Pierwszy i ostatni ranking sportowych deszczów

Każdy kto chwilowo zupełnym przypadkiem znajduje się na terenie między Odrą a Bugiem oraz Morzem Bałtyckim a GKS-em Jastrzębie Zdrój może rzucić okiem za okno. Kiedy to zrobi, przekona się, że pada, właśnie padało lub za chwilę będzie padało. Jest to więc niepowtarzalna szansa, żeby zrobić ranking sportowych deszczów - jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Zapnijcie pasy. I otwórzcie parasole.

Deszcz a la Piechniczek - za każdym razem atakuje Cię w inny sposób.

Deszcz a la Didier Drogba - zawsze pada w polu karnym przeciwnika.

Deszcz a la Cristiano Ronaldo - coś na kształt klęski biblijnej, pada ciepłym żelem.

Deszcz a la Gołota - pada tylko w pierwszej rundzie.

Deszcz a la Adam Małysz - bo najważniejsze są dwie równe krople.

Deszcz a la Mariusz Pudzianowski - potrafi urwać głowę.

Deszcz a la Michael Jordan - najlepszy deszcz w historii.

Deszcz a la Agnieszka Radwańska - występuje w reklamach. Na przykład parasoli.

Deszcz a la Jerzy Engel - pada tylko na Pawła Sibika.

Deszcz a la Leo Beenhakker - wszyscy są nagle zachwyceni, że wreszcie po raz pierwszy od lat pada, ale kiedy okazuje się, że ten deszcz jest gorszy niż słoweński, kręcą nosem. Dodatkowo ten deszcze dorabia sobie w innych krajach. Na przykład afrykańskich.

Deszcz a la PZPN - stary deszcz, który już do niczego się nie nadaje.

Deszcz a la Euro 2012 - ludzie na niego czekają i czekają, a skończy się tylko drobną mżawką.

Deszcz a la LeBron James - robi kroki.

Deszcz a la Tomek Adamek - kiedyś był tylko malutkim deszczykiem, teraz się mówi o nim per ''Deszcz''.

Deszcz a la Jan Tomaszewski - pada przez Beenhakkera.

Deszcz a la Miroslav Klose - padał kiedyś taki w Polsce, ale teraz się do tego nie przyznaje.

Deszcz a la ''Orły Górskiego'' - kiedyś panie to dopiero był deszcz...

Deszcz a la Robert Kubica - pada szybciej niż jakikolwiek inny polski deszcz.

Deszcz a la reprezentanci Brazylii w piłce nożnej - widowiskowy, pada w całej Europie.

Deszcz a la Marcin Gortat - pada tylko przez kilka minut.

Deszcz a la Real Madryt - pada zawsze w 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Łukasz Miszewski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.