczu został sędzia Marcin Szulc, który tym razem przed wykonaniem rzutu wolnego pokazał gwizdek graczom Śląska, potem pokazał go graczom Arki, a na koniec dwukrotnie pokazał gwizdek piłce i podobno mówił do niej per ''szanowna pani''.

Piast Gliwice - Cracovia 0:1

Najdziwniejszy mecz XXX kolejki. Piast grał jakby utrzymanie miał w kieszeni, Cracovia grała... jak to Cracovia, choć na tle Piasta prezentowała się niemal jak Polonia Bytom, żeby już nie przesadzić z porównaniem do Lechii Gdańsk. W 76. minucie Piast miał dwustuprocentową okazję, której nie wykorzystał ani Kamil Wilczek, ani plecy Mariusza Muszalika - w tej samej minucie Śląsk wyrównał stan meczu z Arką i zza gliwickich chmur wyjrzało słoneczko. Wyjrzało, popatrzyło.. i zdziwiło się bardzo, bo Piast stał w miejscu. Każda normalna drużyna zaorałaby nosem boisko, grałaby ten ostatni kwadrans na resztkach wątroby i krwawiących kikutach, a kiedy usłyszałaby, że Arka przegrywa ze Śląskiem, to chyba nawet dzielni Yattamani byliby tylko szarym tłem dla walczących o utrzymanie się w Ekstraklasie. Piast tymczasem, gdy tylko otwarła się przed nim szansa na dalszy ligowy byt, stanął, rozłożył ręce, patrzył bezradnie na trenera i przez ostatni kwadrans pozwalał Cracovii na wszystko, a nawet na jeszcze więcej. Ten ostatni kwadrans jest najlepszą odpowiedzią na pytanie ''Dlaczego Piast spadł z Ekstraklasy'' i oby nie był także odpowiedzią na pytanie ''Dlaczego nie wróci do niej po roku''.

Korona Kielce - Ruch Chorzów 3:0

''Paradoksy bytu tu'' - jak śpiewał Lech Janerka, a takie rzeczy tylko w Ekstraklasie. Można dostać baty i równocześnie awansować do Ligi Europejskiej, można być drużyną broniącą się przed spadkiem, a po trzech tygodniach awansować na szóste miejsce, można być drużyną, której powinno się chcieć i grać tak, jakby się nie chciało, a można być drużyną, której już na niczym nie musi zależeć, a grać tak, jakby się walczyło o puchary. Korona grała w piłkę, a Ruch sprawiał wrażenie, jakby powtarzał sobie w myślach słowa Gerarda Cieślika o kłopotach związanych z awansem do pucharów i za wszelką cenę próbował tych kłopotów uniknąć. Ruch jednak w pucharach zagra, bo los jest bardzo złośliwy. Ciekawe tylko, dla kogo bardziej - dla Ruchu, czy dla kibiców, którzy będą tak grający Ruch oglądać?

W XXX kolejce padło osiemnaście bramek - jedna została strzelona przez osiemnastolatka, jedna z rzutu karnego, jedna w sposób ośmieszający obronę, a jedna w Bytomiu. Ponieważ tym razem nie mogę się zdecydować, czy bardziej podoba mi się bramka Vuka Sotirovicia czy Macieja Iwańskiego - subiektywnie na najwyższym stopniu podium postawię drugą bramkę Macieja Tataja.

Marek Motyka: ''Cracovia całą drużyną wraca na własne boisko''. Na nieszczęście Piasta trener Lenczyk zdążył zatrzymać ją w bramie stadionu.

Jan Żurek (o meczu Piast-Cracovia): ''Atrakcją było wejście zawodnika na boisko''. Nie wspominając o pasjonującym powiewaniu narożnych chorągiewek i dramatycznym szumie murawy.

Tomasz Smokowski: ''Nie wiem, czy w przyszłym roku Wisła będzie bitym kandydatem do mistrzostwa''. Bitym będzie na pewno, pytanie tylko - przez kogo?

Do stopnia młodszego ułana awansowany zostaje Wojciech Kędziora, który udowodnił, że instynkt strzelecki może funkcjonować jako byt samodzielny, niezależny i wymagający być może oddzielnego kontraktu.

Do stopnia młodszego ułana awansowani zostają El Mehdi Sidqy i Ariel Jakubowski, którzy następnym razem niech wymyślą cokolwiek - od ''głowa mnie boli'' po ''zapomniałem wyłączyć żelazko'', dzięki czemu szansę debiutu dostanie jakiś junior, a koledzy jeśli się zirytują, to tylko dlatego, że sami wcześniej na to nie wpadli.

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje niżej podpisany, bo oczywiście można się było łudzić, że XXX kolejka będzie emocjonująca, ale lepiej było poczytać ''Motocykl Kafki'' albo powieści pana Roché.

Tytuł Kolejkowego Szwadronu im. Thomasa Mayne Reida otrzymuje Piast Gliwice, który w XXX kolejce grał wtedy, gdy nie było warto, a gdy zaczęło być warto, grać przestał i przepraszam, ale fakt, że trenerem Piasta jest/był Ryszard Wieczorek tłumaczy wiele, ale jednak nie wszystko.

Arkadiusz Onyszko (Odra Wodzisław) - Nikola Mijajlović (Korona Kielce) Błażej Telichowski (Polonia Bytom), Krzysztof Janus (GKS Bełchatów) - Paweł Sobolewski (Korona Kielce) Sebastian Mila (Śląsk Wrocław), Maciej Iwański (Legia Warszawa), Marcin Budziński (Arka Gdynia) - Maciej Tataj (Korona Kielce), Vuk Sotirović (Śląsk Wrocław) , Robert Lewandowski (Lech Poznań)

Krzysztof Pilarz (Ruch Chorzów) - Marcin Komorowski (Legia Warszawa), Ariel Jakubowski (Ruch Chorzów), Maciej Szmatiuk (Arka Gdynia), Wojciech Szala (Legia Warszawa) - Bruno Coutinho (Jagiellonia Białystok), Mariusz Zganiacz (Piast Gliwice), Antoni Łukasiewicz (Śląsk Wrocław), Issa Ba (Wisła Kraków), Sebastian Szałachowski (Legia Warszawa) - Rafał Boguski (Wisła Kraków)

KS Poligon awansował. Ba! awansował do dwunastego tysiąca! Ba! awansował na miejsce 11 218! Wzruszenie odbiera mi głos, a wyniki KS Poligon przywracają mi wiarę w moje umiejętności trenersko-prezesowskie. Dla równowagi wyniki FC Dreptak wysyłają ową wiarę na grzybki, albowiem drużyna to znowu spadła i to znowu o prawie 1000 miejsc (15 040).W przypadku FC Obcol o wierze w ogóle nie było mowy, została tylko nadzieja, która, oczywiście, się nie spełniła - FC Obcol wypadł z siódmego tysiąca i mogę się tylko pocieszać, że niedaleko, bo na pozycję 7036.

W prywatnej lidze ''poligonowej'' zdecydowane, wyraźne, a nawet - nie bójmy się tego powiedzieć - bezapelacyjne zwycięstwo odniósł prezes CEYVOL, którego FC CEYVOLS zdobyli 652 punkty. Drugie miejsce zajął prezes Tom Asz (Brzuchorzeski, 603 p.), trzecie - prezes PonuryGolarz (Los Jebakos, 595 p.), czwarte - prezes bipero (FC Kinszasa, 582 p.), a miejsce piąte - rzutem na taśmę - prezes stastiu102 (BULLS, 565 p.). Kolejne miejsca zajęli: 6. prezes bejrut (Celuloza, 555 p.), 7. Prezes Rymu (Predator Mielec, 553 p.), 8. prezes FURMAN (FC MELANGE, 549 p.), 9. prezes praptak (sraka praptaka, 547 p.), 10. prezes bercello (Serek Wiejski, 546 p.) i prezes Vello z drużyną KS Kalafior (względnie odwrotnie prezes KS Kalafior z drużyną Vello).

FC Dreptak zakończył rozgrywki na miejscu siedemdziesiątym, KS Poligon na pięćdziesiątym trzecim, a FC Obcol na trzydziestym drugim, więc gdybym jesienią znowu zaczął przebredzać o pierwszej dziesiątce to proszę kopnąć mnie w kostkę i obśmiać serdecznie.

Tabelę zamyka zespół ssaja jajom prezesa brylusa (220 p.) i najnowszy nasz nabytek - pikusiaki prezesa percello, które zdobyły minus siedem punktów, bo grunt to przeprowadzać dobre transfery. Albo jakiekolwiek, bo przecież za każdy transfer jesteśmy punkt w plecy. Plus VAT.

Wszystkim uczestnikom dziękuję gorąco, wszystkim którzy są wyżej w tabeli zazdroszczę, wszystkim, którzy są niżej - trochę współczuję, a trochę się dziwię, ale przecież już niedługo nowy sezon i okazja do rewanżu, prawda?

PS okolicznościowe. Z okazji nadchodzącego Dnia Dziecka i dzisiejszych trzecich urodzin ''Poligon'' składa najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szczęścia i suchych pielu... suchych boisk dwóm trzylatkom: Startowi Toruń z toruńskiej klasy B i grającemu w gdańskiej A-klasie Spartanowi 07 Miłobądz. Niech rany zadane Startowi przez drużynę Opatrunków zagoją się bardzo szybko, a firma, która produkuje czapeczki KS Spartan okaże się naprawdę porządna.

PS plebiscytowe. Wszystkim chętnym przypomina się o plebiscycie na najlepszą i najgorszą jedenastkę sezonu czyli FC Szanowna Wycieczka i FC Ciapciak. Wybieramy jedenastu wspaniałych i jedenastu koszmarnych oraz trenera dla każdej z drużyn i całość wysyłamy na adres andrzej.kalwa@gazeta.pl . Termin - 30 maja do północy i decyduje data stempla serwerowego. Uzasadnienia i komentarze mile widziane, czytane i niewykluczone, że cytowane.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.