Interwencja tego roku. A zaraz po niej kolejna

Niektórym wydaje się, że bramkarz hokejowy to taka niewdzięczna robota, w której nakładają na ciebie trzydzieści kilogramów sprzętu i każą ci stać w miejscu, czekając, aż krążki zaczną się od ciebie odbijać. To nie jest prawda. Jak udowadnia przypadek Dwayne`a Rolosona jest jeszcze gorzej - każą ci się jednak ruszać. Ale czasem z tych męczarni rodzą się piękne dzieci, takie jak podwójna interwencja goaltendera New York Islanders w spotkaniu z Tampa Bay Lightning.

Kiedy to zobaczyliśmy, to jeden z nas powiedział ''Oł'', drugi ''maj'', a narrator dodał tylko ''Gad!!!!'', po czym zamilkł. A zamilkł po to, żebyśmy mogli spokojnie podebatować na temat tego, czy powinna być bramka czy też nie. Po dwóch sesjach w ''Maddena 06'' i ''Counter-Strike`a'' oraz zmęczeniu paru odcinków ''True Blood'' stwierdzamy jednoznacznie, iż zgadzamy się z komentatorem, który z kolei zgadza się z sędzią - krążek nie przekroczył pełnym obwodem linii bramkowej. Nic się jednak nie stało (przynajmniej dla hokeistów z Florydy) - i tak wygrali ostatecznie to spotkanie 4:2. To jednak interwencje Rolosona zapiszą się w historii hokeja. A przynajmniej historii tego sezonu. To jedne z tych obron, gdy twój mózg przekazuje ci tylko komunikat o treści ''o-o'' zanim wyłączy światło i grasz na czystym instynkcie.

A nam nie wiedzieć czemu przypominają tę interwencję Curtisa Josepha z 1998 roku

40-letni Roloson przeżywa w tym sezonie naprawdę swoją czternastą młodość - już wcześniej zdarzało mu się bronić jak w transie ( 58 zatrzymanych strzałów w meczu z Toronto), niestety dla niego przeszedł przed tym sezonem do ''Wyspiarzy'', którzy powinni stać się ofiarami hokejowej eutanazji - na razie zajmują 28. miejsce w 30-zespołowej lidze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.