Północni Koreańczycy nie obejrzą mundialu

Według niektórych wyznawców Kim Dzong Ila Korea Północna to nowy, lepszy i równiejszy świat. Nie będziemy się z tym kłócić, bo nie mamy na to ochoty, wiemy za to jedno - to świat, w którym Mistrzostwa Świata w RPA będą zaledwie kilkuminutowymi przerywnikami w telewizji.

Mimo że Korea Północna na mundial zakwalifikowała się dopiero po raz drugi w historii i po raz pierwszy od 44 lat (w 1966 doszli do ćwierćfinału), Umiłowany Przywódca, Wielka Traszka, Najświatlejszy z Umysłów etc. etc. zarządził, że nie będzie transmisji z meczów kadry narodowej. Mecze innych reprezentacji z południowoafrykańskiego turnieju zostały zakazane całkowicie, spotkania KimDzongIlowej kadry zostaną przechwycone z transmisji sąsiadów z Południa i przerobione na kilkuminutowe skróty. I to tak przerobione, żeby Koreańczycy z Północy wyglądali w nich na drużynę zdecydowanie lepszą. Biorąc pod uwagę, że są w grupie z Brazylią, Portugalią i Wybrzeżem Kości Słoniowej, mundialowe transmisje mogą się zatem ograniczyć zaledwie do ich wyrzutów piłki z autu czy reakcji graczy siedzących na ławce rezerwowych.

Zamazane zostaną także wszystkie reklamy pojawiające się na stadionowych bandach. Dostęp do pełnych i niecenzurowanych transmisji będą mieli tylko posiadacze telewizji satelitarnej czyli najbardziej uprzywilejowani spośród północnokoreańskich urzędników. Jak oceniają eksperci oznacza to mniej więcej tyle, że ponad 99% 29-milionowego narodu, po odpadnięciu Korei z turnieju (co nastąpi raczej predzej niż później), nie dowie się nawet, kto wygrał Mistrzostwa. Jeśli możemy coś zauważyć, to na miejscu tamtejszych cenzorów poprawilibyśmy od razu w skrótach także logo północnokoreańskiej federacji piłkarskiej. Bo to, z którym piłkarze z tego kraju wyjdą na afrykańskie boiska nie nadaje się do oglądania przez kogokolwiek, kto w życiu choć raz był na lekcji plastyki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.