Gdzie oni są, te gwiazdy Championship Managera?

Część czytelników Z Czuba pewnie zgadza się z opinią części redakcji Z Czuba - Championship Manager/Football Manager to nie jest rzeczywistość. To coś znacznie, ale to znacznie fajniejszego. Większość czytelników Z Czuba wchodzących w skład tej części czytelników Z Czuba zna też zapewne nazwiska zawodników, będących legendami poszczególnych edycji. Gdzie jest teraz Maxim Tsigalko? Co u Freddy`ego Adu? Co porabia Marcin Harasimowicz? Na te i wiele innych pytań postaramy się odpowiedzieć.

Maksim Cyhałka vel dla większości świata Maxim Tsigalko - Białorusin miał w ''Championship Managerze 01/02'', takie statystyki, że można by nim przejść nawet ''Gothika 3'' na najwyższym poziomie trudności oraz ''Duke Nukem Forever'' . Gdyby za osiągnięcia w CM-ie rozdawano nagrody Złotego Buta, Tsigalko nawet do sklepu szedłby odpicowany bardziej niż 50 Kopiejek Cent. Natomiast gdyby sam wielki Pele zobaczył coś takiego

wachlowałby 26-letniego piłkarza własną koszulą i karmił winogronami do końca życia. Niektórzy sądzili, że człowiek, który niemal w pojedynkę jest w stanie zrobić z Wisły Płock regularnego triumfatora Ligi Mistrzów nie może istnieć w rzeczywistości, a jeśli by faktycznie się narodził, to i tak od razu zajęliby się nim Mulder i Scully lub inne CSI: Mińsk.

I tu by się mylili. Białorusin jak najbardziej istnieje i miewa się świetnie. Jeśli oczywiście świetnie można miewać się w Mohylewie, słynącym za naszą wschodnią granicą głównie z produkcji traktorów i chemikaliów. Maksim do tamtejszego Sawitu trafił po grze w Dynamie Mińsk (co wszyscy pamiętamy - w rzeczywistości w ciągu pięciu sezonów strzelił dla swojej drużyny zaledwie 24 bramki), Naftanie Nowopłock, kazachskim Kaisarze Kyzyłorda i Banance Erewań w Armenii (łącznie 39 spotkań i 11 goli). Jak więc widać, kariery oszałamiającej nie zrobił. I nie wygląda na to, żeby jeszcze miał ją kiedykolwiek zrobić.

Marcin Harasimowicz - popularny ''Haraś'' zapewnił wielu maniakom CM-a sławę, pieniądze, miłość pięknych kobiet, kąpiele w wypełnionym szampanem jacuzzi i puchary Ligi Mistrzów, albo przynajmniej sporą satysfakcję po wyłączeniu monitora. Wraz ze swoimi kolegami z Gwardii Warszawa - Stanisławem Terleckim i Jarosławem Świętochowskim potrafił zamienić defensywę każdej drużyny w bezładną plątaninę nóg, getrów i spodenek. Skąd się taki talent wziął w stołecznym klubie? Ano stąd, że niejaki Harasimowicz robił research do bazy danych Sports Interactive, dlatego też pozwolono mu mieć własną ''wybajerowaną'' postać.

Niektórzy twierdzą przy tym, że legendarny krzemowy Marcin Harasimowicz to w realu dziennikarz sportowy Marcin Harasimowicz ostatnio robiący furorę w Hollywood jako grzywka charakterystyczna aktor charakterystyczny (oczywiście jeśli ostrość Waszego wzroku dostosuje się do już do widzenia postaci 78. planu). Jeszcze inni są z kolei pewni, że to zupełnie inny Marcin Harasimowicz, który kiedyś faktycznie grał nawet w Gwardii Warszawa. Znalazła się też mała grupa przekonanych, że to Marcin Harasimowicz jeszcze inny, który przybył z kosmosu, by nieść ludziom pokój. A kiedyś powstanie razem z rycerzem Giewontem, żeby doprowadzić polską kadrę do zwycięstwa w Mistrzostwach Świata.

Jego prawa rę... noga Stanisław Terlecki to zaś nie dawny reprezentant Polski, ale jego syn (i przy okazji brat Macieja Terleckiego), który faktycznie kopał piłkę w warszawskiej Gwardii. Miał też epizody w ŁKS-ie, Pilicy Białobrzegi, GLKS-ie Nadarzyn, Stali Głowno, amerykańskim Robert Morris Colonials i Legii II Warszawa. Największe sukcesy odnosił jednak na monitorach komputerów. Jedyny z kolei Świętochowski jakiego udało się nam znaleźć to Wiesław ''Zawsze wierny Ostrołęce'' Świętochowski - cztery sezony w tamtejszej Narwi i dziewiąty obecnie sezon w Koronie ''A jakżeby inaczej'' Ostrołęka.

Tonton Zola Moukoko - Szwed o afrykańskich korzeniach był jednym z większych talentów w historii managerów. W świecie rzeczywistym 15-latek trafił do Derby County i... i na tym można by poprzestać wymienianie jego osiągnięć. Po pięciu bezproduktywnych latach na Wyspach Brytyjskich tułał się jeszcze po niższych klasach rozgrywkowych w ojczystej Szwecji, obecnie występuje w Atlantisie Helsinki. Wspaniałą karierą byśmy tego nie nazwali. Tym bardziej, że Tonton ma już prawie 26 lat. To jednak kolejny dowód na to, że nazwiska same nie grają .

Radosław Kałużny - angielska Wikipedia poświęca polskiemu pomocnikowi 16 linijek słowa pisanego, z czego trzy dotyczą Championship Managera. Pozwolimy je sobie przytoczyć w całości. ''In Championship Manager 01/02 he often matured into one of the best midfielders on the game, a sign that many people had high expectations of him that never quite materialised''. Dla nie znających języka Szekspira i Wayne`a Rooneya - ''miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze''. Po tym jak przygwiazdował w CM-ie było z Kałużnym już tylko gorzej. Najpierw został jednym z głównych aktorów wystawianego w Azji dramatu pod tytułem ''Polska na mistrzostwach w Korei i Japonii''. Po tym przedstawieniu do dziś japońskie i koreańskie dzieci słysząc ''długa piłka na Kałużnego'' śmieją się tak długo, że aż bolą je brzuszki, a Pedro Pauleta lubi sobie od czasu do czasu rzucić z akcentem z kujawsko-pomorskiego ''Wiedziałem, że tak będzie''.

W futbolu klubowym nie szło Polakowi dużo lepiej - nie pograł sobie w Bayerze Leverkusen, a później czekały go już tylko Rot-Weiss Essen, LR Ahlen, AEL Limassol i Jagiellonia Białystok. Dla tych, którzy z nadmiaru CM-a mają spaczone poczucie rzeczywistości prościej: zero sukcesów, zero europejskich pucharów, złota piłka tylko w ramach prezentu urodzinowego. Oraz sporo żółtych i czerwonych kontuzji.

Freddy Adu - któż nie słyszał o legendarnym Freddym Adu, który miał być nastoletnią kopią Maradony, a obecnie jest po prostu 20-letnim... Freddym Adu. O urodzonego w Ghanie Amerykanina Lazio i Juventus zabijały się już kiedy miał 13 lat. W 2004 14-latka wydraftowało D.C. United i został najmłodszym zawodowym sportowcem w historii USA. Potem niestety okazało, że jest co najwyżej dobry, ale niezrażony tym Freddy po epizodzie w Realu Salt Lake postanowił podbić Europę. Od ponad dwóch lat wychodzi mu to tak samo jak wychodziłoby włoskiej armii - w Benfice Lizbona, do której przeszedł, zagrał jak na razie 11 spotkań, nie lepiej szło mu też na wypożyczeniach w Monaco i w Belenenses.

Anatoli Todorow - klasyk całej serii ''Championship Manager''. Bułgarski pomocnik był świetny zawsze, w każdej drużynie, każdej lidze i wymiótłby nawet w FC Stajnia Augiasza. Po wyłączeniu komputera jest zaś normalnym 24-latkiem, który kocha jednorożce i muzykę symfoniczną, a także grę dla Lokomotiwu Mezdra. I chociaż każdy, kto obok CM-a chociaż leżał kojarzy jego transfery do gigantów europejskiej piłki, Todorowowi nie udało się jeszcze opuścić ligi bułgarskiej. W niej zaś nie udało mu się nigdzie dłużej zagrzać miejsca - ekipa z Mezdry to już piąty klub w jego krótkiej karierze.

Jose Julian de la Cuesta - znakomity obrońca, który w grze na bokach boiska zasuwał szybciej niż pociąg InterCity. Zasuwa do dziś i stara się, żeby nie zapamiętano go wyłącznie jako zero-jedynkowego talentu, ale i całkiem przyzwoitego zawodnika w rzeczywistości. Rozegrał dwa dobre sezony w Austrii Wiedeń, krótki i średni jakościowo pobyt w Realu Valladolid i pięć lat w hiszpańskim Cadiz. Do tego zaliczył już ponad 20 występów w reprezentacji Kolumbii.

miszeffsky

Copyright © Agora SA