Po sobotniej porażce 0:2 z Arsenalem Tony Pulis, menedżer Stoke City kazał swoim zawodnikom przyjść na trening poniedziałek, mimo iż wcześniej dał im dzień wolny z racji zaplanowanej na niedzielny wieczór świątecznej imprezy. To nie spodobało się Jamesowi Beattie'emu, który imprezę współorganizował. Między zawodnikiem i trenerem doszło do wymiany słów oraz razów, rozdzielił ich dopiero jeden z masażystów. Ostatecznie trening się odbył, Beattie na niego nie przyszedł, potem jednak za swoje zachowanie przeprosił trenera i kolegów i w Stoke znów zapanowało powszechne zrozumienie.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden drobny szczegół. Wedle angielskiego dziennika ''Daily Mail'' trener wściekł się chwilę po tym, jak wyszedł spod prysznica owinięty tylko ręcznikiem. Jednak w zamieszaniu ręcznik spadł mu na ziemię, w efekcie kiedy doszło do wymiany ciosów Pulis wystąpił w stroju typowym raczej dla starożytnych zapaśników niż współczesnych trenerów. Wcale nas nie dziwi, że taki traktament szybko przywołał Beattie'ego do porządku i ostatecznie to on przepraszał wszystkich za swoje zachowanie choć to nie on nago ganiał ludzi po szatni.
A sam Pulis okazuje się takim złym bratem bliźniakiem Jose Mourinho. Portugalczykowi, wedle relacji Franka Lamparda, zdarzało się wchodzić pod prysznice i nagim zawodnikom klarować, jacy to są znakomici. Pulis z kolei sam wychodzi nago spod prysznica, żeby na swoich zawodników nawrzeszczeć i się z nimi pobić. Czy kogoś wobec tego dziwi różnica w osiąganych wynikach?