Sezon skoków narciarskich czas zacząć

Stało się to, co przepowiadali już Wielcy Przedwieczni oraz Włodzimierz Szaranowicz i to, co zapisane zostało w zakurzonych zwojach znalezionych w wietnamskiej dżungli. Wróciły skoki narciarskie. Czego oczekujemy po nowym sezonie - żeby już się skończył sami sprawdźcie.*

Przede wszystkim znów na skoczni zobaczymy Janne Ahonena. Fin znany z mimiki zlewozmywaka, długich skoków, zamiłowania do alkoholu (jak to Fin) i metalu (jak to mieszkaniec kraju sąsiadującego z Norwegią) wraca po roku przerwy. Będzie, tak jak zresztą Adam Małysz, chciał wywalczyć swoje pierwsze w karierze olimpijskie złoto. Czego oczekujemy po jego powrocie? Na pewno nie uśmiechu, bo nadzieje na to straciliśmy już dawno, tak jak pożyczane kolegom z podstawówki książki Pratchetta. Ale może czegoś innego - naszą pierwszą myślą po usłyszeniu kombo low kick + fireball + ''nowy sezon'' + ''skoki narciarskie'' było ''A może Ahonen się uśmiechnie, a Małysz zgoli wąsy'', ale teraz nasze żądania idą w zupełnie innym kierunku. Niech to Ahonen zapuści wąsy, a Małysz przestanie się uśmiechać.

Kulminacją zabawy w ''biali jednak potrafią skakać'' i powrotu Ahonena będzie epicki pojedynek między nim a Małyszem o złoto w Vancouver. Znaczy takiego epickiego pojedynku przynajmniej byśmy sobie życzyli. Choć w większości wypadków słowo ''epicki'' oznacza dla nas ''przy użyciu tarcz i toporów''.

Życzylibyśmy sobie także pojawienia się jakiegoś nowego kraju. I to nie tyle w sensie geopolitycznym, co sportowym - jeden Małysz w ostatnich latach wiosny nie czyni, a oglądanie ciągle tryumfujących w skokach Austriaków, Finów i Norwegów przypomina oglądanie tryumfujących Kanadyjczyków, Rosjan, Szwedów i, ekhm, Finów w hokeju. Tylko że skoki to nie hokej. Co powiedzielibyście na złote pokolenie skoczków z Liechtensteinu?

Życzylibyśmy sobie też jakichś urozmaiceń. Może skoki w duecie? Skoki synchroniczne z równoczesnym poprawianiem sobie gogli? A co powiedzielibyście na złote pokolenie skoczków z Liechtensteinu?

Życzylibyśmy sobie także w tym sezonie jak najmniej kontuzji, urazów, nieplanowanych problemów z zarostem i, no cóż, nieszablonowych lądowań.

Wam zaś życzymy miłego oglądania. Na żywo i w telewizji. Jeśli oczywiście oglądacie. Jeśli jesteście skoczkami, życzymy Wam miłego skakania.

*Jeśli nie interesujecie się skokami, odpuśćcie sobie tekst. Mamy dla Was coś innego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.