Kobiety zagrają w NBA?

Niektórzy uważają, że NBA skończyła się na na Michaelu Jordanie, inni, że na ''Kill`em All'', jeszcze inni z kolei, że dopóki Gortat nie będzie jej najlepszym strzelcem, to liga nawet się nie zacznie. Dla tych pierwszych dwóch grup mamy wiadomość, która być może umocni ich przekonania - David Stern ogłosił właśnie, iż uważa, że kobiety mogą grać w NBA.

Zapytany o taką możliwość komisarz ligi odpowiedział tylko

Jasne. Uważam, że to jest całkowicie możliwe. Nie chcę teraz wdawać się w dyskusję z trenerami i zawodnikami na temat prawdopodobieństwa czegoś takiego, ale naprawdę uważam, że istnieje na to spora szansa.

Nie do końca zgadza się z nim Dirk Nowitzki.

Jeżeli chodzi o umiejętności, oczywiście. Ale od strony predyspozycji fizycznych to ciężka sprawa. W NBA nawet mali zawodnicy są silni, a cała liga jest bardzo atletyczna - powiedział Niemiec. I właśnie dlatego zagra w przyszłym sezonie w Los Angeles Clippers.

Stern nie nadmienił z kolei czy możliwy jest transfer w drugą stronę i dostaniemy szansę oglądania Shaqa, LeBrona czy Kobego w WNBA. Nie umniejszamy przy tym zawodowo dającym kosze paniom umiejętności (w grze jeden-na-jeden z nimi naszym jedynym trafieniem byłoby zapewne trafienie na ostry dyżur z powodu niewydolności oddechowej), ale to wszystko wydaje się nam nie do końca możliwe. Z jednego prostego względu. Byłby to precedens bardziej niebezpieczny od... czegoś bardzo niebezpiecznego, a unifikacja lig odebrałaby sporą część sens istnienia wielu rzeczom. Na przykład halibutom WNBA właśnie. Na co zresztą właściciele jej klubów się nie zgodzą. Jeśli jednak ktoś by rozważał możliwość starcia kobiet z zawodnikami NBA, oto materiał podglądowy, na podstawie którego może sobie wyrobić własną opinię. Tak gra WNBA

A tak jej męski odpowiednik

Choć jak patrzymy na Brittney Griner z Uniwersytetu Baylor zaczynamy wierzyć, że wszystko jest możliwe

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.