Dlaczego New Jersey Nets będą najgorszą drużyną w historii NBA?

New Jersey Nets przegrali pierwszych 17 spotkań nowego sezonu NBA. Czy to dużo? Dość powiedzieć, że wyrównali tym samym oficjalny rekord ligi jeśli chodzi o beznadziejne otwarcia. Dziś w nocy zmierzą się z Dallas Mavericks i staną przed szansą zostania samodzielnym liderem w tej kategorii. Czy im się to uda? Oczywiście. Czy może być jeszcze gorzej i Netsi zostaną najgorszą drużyną w historii NBA. Z Czuba mówi ''hmmm, niewykluczone''.

Po pierwsze: skład

Tak, wiemy, Netsi dysponują zbieraniną niedoświadczonych i przypadkowych zawodników, których pozbędą się przy pierwszej lepszej okazji, żeby tylko zapolować na grube ryby z wolną agenturą. Sprawa jest jasna. Tylko że obecni gracze teamu z NJ też nie wychowywali się w bunkrach atomowych i zdają sobie z tego sprawę. Jeśli zatem przez jakąś smutną koniunkcję planet kibicujecie Netsom, nie liczcie zatem na to, że zawodnicy, którzy już spakowali nawet swoją szczoteczkę do zębów, będą grać na 100% swoich możliwości. A to i tak byłoby wtedy w ich wypadku niewiele.

Po drugie: ponownie skład

Pomijając wszystko inne, skład Netsów to najbardziej epicki fail od czasu wciągnięcia Konrada Wallenrodana ławkę teamu z Malborka. Ekipa z New Jersey płaci ponad sześć milionów dolarów za sezon Tony`emu Battie, który jest tak drewniany, że szwedzcy drwale na jego widok mimowolnie chwytają za swoje Husqvarny. Ściągnęła najgorszego strzelca ligi od czasu wprowadzenia 24-sekundowego zegara, linii rzutów za trzy i tatuaży - Rafera Alstona. Ma też w swoim składzie Yi Jianliana - czyli, jakby to głupio nie brzmiało, chińską podróbkę Yao Minga.

Największą gwiazdą jest Devin Harris, który ostatnio grał nawet w Meczu Gwiazd. Głównie dlatego, że New Jersey to jedyna drużyna, w której musi rzucać nawet przez sen, bo boi oddawać się piłkę partnerom. Znaczy boi się, że zrobią sobie krzywdę. Fakt, jest jeszcze Brook Lopez. Ale to trochę tak jakby głównym wokalistą Hansonów miał być ten śmieszny, najmłodszy. 

Po trzecie: New Jersey

Niektórzy ludzie twierdzą, że z New Jersey wyszło wiele dobrych rzeczy, ale te wymienianki z reguły zamykają się w czterech słowach ''Kevin Smith'' i ''Monster Magnet''. Z drugiej strony ten stan to kolebka czarnych plam na Słońcu, mody na kołpaki droższe niż cała reszta samochodu, piractwa komputerowegp oraz największego rollercoastera na świecie. Tomasz Adamek mieszka w New Jersey właśnie dlatego, żeby swoim lewym prostym walczyć z całym złem tego świata.

Żeby było jeszcze śmieszniej, Netsi swoją siedzibę mają w East Rutherford (tak samo jak New York Giants), a East Rutherford ma... osiem tysięcy mieszkańców. Jeśli ktoś ma dołować w NBA to tylko drużyna z takiego miejsca. Dodatkowo mieszkańcy NJ sukcesywnie od lat mają gdzieś New Jersey Devils i nie chodzą na mecze drużyny, która ma więcej tytułów niż jakiś amerykański pseudoraper płyt. A właśnie...

Po czwarte: Shawn Carter

Nie mający nic wspólnego z Vincem Carterem. Właścicielem Netsów jest właśnie ten dżentelmen, ludzkości znany szerzej jako ''Jay Z'', a Beyonce znany bliżej jako ''Kotku''. Tak to właśnie on.

Przyszłość zespołu nie prezentuje się śpiewająco.

I naprawdę ktoś uważa, że Netsi są w stanie przekroczyć w tym sezonie granicę powiedzmy 12 zwycięstw?

miszeffsky

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.