Lista osób, które mają z Majewskim na pieńku liczy dobrych kilka pozycji. Zaczyna się od zawodników , którzy na powołanie nie mają co liczyć (nawet gdyby nagle osiągnęli international level), bo Doktor miał w przeszłości z nimi wybitnie nie po drodze:
- Marcin Burkhardt
Trudno orzec kto się z kim bardziej namęczył - Burkhardt z Majewskim czy Majewski z Burkhardtem. Bury podczas pobytu w Amice prezentował wszystkie te cechy, których Doktor nie lubił - luz kosztem ciężkiej pracy, finezja kosztem zaangażowania, technika i pomyślunek kosztem siły i wybiegania. Dodatkowo piłkarz miał obśmiewać wiele zaleceń trenera - z zakazem chodzenia w klapkach po schodach włącznie - i nazywać przełożonego Talibem. Majewski równocześnie próbował utemperować młodego zawodnika - narzucał mu reżim treningowy a na boisku obarczał często obowiązkami defensywnymi. Efekt? Przeprowadzka Burkhardta do Legii.
- Grzegorz Szamotulski
Konflikt trenera z Szalonym Mnichem zakończył polski etap futbolowej przygody tego bramkarza. Po remisie 2-2 w meczu Amiki ze Świtem, Szamo wygarnął trenerowi co sądzi na temat jego trenerskich kwalifikacji i zarzucił mu brak wiary w możliwość zdobycia mistrzostwa przez ekipę z Wronek . Majewski w ramach rewanżu wyrzucił go z drużyny. Reszta zespołu wstawiła się za swoim kapitanem i na kolejny mecz wyszła w koszulkach z napisem "Szamo, jesteśmy z Tobą!".
- Łukasz Skrzyński
Środkowy obrońca Polonii przez długi czas zapowiadał się na czołowego polskiego defensora. Świetnie się ustawiał, imponował odbiorem i przytomnością w rozgrywaniu piłki. W Cracovii również grał pierwsze skrzypce. Majewski jednak po upływie rundy odsunął go od drużyny, dodatkowo nie pozwalając występować mu w drużynie Młodej Ekstraklasy.
- Marcin Bojarski
Chciałoby się powiedzieć, że Bojarski był dla Majewskiego piłkarzem zbyt kreatywnym, ciągnącym do przodu, na tle kolegów z Cracovii grającym nieszablonowo. Nieszablonowo, czyli poza schematem. Poza schematem, czyli absolutnie niewłaściwie. Bojar lubił dryblować a trener nie lubił jak Bojar dryblował. Majewski widział prawego pomocnika raczej jako obrońcę niż skrzydłowego. Zwieńczeniem trudnych relacji była sprawa analizy gry Bojarskiego przez trenera i prezesa - piłkarz nie chciał wypełnić przygotowanej przez Doktora ankiety...
- Piotr Giza
Pomocnik Legii ma niezaprzeczalne walory jak i niezaprzeczalne wady. Majewski dostrzegał przede wszystkim te drugie. Uważał, że Giza nie biega, nie walczy, no i że Zidanem nie jest (choć żeby to stwierdzić wystarczy nawet pobieżna kontrola fryzury). Sadzał go na ławce, ale równocześnie nie pozwalał mu odejść do innego klubu. O to obecny legionista miał do Doktora największe pretensje . Inna sprawa, że w obecnej dyspozycji powołanie do Gizy może przyjść co najwyżej z reprezentacji oszczepników.
Generalnie w większości klubów, w których pojawiał się Majewski, piłkarze narzekali na jego despotyczność (" trener drugi po Bogu! "), nieumiejętność rozmowy, ciągnące się w nieskończoność analizy meczowe, napęczniałą księgę zakazów i nakazów a także defensywno-toporne ustawianie drużyny.
Ten ostatni element sprawi, że zadowoleni z nominacji Majewskiego na selekcjonera nie są prawdopodobnie również kibice . Przykład Cracovii pokazuje, że Doktor starał się przede wszystkim bunkrować własną bramkę a nie atakować przeciwnika. Piłkarze forsowani przez niego na głównych playmakerów drużyny Pasów byli zawodnikami wybitnie destrukcyjnymi - Baran, Kosturbała czy nawet Jacek Wiśniewski (!). W kadrze ofensywnym pomocnikiem będzie więc Mariusz Lewandowski lub Bandrowski. Do tego boczni pomocnicy będą harować w obronie (przy takim założeniu nie będzie to ani Błaszczykowski, ani Obraniak, ani Smolarek, ponieważ oni do takiej gry nie mają predyspozycji). No i napad - mając w pamięci 5 goli, jakie Cracovia strzeliła w 13 meczach kadencji Majewskiego w sezonie 2008/2009, to liczymy się z tym, że najlepszym strzelcem kadry będzie Cabaj. Na to wszystko przyjdą jeszcze pomeczowe tłumaczenia, że Polska powinna strzelić bramkę, ale udało się to Albańczykom i to trzykrotnie. Pora chyba iść zaparzyć melisę.
Zadowolony wreszcie nie jest autor tekstu . Odstawiam w tej chwili na bok emocje kibicowskie i patrzę na ten wybór jako na wydarzenie nie wpisujące się w żadne logiczne kategorie. Otóż bowiem nominacja Majewskiego jest skrajnym aktem kolesiostwa. W żadnym sensownym przedsiębiorstwie rekrutacja na czołowe stanowiska nie odbywa się w tak skandaliczny sposób. Oto widzimy, jak ekipa leciwych panów, w przypadku których można zastanawiać się czy dobro polskiej piłki leży im na sercu (mam swoją opinię na ten temat), wybiera na najważniejszy stołek w piłkarskim światku osobę, za którą nie przemawiają ŻADNE merytoryczne argumenty - mistrzostwa Polski, niezwykłe dokonania pucharowe, promocja zawodników, kapitalne ligowe boje czy nawet młodość i perspektywy na rozwój (dwukrotne zdobycie Pucharu Polski z Amicą trudno traktować jako poważne osiągnięcie). Wprost przeciwnie, nazwisko Majewskiego w ostatnim czasie łączy się głównie z zeszłorocznym blamażem Cracovii a w kontekście reprezentacyjnym - z asystowaniem Bońkowi przy Najgorszej Reprezentacji XXI Wieku.
Jestem w stanie od ręki wymienić pięciu lepszych (Smuda, Kasperczak, Piotr Nowak, Skorża, Lenczyk) i pięciu lepiej rokujących polskich trenerów (Ulatowski - skądinąd, za naturalny stan uważam, że czasowym selekcjonerem powinien zostać asystent selekcjonera, tak jak dzieje się to zwykle w klubach; Michniewicz, Tarasiewicz, Urban, Probierz). Majewski zwyciężył dlatego, że jest funflem kierownictwa PZPN-u. Oto cały argumentacja. Nie było konkursu, nie było licytacji dokonań, nie było jakiejkolwiek dyskusji. Doktor dobrze żyje z Latą, dobrze z Piechniczkiem, a że swoi lubią swoich to trafiła mu się posada trenera kadry. Zarząd Związku tą decyzją śmieje się w twarz milionom kibiców i mówi: "możecie nawet znieść jajo ze złości, ale my i tak zrobimy co chcemy".
Życie jednak pokazuje, że polska piłka jest krok za Gabonem nie tylko pod względem sportowym , ale także mentalnym.
Przemysław Nosal