Co prawda puszczanie po lodzie ważącego 17 kilogramów czajnika nie jest (zapewne, nie wiem, nigdy nie byłem) ulubionym sposobem spędzania czasu przez przyszłe matki, ale Kanadyjce to nie przeszkadza. 30-latka zgodziła się na rolę rezerwowej w drużynie reprezentującej swój kraj i, co bardzo prawdopodobne, tym samym pogodziła się z ciężką myślą, że igrzyska zakończy z medalem (do tej pory każdy z trzech turniejów olimpijskich Kanadyjki kończyły na podium - ze złotem w Nagano i brązowymi krążkami w Salt Lake City i Turynie).
Żeby było zabawniej, decyzja, żeby mimo wszystko wziąć udział w olimpijskim turnieju nie jest zwykłą fanaberią Moore, ale na swój sposób kontynuacją tradycji rodzinnej. W zawodach curlingowych, będąc zresztą w ciąży z Kristie, brała już udział jej matka. Która zresztą grała także w curling jeszcze na tydzień przed urodzeniem brata olimpijki z Vancouver - Chada.
Zawodniczka postanowiła jak na razie nie sprawdzać, jaka będzie płeć dziecka. - Mam nadzieję, że będzie grało w curling - powiedziała tylko. Chodzi jej oczywiście o to, że będzie grało, tak jak jego matka i babcia, będąc w ciąży. Nawet jeśli będzie chłopcem.
ŁM