Tempo, tempo, czyli zapowiedź XXII kolejki Ekstraklasy

Większość trenerów powtarza od lat, że jednym z powodów niskiego poziomu polskiej ligi jest zbyt mała liczba meczów. Aby gonić Europę musimy grać więcej, żeby ją dogonić, musimy grać co trzy dni... I proszę bardzo - nawet się nie obejrzeliśmy, a tu już kolejna kolejka ligowa, kolejne mecze, kartki i kontrowersyjne spalone.

Jak nasi piłkarze to przeżyją? Jak przeżyje to Szanowna Wycieczka, skazana na tak częste zapowiedzi kolejki? Ale może... marzenia piękna rzecz... pisanie co trzy dni spowoduje podniesienie się poziomu ''zapowiedzi kolejki''? Może niekoniecznie od razu do poziomu Chelsea - Wigan Athletic też brzmi dumnie. ''Zwłaszcza Athletic'' - westchnął autor, bezskutecznie usiłując wciągnąć pozimową ''muskulaturę''.

Arka Gdynia - Polonia Bytom (środa, 18:15)

Polonia Bytom ma świetnie podającego Barcika, ma świetnie dryblujących Radziewicza i Barcika, ma zepsutego Podstawka, ma pawełkującego Skabę, a co ma Arka? Arka Mawaye. I ma sztuczne boisko, na którym jej samej gra się równie źle, co rywalom. Ma także nóż na gardle, bo teraz to już każdy punkt, każda bramka i każda kartka może oznaczać lot w czarną czeluść i derby Pomorza z Flotą Świnoujście. Polonia spadku bać się nie musi, ale reakcji trenera i owszem: mecz Piastem prawie przyprawił go o zawał, mecz z Wisłą przyprawił go o niestrawność, więc albo Polonia przyprawi Arkę o dwie bramki, albo trener Szatałow przyprawi zawodników o dodatkowy zestaw treningowy, emocjonujący żywot w Młodej Ekstraklasie i perspektywę transferu do - nomen omen - Pniówka Pawłowice Śląskie.

Cracovia - Jagiellonia Białystok (czwartek, 17:45)

Wróbelki przelatujące dzisiaj po północy nad Krakowem zeznały, że Suche Stawy skąpane były świetle, drzwi pod napięciem, lampa w podłodze i można było nawet zadzwonić na miasto. Wszystko z radości, że prąd jest i nie trzeba się będzie kompromitować rozgrywaniem meczu o 11:00. Z drugiej strony jednak, jeśli Cracovia miałaby zagrać w takim stylu, w jakim wtopiła z Ruchem, to może spokojnie zrezygnować z jupiterów: oprawę świetlną zapewniliby kibice Cracovii, świecący oczami ze wstydu i płonący z gniewu trener Lenczyk. Na szczęście prawdopodobieństwo zagrania dwóch tak fatalnych meczów z rzędu jest nieprawdopodobieństwem, a Jagiellonia, co prawda, przełamała serię przegranych na wyjeździe i kto powiedział, że nie może zacząć następnej? W końcu to nie musiała być passa, to mógł być nałóg. Kluczem do wyniku będzie postawa pasiastych stoperów. Czy będą kluczem uniwersalnym, czy kluczem francuskim, czy może znowu trzeba będzie wzywać obywatela Balcerka z kawałkiem drutu?

GKS Bełchatów - Odra Wodzisław Śląski (czwartek, 20:00)

Odra wciąż walczy o życie, a GKS Bełchatów... Cóż, trener Ulatowski twierdzi, że też walczy, ale z piłkarzami nikt nie rozmawiał, więc nie wiadomo, co mieliby do powiedzenia na temat: ''Osiem kolejek orania nosem murawy w nadziei, że ktoś czołówki zgubi osiem punktów, a wszystko po to, by mieć krótsze wakacje''. Występ Mariusza Ujka nie jest pewny, ale pewne jest, że Odra zagra w składzie dedykowanym radosnej twórczości doktora Frankensteina czyli bez serca (Marcin Malinowski), bez płuc (Mauro Cantoro) i bez jednej nogi (Jacek Kowalczyk). ''Nie ma końca, dopóki stara kobieta nie zaśpiewa''- zapowiedział trener Ulatowski. Bardzo to przenikliwe i średnio zrozumiałe, ale ''nasz klient - nasz per pan'' - na zakończenie notki o meczu w Bełchatowie wystąpi przed Szanowną Wycieczką legendarna Florence Foster-Jenkins, która zaśpiewa tak, jak GKS zagrał z Zagłębiem Lubin.

Piast Gliwice - Korona Kielce (sobota, 14:45)

Boję się tego meczu. Od tygodnia, gdy słyszę: ''Piast Gliwice - Korona Kielce'', reaguję jak przeciętny koń na hasło ''Blücher!'' i gdyby nie dyszel obowiązków służbowych -z histerycznym rżeniem dałbym w przysłowiową długą. Piast musi wygrać, ale Korona mu w tym nie pomoże, bo też musi. Korona musi wygrać, ale ostatnio nie umie. Meczu z Polonią Bytom nie liczymy, bo Polonia nie umie bardziej, co udowodniła w meczu z Piastem właśnie. Całość można podsumować dramatycznym apelem królewny z bajki: ''W porządku. Jestem brzydka prawie tak jak ty. I tym bardziej apeluję do twojego sumienia: bierzmy ślub - przecież to nieludzkie, mieszać w to dwie niewinne osoby''. Niestety, w ślub Piasta z Koroną zamieszanych będzie sporo osób, z których każda będzie mogła powiedzieć: ''I ja tam byłem, miód i wino piłem... bo na trzeźwo nie szło tego wytrzymać''.

Polonia Warszawa - Wisła Kraków (sobota, 16:15)

''Wisła niech się martwi, bo przyjeżdża do nas, na nasze kartoflisko. I niech się męczy'' - napastnik Polonii Daniel Gołębiewski niepotrzebnie był tak brutalny. Żeby męczyć siebie i kibiców, Wiśle nie jest potrzebne żadne kartoflisko, aczkolwiek na warszawskim podłożu próba grania wiślackiej ''krótkiej klepki'' może przynieść nieoczekiwane efekty. Podanie w przód, a piłka leci w bok, podanie w bok, a piłka leci na bramkę Pawełka (kto się założy, że wpadnie do tej bramki? Znaczy, piłka też.), dośrodkowanie w prawo, piłka leci prosto, a drużyna leci w prawo, strzał na bramkę Polonii, a tu trener Bakero leci ze stanowiska. Adrian Mierzejewski kontra Piotr Brożek - będzie się działo. Piotr Dziewicki kontra Paweł Brożek - będzie siedziało. Po turecku. Jak to na kazaniu. Piłkarzom Wisły doradza się zamknięcie samochodów w garażach. Profilaktycznie .

Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk (sobota, 17:00)

Lechia Gdańsk będzie starała się zmazać plamę z meczu z Legią, a Zagłębie Lubin - plamę, jaką na drużynie zostawił pewien obrońca . Ilijan Micanski będzie się starał gonić Roberta Lewandowskiego, a wynik pościgu jest sprawą otwartą jak ramiona Pawła Kapsy w sytuacjach podbramkowych. Tomasz Dawidowski będzie usiłował ''wywalczyć'' kolejny rzut karny, Marcin Kaczmarek zadowoli się rzutem wolnym, Jakub Zabłocki będzie wywracał się dla zasady, a Łukasz Surma znowu będzie urywał sobie twarz. Zagłębie Lubin może tym spotkanie zapewnić sobie utrzymanie - wystarczy tylko wygrać. Jeszcze niedawno słowa ''wygrać'' i ''Zagłębie'' były jak dwie proste równoległe i nie przecinały się wcale. Dziś to niemal synonimy.

Lech Poznań - Legia Warszawa (sobota, 19:00)

Dwa tygodnie temu nie byłoby problemu - Lech gra u siebie i ma sporą stratę do Wisły, Legia ma mniejszą stratę, ale nie gra wcale, Robert Lewandowski strzela, Maciej Iwański studiuje architekturę bocznych chorągiewek, Wojciech Szala gra łokciem, a Ivan Djurdjević rozdeptuje Ariela Borysiuka. Dziś sprawa wygląda ciut inaczej -Ivan Djurdjević sam się rozdeptał i nie zagra, Legia zaczęła wreszcie przejawiać, aczkolwiek jeszcze nie do końca wiadomo, co konkretnie, Wojciech Szala nie gra, Lech musi odpracować kompromitację w Wodzisławiu, a Legia, jeśli przegra, może mieć problem z załapaniem się do europejskich pucharów. Na szczęście Robert Lewandowski będzie mógł strzelać, bo podobno nie zagra Dickson Choto. Niestety, mecz zyskał otoczkę pozasportową: wszystkie media rozpisują się, ilu to menadżerów, agentów, skautów i dyrektorów sportowych zasiądzie na trybunach, wobec czego głównym problemem piłkarzy może stać się: ''Och, a ja taki nieuczesany i poń... getry mam krzywo!'' i zamiast porywającego widowiska dostaniemy ''piłkarskie szachy'', ''mecz toczący się w środku boiska'' i kibiców, toczących pianę z nudów.

Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław (sobota, 19:15)

Wybór. Najważniejsze, żeby mieć wybór. Oglądania obu meczów równocześnie nie polecam, bo ''manie'' zeza nie jest wygodne, ale jeśli pierwszy kwadrans meczu Lech - Legia nie będzie napawał (albo właśnie będzie, ale niekoniecznie tym, czym byśmy chcieli), to zawsze możemy przełączyć telewizor na mecz Ruch Chorzów - Śląsk Wrocław. Śląsk, co prawda, od paru miesięcy wygląda na boisku jak Henryk Pobożny po bitwie pod Legnicą, ale za to Ruch Chorzów gra jak tatarski zagonik pod panakmicicową komendą, piłkarze patrzą w trenera Fornalika jak w tęczę, a kibice biją czołem, jęcząc w zachwycie: ''Bagadyr! Bagadyr! Bagadyr''! Trener Tarasiewicz jak zwykle będzie wymagał od piłkarzy, żeby ruszali, ale coraz mniej ma piłkarzach zdolnych do takiego wysiłku - coraz więcej pustych miejsc na ławce rezerwowych, kontuzja goni kontuzję, brak formy goni brak chęci, a marzenia trenera Tarasiewicza o prowadzeniu reprezentacji powtarzają cichutko ''Zimno mi, zimno mi, kwiecie pachnie...'' i nie doczekają do Spychowa. Marzenia o dalszym prowadzeniu klubu też nie wyglądają najlepiej...

Poligon w ''Wygraj Ligę''

W przeciwieństwie do trenerów polskich klubów ekstraklasowych, trenerzy klubów wygrajligowych opływają w dostatki i mogą nie tylko wydawać pieniądze, ale wręcz nimi szastać. Trener FC Obcol sprzedał Georgi Christowa i Marko Bajicia, kupił Ilijana Micanskiego i Siergiej Kriwca i jeszcze mu na waciki zostało, na drożdżówki i na Matulevicziusa nawet. Z tym, że chyba bardziej prawdopodobny byłby zakup wacików. O opłacalności nie wspomnę. Trener FC Dreptak kupił sobie za to Wojciecha Grzyba i Marcina Zająca, a rezerwy finansowe wystarczą na półroczną odprawę, w razie gdyby. Trener KS Poligon nikogo nie kupił, bo kupował na początku sezonu i może lepiej, żeby tego eksperymentu na razie nie powtarzał.

Plotki jakoby kontuzja Ivana Djurdjevicia była związana z zeszłotygodniowym transferem do FC Obcol odrzucamy jako krecią robotę, mającą siać ferment i zamęt oraz podważać fundamenty. Podobnie jak dziesiątki innych zdarzeń zwianych z transferami ''poligonowymi'' (np. bramka Grzegorza Kuświka kwadrans po sprzedaniu go przez FC Dreptak), było to zdarzenie czysto przypadkowe i żadne zwierzę nie zostało ranne podczas tych transferów.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.