"Chabry z Poligonu", czyli podsumowanie XX kolejki Ekstraklasy

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tytuł mistrzowski będzie w tym sezonie sierotą. Wisła i Legia, by go nie zdobyć, są gotowe odstrzelić sobie obie stopy i trenera, a teraz wizji pierwszego miejsca przestraszył się Lech Poznań i ciekawe, czy powtórzy zeszłoroczną serię remisów. Kluby czołówki bronią się przed złotym medalem rękami i nogami, uciekają przed nim, szturchają się nawzajem łokciami: ''Ty idź... nie, to ty idź!'' i czasem ''aż oczy bolą patrzeć''...

Wobec zaistniałej sytuacji, chciałem złożyć oficjalne oświadczenie: Niniejszym ogłaszam, że w obliczu i w okolicznościach przyrody... jestem gotów przyjąć tytuł mistrza Polski za sezon 2009/2010. Niech się biedactwo nie męczy, nie marznie i nie tuła. Przyjmę tytuł niedrogo, obiecuję dbać o niego, karmić i trzy razy dziennie wyprowadzać pod drzewko. Medale i okolicznościowy wazonik mogę rozdać potrzebującym, a prawo do gry w Lidze Mistrzów zlicytuje się na szczytny cel. Albo odwrotnie.

Odra Wodzisław - Piast Gliwice 2:0

- Obawiam się, że pogłoski o moim spadku są mocno przesadzone - zachichotała Odra Wodzisław i odesłała Piasta z dwoma gola w siatce, a my możemy tylko żałować, że nie z trzema. Nie, żebym nie lubił Piasta, ale ten strzał Jana Wosia w 85. minucie był efektowny i szkoda, że piłka nie znalazła drogi do bramki. Najsłabszy w drużynie Odry był Bueno, który wcale nie grał ''bueno'', ale i tak strzelił gola, co nie najlepiej świadczy o obronie Piasta. Arkadiusz Onyszko na następny mecz przyjdzie zapewne z krzesełkiem rybackim i powieścią Henry'ego Jamesa, bo coś trzeba robić z tak pięknie rozpoczętym wieczorem, a Kamil Glik połowę meczu spędził, szukając wzrokiem trenera Smudy, dzięki czemu piłkarze Odry mijali go czasem swobodnie i z ukłonem, a on potem reagował słowem i twarzą. Siedem punktów w trzech meczach i ani jednej straconej bramki - jeśli tak dalej pójdzie to teza niespadywalności Odry doczeka się papieskiego błogosławieństwa i stanie się oficjalnie obowiązującym dogmatem.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0:0

Prezes Cupiał ponuro spojrzał na powracających z Białegostoku piłkarzy. - Do you know what 'Nemezis' means ? - zapytał, podczas gdy zgromadzeni w sąsiednim pomieszczeniu członkowie Rady Nadzorczej Wisły Kraków SSA ostrzyli noże i oklejali ściany folią.

Trener Probierz wyglądał jak Jason Statham w filmie ''Snatch'' i ustawił swój zespół w takie protekszyn, iż okazało się, że krakowscy Zidżermens w swoich trousers nie tylko guna nie mają ani belta, ale w ogóle nie mają za wiele do pokazania. El-Medhi był twardy jak Boris the Blade, Andrius Skerla na środku obrony grał jak Bullet-Proof Tony, Tomasz Frankowski krzyczał coś do trenera Skorży, ale akcent miał jak Mickey, więc nic nie zrozumiałem i tylko Kamil Grosicki grał, jakby połknął zabawkę-piszczawkę i rozpraszała go ona okropnie przy każdym oddechu. Wisła Kraków miała na boku napis ''Replika'' i zachowywała się na boisku bardzo, bardzo dziwnie. Piórem ani klawiaturą nie da się tego opisać, posłużmy się więc alegorią. Gra Wisły wyglądała mniej więcej tak:

Cracovia - Korona Kielce 3:0

Gospodarzom czasem pomagają sędziowie, czasem ściany, a czasem plecy. Tym razem plecy nie straciły swej szlachetnej nazwy, a przeciwnie - kiedy zdobyły drugą bramkę dla Cracovii , zyskały powszechny szacunek i mają szanse przejść do historii jako coś pośredniego między uchem Van Gogha a nosem Kleopatry. Sam mecz był widowiskiem z dolnej strefy stanów średnich i dobrze, że chociaż bramki były, bo się człowiek obudził, przeciągnął, odkleił twarz od klawiatury i zerknął na ekran, na którym widać było wyłącznie literę ''f''. ''F'' jak ''frekwencja'', która w sobotę była wręcz imponująca - najstarsze krakowskie gołębie nie pamiętają, kiedy 4500 osób przyszło obejrzeć Cracovię na starym stadionie przy ul. Kałuży, a tu proszę, jakie tłumy na Suchych Stawach. Od pleców się zaczęło i na plecach skończyło: Korona po trzech ciosach legła na plecach, grupa spadkowa może teraz oglądać plecy Cracovii i tylko piłkarze ''Pasów'' nie mogą się na plecach położyć, bo trener Lenczyk już wzywa na tradycyjne rozbieganie i trzy razy po trzydzieści pompek.

Polonia Bytom - Legia Warszawa 1:0

Świetny mecz zagrali Marek Bażik, Peter Hricko i Miroslav Barcik, ale ostatecznie to Legii było łyso. Trener Szatałow obgryzał z nerwów rękawiczki, trener Urban miał ochotę wyjść na boisko i użyć brutalnie szalika, sędzia Małek mylił się w trybie ''na lewo most, na prawo most'', zaś jego ''bliższy'' liniowy zamarzł w pozycji ''A u nas śniegu potąd'', co spowodowało kilkunastominutowy zamęt grubymi nićmi szyty, bo wszyscy (łącznie z arbitrem głównym) myśleli, że boczny sygnalizuje spalonego. Legia zagrała lepiej niż z Odrą Wodzisław, z czego bardzo zadowolony był Maciej Iwański , do końca rozgrywek pozostały już tylko dwa miesiące, z czego bardzo zadowolony jest Jan Mucha, nowym trenerem Legii został Stefan Białas, z czego bardzo zadowoleni są kibice, a Jakub Wawrzyniak zagrał jak Karolina Gruszka w scenie z rowerem i radiostacją, z czego bardzo zadowolony jest Panathinaikos Ateny.

Polonia Warszawa - Ruch Chorzów 1:1

''Więc nie wbijaj w głowę, żeś przeżył połowę...'' - śpiewał kiedyś Andrzej Rosiewicz. Mecz Polonia Warszawa - Ruch Chorzów był do przeżycia tylko w pierwszej połowie: coś się działo, piłkarze biegali, strzelali na bramkę, Tomasz Brzyski zastanawiał się, po co mu była ta przeprowadzka i nawet padły bramki. Jedna padła ze spalonego , a druga z półobrotu . A potem padł poziom meczu. - Żyje. Nie padł na wznak - powiedział pan Wołodyjowski. I rzeczywiście - padł na twarz. Ale z tym życiem to bym jednak nie przesadzał. Mieszkańców Warszawy ostrzega się, że w najbliższym czasie organizowany może być casting na trenera Polonii, więc lepiej bez wyraźnej potrzeby nie wychodzić z domu. A i za potrzebą też lepiej nie.

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:2

Śląsk zagrał lepiej niż przed tygodniem, Lechia zagrała gorzej niż Śląsk, kibice Wisły Kraków tęsknym wzrokiem spoglądali na Piotr Ćwielonga, a trener Tarasiewicz tłumaczył wszystko wszystkim tak gorąco i dokładnie, aż wreszcie wokół niego powstało coś w rodzaju pustego bąbla o średnicy 3,5 metra. Były emocje, były kontrowersje, była nawet bramka Lukjanovsa (i to nie strzelona Łabędzkim, a nogą), ale spektakl przywłaszczył sobie Tomasz Dawidowski. Czy zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym - tego nie wie nikt, ale że karnego wymusił - ''całą Polska widziała''. Szarpanie za gacie też widziała, bo rozciągliwe były wielce, ale po pierwsze primo - Pawelec w końcu puścił, a po drugie primo - od szarpania za gacie do ''spowodowania upadku'' droga daleka jak spod Lenino. Sędzia Jarzębak zadecydował inaczej i dlatego trener Tarasiewicz obraził się na niego wielce, zagroził, że mu jeszcze regulaminowo pokaże i że sędzia Jarzębak regulaminowo zobaczy. Stay tuned i przynieście popcorn.

Arka Gdynia - Zagłębie Lubin 0:2

Piłkarze pozostałych klubów Ekstraklasy mogą tylko pomarzyć o komforcie, jaki mają zawodnicy Arki Gdynia - nikt nie gwiżdże, nikt nie krzyczy, żeby ''oddalać się prędko'', twarze kibiców są promiennie uśmiechnięte, nieważne, czy Arka przegra u siebie, czy... czy przegra znowu.

- Areczko, Areczko, cóżeś ty za pani / że za tobą idą, że za tobą idą chłopcy malowani? - nucą kolejni rywale i pakują do siatki Andrzeja Bledzewskiego kolejne gole na oczach rzeczywiście malowanych (na płocie) kibiców. W niedzielę ''na początku był chaos'' i mniej więcej tak już zostało do końca. Mecz mógłby się skończyć remisem, ale nagle na stadionie pojawił się żywy kibic, co tak zszokowało Macieja Szmatiuka, że odruchowo ukłonił się nóżką, Łukasz Hanzel się o ową nóżkę przewrócił , a sędzia odgwizdał rzut karny. Świeciło słońce, piłkarze biegali i strzelali, wspomniany kibic udowadniał, że jest żywy i z zaangażowaniem krzyczał ''HEEEEEEEEEEEEJ!'', a Ilijan Micanski znowu strzelił dwa gole i ciekawe, co będzie, jeśli mu tak zostanie. Do końca rundy jeszcze wszak dziesięć kolejek.

GKS Bełchatów - Lech Poznań 1:1

''Warto było czekać, na te piękne czasy, / by na własne oczy cuda te zobaczyć'' - śpiewał nieodżałowany Jan Kaczmarek. Na mecz Lecha Poznań z GKS Bełchatów też warto było czekać, ale z zobaczeniem czegokolwiek były jednak problemy. Puchowy śniegu tren pokrył bowiem boisko całe, puchowy w śniegu trener Zieliński na dźwięk gwizdka sędziego Szulca przybierał kolor buraczkowy i mówił coś o chrzanie, a sam sędzia Szulc przepięknie gestykulował, zdając sobie sprawę, że jakiekolwiek decyzję podejmie - i tak ktoś będzie niezadowolony, więc nie ma się co czaić, tylko idziemy na żywioł. Kibice o sokolim wzroku mogli zobaczyć jak Mariusz Ujek nokautuje murawę przepięknym prawym prostym górnym, a Siergiej Kriwiec równie pięknym lewym prostym dolnym nokautuje Łukasza Sapelę. Najbiedniejszy był Jakub Tosik - spod deszczu kopniaków i łokci piłkarzy Lecha wpadł w drugiej połowie pod bełchatowską rynnę i w bitewnym szale oraz w śnieżnej zamieci został zdemolowany przez Mariusza Ujka i Dariusza Pietrasiaka. Mecz ładny, wynik sprawiedliwy, emocje do końca rundy gwarantowane, a tłumaczenie Wojtkowiaka, że Małkowski sam się nadział bo jest niższy - z lekka żenujące.

Bramka kolejki

Oczywiście, gol Siergieja Kriwca , który dedykuję wszystkim ligowcom, wyznającym teorię, że jedynie słusznym sposobem zdobywania gola jest wjeżdżanie z piłką do bramki, a strzał z odległości większej niż 5,5 metra ode Złego jest i rosną po nim włosy między palcami.

Wyróżnienie pozaregulaminowe otrzymuje Ilijan Micanski - za sposób zdobycie drugiej bramki: Zczuba.bg .

Cytat kolejki

Mateusz Święcki: ''Piłka została sprowadzona do parteru''. - I cóż panią do mnie sprowadza? - zapytał parter.

Rafał Dębiński: ''Mamy już pierwszy wiwat... wywiad''... No, czasem rzeczywiście ciężko odróżnić.

Mateusz Święcicki: ''Sedlacek zaproszony przez Zganiacza lewym skrzydłem''. ''Gdybym ci ja miała skrzydełka jak Zganiacz...''? Nie, to nie brzmi.

Mariusz Śrutwa: ''Bardzo fajna, wyważona i spokojna wypowiedź Tomka Kiełbowicza. To też jest postęp''. ''Też''???

Jerzy Brzęczek: ''Drużyny Zczuba nie wykorzystały swoich szans'' . O, przepraszam!

Jeźdźcy Bez Głowy

Do stopnia młodszego ułana awansowana zostaje para sportowa Adrian Klepczyński - Bartłomiej Grzelak za spektakl kontemplacyjny:

- Leci... - pomyślał Klepczyński - Wysoko leci... długo... Nie będzie deszczu... - O, spadła... - pomyślał Grzelak - Turla się... Szkoda, że bramkarza Polonii nie ma w bramce, bo byśmy razem obejrzeli... -Aaaargh! - pomyśleli zgodnym chórem Michał Probierz i Jan Urban.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Krzysztof Janus , którego pojawienie się w Ekstraklasie przewidział dawno, dawno temu zespół Czerwony Tulipan, proroczo śpiewając ''Weź te ręce, nie rób tego więcej''! Krzysztof Janus zostaje także nominowany do Nagrody Mulęruża za najgłupszą czerwoną kartkę rundy wiosennej.

Do stopnia starszego ułana awansowany zostaje Maciej Szmatiuk , dzięki któremu powróciły do nas czasy szkoły podstawowej , tornistrów w roli słupków i fauli... no, takich właśnie.

Do stopnia wachmistrza awansowany zostaje Kamil Grosicki , który gdy tylko widział piłkę, zamieniał się w Mariusza Pawełka i razem udawali się do krainy różowych króliczków.

Mariusz Pawełek ma abonament do czerwca.

KS Szacunek (czyli poligonowa jedenastka kolejki)

Paweł Kapsa (Lechia Gdańsk) - Lukas Killar (Polonia Bytom), Dariusz Pietrasiak (GKS Bełchatów), Igor Lewczuk (Jagiellonia Białystok), Seweryn Gancarczyk (Lech Poznań) - Marek Bażik (Polonia Bytom), Mateusz Klich (Cracovia), Hermes (Jagiellonia Białystok), Tomasz Wróbel (GKS Bełchatów) - Vuk Sotirović (Śląsk Wrocław), Ilijan Micanski (Zagłębie Lubin)

LZS Badziewko (czyli kolejkowe niewypały)

Mariusz Pawełek (Wisła Kraków) - Jakub Wawrzyniak (Legia Warszawa), Hernani (Korona Kielce), Kamil Glik (Piast Gliwice), Pavol Stano (Korona Kielce) - Andraż Kirm (Wisła Kraków), Łukasz Piątek (Polonia Warszawa), Paweł Sobolewski, Korona Kielce), Junior Diaz (Wisła Kraków) - Paweł Brożek (Wisła Kraków), Krzysztof Gajtkowski (Korona Kielce)

''Poligon'' w ''Wygraj Ligę''

KS Poligon kontynuuje ''drogę przez mękę'', ale przeczołgał się przez granicę 50 punktów (niedaleko - padł wycieńczony przy punkcie sześćdziesiątym czyli na pozycji 18 875), więc w nagrodę kupi mu się jakieś punktostrzelnego zawodnika. Który zapewne - bo takie jest moje trenerskie szczęście - tydzień później zwichnie nogę albo pojedzie na Cypr. FC Dreptak z 67 punktami wylądował na miejscu 17 747 i też zasłużył na zakupy. Marsz w górę rozpoczął FC Obcol - 82 punkty i miejsce 14 874. Z tej okazji (i okazji premii od sponsora) dokonano lekkiej kosmetyki: Tomasza Baligę zastąpił Costa Nhamoinesu i dzięki temu FC Obcol jest już zespołem czysto zagranicznym. Vladimira Karalicia z Polonii Bytom zastąpiłem Alexandru Suworowem - myślałem o Ilijanie Micanskim, ale zrezygnowałem, nie chcąc iść na lep chwilowych sukcesów.

W prywatnej lidze ''poligonowej'' - zmiana lidera. BULLS prezesa stasiu102 spadli na miejsce piąte, a na czoło tabeli wskoczył FC CEYVOLS prezesa CEYVOLA. Na miejscu drugim - zespół Celuloza prezesa bejruta, a pozycję trzecią i czwartą utrzymały Serek Wiejski i FC Verfluchter prezesa bercello. FC Obcol awansował na miejsce 45, FC Dreptak na 64, a KS Poligon spadł na pozycję 71 i to zapewne jeszcze nie koniec. Stawkę zamyka drużyna Zamcoal Diggers prowadzona przez prezesa Quesnelle - 24 punkty i miejsce 88. Osiemdziesiąte ósme.. to robi wrażenie. Ciekawe, czy dobijemy do setki?

PS okolicznościowe. Wokół urodzinowego tortu tłok dziś niemożebny i gdybyśmy chcieli każdego uczcić tak, jak na to zasługuje - nie dotrwalibyśmy chyba do końca toastów. Krócej więc dzisiaj, hurtowo nieco, ale to wcale nie znaczy, że z mniejszą sympatią czy mniej szczerze: gromkie ''Hurra'' i życzenia awansu do wyższej klasy rozgrywkowej oraz sponsora z portfelem grubym jak powieści Stigga Larsona składam obchodzącemu dziś siódme urodziny LKS Biała (rzeszowska B-klasa), jedenastoletniemu GKS-owi Lisewo (B-klasa, Konin), pięćdziesięcioczterolatkowi z katowickiej okręgówki LKS Nadwiślan Góra , parze dziarskich osiemdziesięciosiedmioletnich staruszków: LKS Włodawianka (lubelska liga okręgowa) i KS Czarni Nakło (nad Notecią) (IV liga w kujawsko-pomorskim ZPN) oraz najstarszemu i chyba najbardziej znanemu w dzisiejszym jubileuszowym gronie jubilatów, Rakowowi Częstochowa , który obchodzi 89 urodziny.

Ja życzę, Szanowna Wycieczka bije jubilatom brawo, Wynton Marsalis Septet gra ''Happy Birthday'' , a Liverpool FC (118 urodziny) pomaga zdmuchnąć świeczki na urodzinowym torcie.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.