Z rakietą wśród zwierząt - zapowiedź finałów AO

To ostatni odcinek naszego cyklu - poznaliśmy naprawdę dużo australijskich zwierząt. Czas by cztery z nich skonfrontować. Wombat kontra Koala. Waran wielki kontra Kangur olbrzymi. Kto, kogo, jak i kiedy?

Wombat kontra Koala - czyli Justine Henin kontra Serena Williams

Wombata już prawie nie było na powierzchni ziemi, ale jego populacja się odradza. Koala również jest gatunkiem zagrożonym i również unikalnym - jedynym przedstawicielem torbacza z rodziny koalowatych. Wombat jest dwa razy cięższy od Koali, ale ta sprytniejsza - przed napastnikiem będzie umiała uciec na drzewo. Wombat chętniej zakopie się w ziemi. Ich konfrontacja mogłaby się jednak okazać niekończącą męką. Oba stworzonka są leniwe, powolne i nieskore do agresji.

Dlatego dobrze, że jutro rano na korcie w Melbourne staną przed sobą dwie wielkie gwiazdy w ludzkiej postaci. Ich mecz, podobnie jak walka niemal wymarłego wombata z zagrożoną koalą, będzie pojedynkiem zawodniczki, która właśnie zmartwychwstała, z zawodniczką, której przybywa opatrunków na kończynach i gdyby turniej trwał jeszcze dwie rundy - Williams stałaby się mumią. Jestem pewien jednak, że dadzą z siebie wszystko. To chyba dwie najlepsze zawodniczki ostatniej dekady - godne siebie rywalki. Zobaczyć je znowu przeciwko sobie będzie wielką frajdą dla tenisowego świata.

Waran wielki kontra Kangur olbrzymi - czyli Andy Murray kontra Roger Federer

Hmm, na pierwszy rzut oka tylko jedno z powyższych stworzeń wygląda groźnie. Drugie raczej przez całą konfrontacje musiałoby być w defensywie, mówiąc konkretniej w skaczącym odwrocie. Ale ta defensywa mogłaby się okazać skuteczna a napastnik zmęczony wreszcie by się poddał. Walki w półdystansie kangur mógłby nie przeżyć. Nie mówiąc o klinczu.

Na szczęście pojutrze tak naprawdę walczyć będzie tylko wschodząca gwiazda tenisa i świecące niemal bez przerwy słońce tenisowe. Ciężko powiedzieć, kto zaatakuje, kto zdecyduje się czekać na fałszywe ruchy rywala. Obaj dysponują niesamowitym repertuarem ciosów, obaj są gotowi na długie batalie. Andy dzięki rozkładowi gier, przed finałem ma jeden dzień więcej odpoczynku. Z drugiej strony, dla Federera półfinałowy mecz z Tsongą okazał się spacerkiem. Faworytem oczywiście będzie Król Roger. Murray jednak posiada argumenty, by myśleć o detronizacji.

Spiro

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.