Małe rzeczy, czyli zapowiedź XIV kolejki Ekstraklasy

''Mała rzecz, a cieszy'' - jak powiedziała dwórka króla Dezmoda na widok... bramki strzelonej Kanadyjczykom. ''Mała rzecz, a wkurza'' - jak mruknęli pod nosem klubowi trenerzy, oglądając poobijanych i niewyspanych reprezentantów i zastanawiając się, kogo wystawią w derbach oraz meczach o wszystko/byt/wszystko/Masaj/niepotrzebne skreślić.

''Mała rzecz, a musi cieszyć'' - westchnęli kibice, bo reprezentacja przerwę ma do hohoho i jeszcze trochę, siatkarze zbierają baty w Japonii, a Ligę Mistrzów oglądać - jak mówi sennik egipski - koszmary i frustracje mieć będziesz. ''Mała rzecz, a dziwi'' - warknęli kibice zgromadzeni przed telewizorami, konstatując ze zdziwieniem, że mecze Legii Warszawa z Polonią Warszawa i Polonii Bytom z Jagiellonią Białystok nakładają się na siebie, ale za to mecz Odry Wodzisław każdy będzie mógł obejrzeć w spokoju i komforcie.

Korona Kielce - Zagłębie Lubin (piątek, godz. 17:45)

To może być bardzo dobra przystawka przed głównymi daniami XIV kolejki. Obie drużyny potrafią grać szybko i efektownie, obie potrafią strzelać ładne bramki, trener Motyka miał dwa tygodnie na pracę ze swoimi zawodnikami, a trener Smuda - z cudzymi, a w dodatku oba zespoły zajmują w tabeli miejsca tuż obok siebie i pewnie nie chcą, żeby tak zostało. W imieniu szerokich rzesz, tudzież mas, zwracam się z apelem o zaangażowanie, wzmożenie, dołożenie i wywarcie, Ediemu Andradinie i Mouhamadou Taoré przypominam, że wystarczy jedna bramka, by dogonić w klasyfikacji Pawła Brożka, ring wolny, pierwsze po przerwie reprezentacyjnej starcie.

Legia Warszawa - Polonia Warszawa (piątek, godz. 20:00)

Gdyby derby stolicy rozgrywane były miesiąc temu, kibice wzruszyliby pewnie ramionami i udali się do Złotych Tarasów, bo większe emocje wiązałyby się polowaniem na Dodę w salonie Triumpha albo posłów w sklepie nie dla, yyy, to się wytnie. Dziś jest inaczej. Legia miewa okresowe przebłyski formy, Marcin Mięciel strzela jak oszalały, a nowy trener Polonii okazał się być człowiekiem wielkich zdolności. Jeśli namówił prezesa Wojciechowskiego do wypłacenia zawodnikom zaległości, to nawet przekonanie Pałacu Kultury i Nauki do spaceru na Ząbkowską i udawanie dorożki szwagra Piekutoszczaka będzie dla trenera Bakero pisofkejkiem, o skłonieniu piłkarzy Polonii do skutecznej gry nie wspominając. Choć z drugiej strony, wielu trenerów rozbijało siebie głowy o swojsko-ligowe: ''Nie rozumiem. Jak to 'biegać i ćwiczyć'? Jak zwierzęta? 'Ambicja'? A to wiem, to taki samochód, co pływa''. Seniores, senioras y seniotiras - Olé!

Polonia Bytom - Jagiellonia Białystok (piątek, godz. 20:00)

A u świętego Rocha tłok! Jedni o zwycięstwo Jagiellonii modlą się bezinteresownie, inni zaliczkowe wota znoszą, ktoś świeczkę zapala, ktoś krzyżem leży i tylko młodszy Kirelejson pesymizm szerzy i się powołuje się na stety... Stetosko... Statystyki. ''Mecz na wyjeździe, ludkowie'' - mówi. ''Gdzie nam tam do wygranej? Się nie uda się'' - mówi.

- A nieprawda! - krzyczą Domin - Nieboszczko Grzegorz mówili, że kiedyś na własne oczy widzieli jak Jagiellonia wygrała na wyjeździe.

- Nieboszczko mówili? - przestraszyła się uczycielka, na co zaśmiał się Filip i i jak to Filip.

Teoretycznie wszystko przemawia za Polonią: gra u siebie, jest wyżej w tabeli, walczy o miejsce w europejskich pucharach. Ale Jagiellonia ugrała w tym sezonie zaledwie jeden punkt mniej, a skład ma wcale nie gorszy. Żeby nie to przekleństwo meczów wyjazdowych, usztywniająca świadomość, że ''na wyjeździe nie idzie''. Trener Probierz kontra trener Szatałow, Bruno kontra Barcik, Podstawek kontra Frankowski i żeby mnie żaden zawodnik z kosą w przeciwnika nie wchodził. Sierpem prędzej.

Piast Gliwice - Arka Gdynia (sobota, godz. 14:45)

W poprzednim sezonie oba zespoły powinny słono płacić kibicom za oglądanie tego, co wyczyniały na boisku, a w tym - proszę uprzejmie: środek tabeli, dynamiczne ataki, twarda obrona, Sebastian Olszar trafiający do siatki i Andrzej Bledzewski łapiący wszystko, co do siatki zmierza. Trenerzy Fornalak i Pasieka wytłumaczyli zawodnikom, że można, a skoro można, to trzeba, kibice uznali, że skoro trzeba, to można i teraz oba zespoły zagrają o ''ucieczkę z tropiku'' strefy spadkowej. Piłkarze Piasta wreszcie wyzdrowieli, za to działaczy dopadła jakaś malaria i podobno w razie porażki chcą zwalniać trenera Fornalaka.

Lech Poznań - Ruch Chorzów (sobota, godz. 17:00)

Kolejny kandydat do tytułu ''meczu kolejki''. Lech walczy o utrzymanie się w czołówce, Ruch może zrównać się punktami z Wisłą i wtedy na Mikołaja dostaniemy hiciora co się zowie. Oba zespoły asekurują się, opowiadając jak to mocno nadgryzły je kontuzje i wszelkie odmiany grypy, oba pewnie przystąpią do meczu na sztywnych nogach i z ''nie przegrać, rany boskie, nie przegrać!'' w oczach. Będzie nudno jak na meczu Wisły z Legią, przaśnie jak na meczu Ruchu z GKS-em Bełchatów, żadnych bramek, a sędzia Siejewicz wyrzuci z boiska sześciu graczy. Słucham? Oj, pewnie, że nie wierzę, że liczę na świetny mecz i grad bramek, ale ile razy zachwalałem, reklamowałem i byłem głęboko przekonany - tyle razy sprawdzało się na odwrót. Więc teraz, mociumpanie, wziąłem w sposobie.

Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów (sobota, godz. 17:00)

Ciekawe, czy GKS Bełchatów ostygł w czasie przerwy na mecze reprezentacji, czy jednak będzie kontynuował świetną jesienną passę. Dawid Nowak do tej pory występował w roli nagiego miecza, sztuk dwie, ale wieści gminne i wojewódzkie niosą, że GKS nie może dogadać się z Tomaszem Wróblem, a to znaczy, że bełchatowianie mogą zacząć utykać na prawe skrzydło. Lechii na własnym stadionie wiedzie się różnie, ale trener Kafarski miał dwa tygodnie na kombinowanie i na pewno coś wymyślił. Kto wie, może parę stoperów zagrają Paweł Buzała i Jakub Zabłocki, Sergejs Kożans zostanie przesunięty na prawą pomoc, Lukjanovs zagra pomocnika, napastnika zagra Łukasz Surma, a rozgrywającego zagra Borys Szyc, bo on ostatnio gra wszystko i wszędzie.

Śląsk Wrocław - Odra Wodzisław (sobota, godz. 19:15)

Biednemu zawsze wiatr w oczy, a co drugiemu to jeszcze mucha w zupę, grzyb w tchawicę i ząb złamany na galaretce. Nie dość, że Odra Wodzisław gra ostatnio piłkę przeraźliwie nieoglądalną i stoi po pas w spadkowym mule, nie dość, że jedni działacze kłócą się z drugimi, a młodzież piłkarska patrzy i się uczy, nie dość, że Jan Woś po kontuzji jest jak Danuśka Jurandówna i boisięboisięboisię, to jeszcze Adam Stachowiak przywiózł z meczu kadry U-23 kontuzję barku i w tym roku już nie zagra. Co jeszcze się zdarzy? Pęknie rura? Korki wysiądą? Klubowy autokar złapie cztery gumy naraz? Trener Tarasiewicz nagle wstawi do ataku Bilińskiego, a ten strzeli hat-tricka? Wszystko jest możliwe. Znaczy, wszystko, z wyjątkiem wygranej Odry.

Wisła Kraków - Cracovia (niedziela, godz. 17:00)

Wielkie derby Sosnowca - po obu stronach reprezentanci opromienieni sukcesami w kraju i za granicami, drużyny walczące twardo, ale bez fauli, wielotysięczne tłumy kulturalnie dopingujące współczesnych gladiatorów, szampan i frukta.

- A konkretnie?

- A konkretnie to seta i galareta. Reprezentanci z gwiazdką ledwie dyszą po franciszkańskiej obróbce skrawaniem, z reprezentantów w paski drwi nawet trener Lenczyk. Ścięgna Achillesa i więzadła kolanowe zaparły się w drzwiach szatni i krzyczą, że boją się wyjść na murawę, a sąsiedzi już uprzedzeni, żeby w niedzielę nie wzywali policji, bo to nie będzie żadna przemoc domowa, tylko transmisyjne odgłosy ze stadionu w Sosnowcu i jeszcze nigdy tak niewielu nie krzyczało tak wiele do tak... Do nikogo, bo przecież kibiców gości nie będzie. Kto wygra? Kto by nie wygrał i tak strach będzie chodzić po Krakowie, ale że zawsze musi być ten pierwszy raz, to tym razem postawię na Cracovię.

KS Poligon - LZS Borat (nieustannie w ''Wygraj Ligę'' )

Rzeczywistość stawia przed nami nowe wyzwania, a my stawiamy je przed KS Poligon i mówimy, że wycofajko odpada, konieczność dziejowa i wojna polsko-ruska w oparach, a pozycja numer 2000 patrzy na was, piłkarze, ze szczytu tych piramid, więc naprzód... się trzeba zastanowić, a potem do boju i może nawet uda się owego dwutysięcznika zdobyć i minąć.

LZS Borat zajmuje obecnie pozycję 24 525, więc jeśli mógłbym prosić, to chciałbym cztery stracone gole, ze dwie czerwone kartki i w ogóle jakoś tak bezradnie żeby było i żeby o co najmniej 500 miejsc w dół, bo 25 000 to brzmi dumnie, tym bardziej, że w konkursie bierze udział 29 210 drużyn.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.