Chronologicznie pierwszy do korekty jest Maradona:
Konsekwencje : Argentyna odpadłaby z Anglią, ale dzięki nieoczekiwanie zdobytej bramce mistrzem świata zostaliby Francuzi. Na zdarzeniu zyskaliby również Irlandczycy - dzięki eliminacji Henry'ego to oni zakwalifikowaliby się na niemal ćwierć wieku później.
Inaczej też zachowałby się podczas MŚ w 1990 roku płaczący Gascoigne , gdyby miał większe wsparcie w Linekerze.
Konsekwencje : Gazza odkrywa, że śmiech to jego powołanie. Zamiast grać w piłkę angażuje się w przemysł rozrywkowy (hmmm, mam wrażenie, że i bez alternatywnych losów był w niego mocno zaangażowany) a po wykonaniu przed komisją numeru z żonglowaniem makaronem w paczce zostaje pierwszym laureatem gastronomicznego show "Kotlety do mety!". Lineker natomiast poznaje słonia Dumbo i tworzy z nim udany związek partnerski. Nie zmienia to faktu, że mistrzem świata AD 1990 zostaje RFN.
Gdyby podczas MŚ 1998 Beckham nie był takim mazgajem, to również inaczej rozprawiłby się z Simeone.
Konsekwencje : Cóż, konsekwencje byłyby takie, że nigdy więcej nie doszłoby już do żadnych mistrzostw. Nie ma miast, nie ma boisk, nie ma niczego.
Najbardziej pikantna jest natomiast niedoszła historia Zidana i Materazziego. Uwaga - są momenty!
Z drugiej strony Zidane jest znany z tego, że lubi narozrabiać.
Konsekwencje : Francja zostaje mistrzem świata 2006. Fabio Grosso nie staje się wielką gwiazdą i nie przechodzi do Interu. Do Włoch trafia za to jeden z bohaterów zwycięskiej ekipy - Franck Ribery. Bawiąc w Milanie nie bawi już w Paryżu, dzięki czemu nie poznaje również Zahii D., dzięki czemu z kolei może spokojnie przygotowywać się do MŚ 2010. Między Zidanem i Materazzim układa się dobrze, choć dzielą ich poglądy na Juventus. Statuetkę Pucharu Świata trzeba wymienić na nową.