Poligon: W koło Macieju czyli dookoła Wojtek czyli...

Antoni Słonimski zwykł mawiać: ''Jeśli nie wiesz, jak się zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie''. W naszej Ekstraklasie obowiązuje maksyma: ''jeśli gra się nie układa i nie wiesz, co zrobić - zwolnij kogoś''.

Teoretycznie zwalniać powinno się zawodników - w końcu to oni grają (albo nie), oni biegają (albo nie) po boisku, oni strzelają (albo nie) w stronę bramki przeciwnika i trafiają (albo nie) do siatki. Dyrektor sportowy ich kupuje, trener przygotowuje, lekarz leczy, ale to przecież nie dyrektor, doktor czy trener stoją bezradnie na czwartym metrze i sieją piłkami po koronach okolicznych drzew. A jednak piłkarza pozbyć się jest dość trudno. Przekonało się o tym Towarzystwo Sanatoryjne Wisła, które przez parę turnusów fundowało Tomaszowi Dawidowskiemu pobyt w Krakowie czy Centrum Wypoczynku Kilku Stranieri Legia Warszawa, świadczące podobne usługi mieszkańcom Hiszpanii. Swego czasu głośno było także o zarządzie Cracovii, który wielomiesięczną walkę o pozbycie się Pawła Drumlaka przypłacił główną rolą w teledysku ''Mazur kajdaniarski'' i nocą w areszcie. Same trudności, wiatr w oczy, piasek w tryby i kłody ateizmu rzucane pod nogi rękami neoliberałów.

Nic więc dziwnego, że kluby - jeśli już mają kogoś zwalniać - to wolą zaczynać od trenerów. Bo taki trener, proszę Szanownej Wycieczki, to zazwyczaj człowiek stateczny, poważny, sądami niestraszący... i mający świadomość, że na chudziutkim naszym rynku selekcjonerskim konkurencja jest niewielka, a przerwy w pracy krótkie. Ot, zdąży człowiek odpocząć tydzień, dwa, trzy, a już z kolejnego klubu wylatuje kolejny trener, telefony zaczynają dzwonić, prezesi kuszą, ''dla dobra polskiej piłki... wierzę, że nie odmówicie''. Jak na herbatce w ''Alicji z Krainy Czarów'' - herbatka, ciasteczko, chlap, plama, okruszki, więc przesiadamy się o jedno miejsce i zaczynamy od nowa w nowym klubie.

Za nami pięć kolejek Ekstraklasy i już czterech trenerów straciło pracę. Wrrróć! Myślmy pozytywnie - czterech trenerów znalazło pracę (a czterech zwolnionych na pewno znajdzie ją niedługo). Niby czterech to niezbyt dużo, ale przecież w Ekstraklasie gra tylko 16 drużyn, więc ta czwórka to aż 25 procent. Spora rotacja... ciekawe, czy istnieje jeszcze jakiś zawód, w którym zmiany są tak szybkie i mają podobny zasięg. Oprócz zawodu sapera, oczywiście.

Media spekulują, kibice się domagają, zarządy klubów dementują klub wstrzymują się od komentarzy... korzystając więc z przerwy na kadrę i z tego, że wszystkie kamery skierowane są na innego trenera, pospekulujmy i my.

BEZPIECZNI

Maciej Skorża

Jeszcze nie dawno zwrot ''bezpieczna posada trenera Wisły Kraków'' był przeraźliwym oksymoronem albo sposobem na rozbawienie najbardziej nawet ponurego towarzystwa. Minęło parę tygodni od wtopy z Levadią i nagle okazuje się, że trener Skorża umocnił swoją pozycję (klub opuścił Jacek Bednarz), a prezes Cupiał otworzył dla Macieja Skorży nową linię kredytowo-zaufaniową. Jeśli Wisła nie będzie głupio tracić punktów i utrzyma przewagę nad rywalami, trener Skorża do końca sezonu może spać spokojnie, a wywali się go, gdy znowu nie awansuje do Ligi Mistrzów.

Waldemar Fornalik

Trudno przypuścić, by Ruch utrzymał pozycję wicelidera, ale jeszcze trudniej przypuścić, by zarząd klubu chciał rozstawać się z trenerem Fornalikiem. Na razie nie ma powodu, a potem... a potem nawet jeśli znajdzie się powód - nie będzie pieniędzy na zatrudnienie kogoś, kto byłby w stanie z tym składem osiągnąć więcej.

Dariusz Fornalak

Pod jego kierownictwem Piast Gliwice szybko przestał być ''beniaminkiem'', ''nowicjuszem'', ''dostarczycielem punktów'' , a stał się zespołem silnym-zwartym-gotowym, potrafiącym napędzić stracha... Chciałem napisać ''nawet najlepszym'', ale z najlepszymi Piast przecież jeszcze nie grał. Postępy widać jednak bardzo wyraźnie, pozycja trenera Fornalaka wyda się być jednak niepodważalna, a gdyby ktoś kiedyś chciał... to wystarczy postraszyć go Zagłębiem Lubin, które też kiedyś zwolniło trenera Fornalaka i proszę uprzejmie, do czego to doprowadziło.

Jurij Szatałow

Trener Szatałow jest jak wino: jest dobry, bo jest tani. Pytanie tylko, dlaczego jest taki tani, skoro jest taki dobry? Polonia Bytom okrzepła, ''wydoroślała'', pozyskała paru ciekawych graczy i choć brakuje jej iskry szaleństwa, którą prezentowała pod rządami trenera Motyki, to utrzymać się powinna spokojnie, a skoro tak - nie ma sensu robić rewolucji. Zresztą, nie ma za co.

Orest Lenczyk

Po pierwsze - Cracovia wreszcie zaczęła grać piłkę od której oglądania nic nie boli, nic nie puchnie i w piwnicy nic nie rośnie. Po drugie - w kwestii koszulek trener Lenczyk nie miał nic do powiedzenia, bo przyszedł już po fakcie. Po trzecie - trener Cracovii pierwszy kontrakt przepracowuje spokojnie, rozstania następują parę dni po podpisaniu nowego (Stawowy, Płatek), więc na razie nie ma się czym martwić. Po czwarte - kiedy prezes Filipiak wydawał pieniądze na Stefana Majewskiego i jego boiskowe kaprysy, trzymał się tej decyzje przez dwa lata. Teraz wydano chyba trochę więcej, więc i czas obrony decyzji się wydłuży. Zresztą na razie decyzje bronią się same na boisku.

Michał Probierz

Utrzymał skład, odrobił minusowe punkty, gra Jagiellonii może się podobać... znaczy, czasem może. Póki kwestia utrzymania Jagiellonii w lidze jest otwarta, trener Probierz będzie mógł robić swoje. A kiedy Jagiellonia już się utrzyma - będzie mógł robić swoje tym bardziej.

Franciszek Smuda

Jeśli sam nie odejdzie z Zagłębia, nikt go nie będzie zwalniał. Drużyna leży pod dnem i puka od spodu, wokół klubu zawirowania polityczne, skład przetrzebiony kontuzjami. Gorzej chyba być nie może. Dobrych trenerów w polskiej piłce paru jest, ale cudotwórców niewielu. Pomijając tych, którym cudem się NIE udawało, choć pieniądze były i zawodników sprowadzano na życzenie... hałas w tle to nożyce, które z oburzeniem odezwały się po uderzeniu w stół.

Dariusz Pasieka

Entrée z Wisłą miał efektowne, mecz z Zagłębiem już efektowny nie był, ale przynajmniej przyniósł punkty. W obecnej sytuacji Arka nie może sobie pozwolić na wybieranie, przebieranie i grymaszenie, więc teoretycznie najlepszym pomysłem byłoby danie trenerowi Pasiece czasu do końca sezonu: niech popracuje spokojnie, pokaże, ile naprawdę są warci piłkarze Arki. Nie potrafił trener Stawowy, nie potrafił trener Michniewicz, nie potrafił trener Chojnacki... Może trenerowi Pasiece wreszcie się uda?

Ryszard Tarasiewicz

Ewentualny następca zapyta tylko: ''Ilu mam zawodników w kadrze? Ilu??? A ile pieniędzy na transfery? Ile???'', parsknie śmiechem i pójdzie po szerokim szukać świecie... A trener Tarasiewicz Śląsk kocha, więc zostanie. O czym doskonale widzą władze klubu.

ZAGROŻEN

Dušan Radolsky

Powiedziałbym, że Radolsky może być spokojny o posadę, bo jaki poważny trener przyjdzie do Polonii Warszawa, gdy prezes Wojciechowski działa w trybie ''punkty ligowe przez biometr'' i w dni parzyste zwalnia, a w dni nieparzyste zatrudnia. Tylko czy to powstrzyma prezesa Wojciechowskiego przed ewentualnym zwolnieniem trenera Radolsky'ego? No właśnie...

Jan Urban

Jeszcze nigdy tak wielu nie osiągnęło tak niewiele... Trzeci rok bez sukcesu, trzeci rok rozczarowań, trzeci rok transferów dziwnych i dziwacznych. Jeśli i w tym roku Legia niczego nie osiągnie, trener Urban chyba pożegna się z posadą, bo jak długo można jechać uśmiechu i ''och-jejku, ale mi uroczo dogryzacie, ale to i tak ja mam rację, nawet jeśli nie mam''. Nawet cierpliwość prezesa Waltera ma swoje granice, o cierpliwości kibiców nie ma co wspominać, bo kibice stracili ją w okolicach zeszłorocznego Dnia Nauczyciela. Niech no ktoś tylko jeszcze rzuci hasło: ''Paweł Janas do Legii!'' i... Oj, przepraszam! To nie ja. Nic nie mówiłem. Mnie tu wcale nie ma.

Tomasz Kafarski

Lechia gra widowiskowo, transfery wydają się być trafione, a jednak nie mogę się pozbyć myśli, że to wszystko nadmiernie rozbudziło apetyty działaczy, że kiedy przyjdą mecze z czołówką ligi: Wisła, Legią, Lechem, kiedy zdarzą się potknięcia, zacznie się wielkie rozczarowanie, którego ofiarą padnie trener Kafarski. Pytanie tylko, czy to mój wrodzony pesymizm, czy cień trenera Bogusława Kaczmarka krążący po gdańskich uliczkach...

Jacek Zieliński

Rozczarowanie w Lechu spore: puchary zniknęły za zakrętem, w lidze osiem punktów straty do Wisły, trzy ostatnie mecze najweselej nie nastrajają. Cześć prasy już trenera Zielińskiego zwolniła, druga część wstrzymuje się do czasy wymyślenia, kto mógłby go zastąpić, a dziś pojawiała się informacja, że w okolicy Bułgarskiej widziano trenera Kasperczaka, więc pewnie jeszcze sporo na ten temat przeczytamy. I niby można to wszystko traktować jako prasowe spekulacje, ale w naszej rzeczywistości przepowiednia spełnienia bardzo często prowadzi do spełnienia się przepowiedni. Ciekawe, co na to wszystko zawodnicy Lecha. Bo to przecież oni zdecydują czy chcą nowego trenera.

Marek Motyka

Polonia Bytom grała pod wodzą trenera Motyki walecznie, widowiskowo i wiadomo było, że czy wygra, czy przegra - popatrzeć zawsze warto. Korona gra raz efektownie, raz koszmarnie, jeden mecz wygrywa w cuglach, by następny położyć w stylu rozpaczliwym i kibic nigdy nie wie, na co trafi, ostatnio potrafiła nawet połączyć obie formy istnienia w jednym spotkaniu z Cracovią. Mogą zadecydować trzy kolejne mecze: z Odrą, Śląskiem i Piastem. Jeśli nie będzie punktów, trener Motyka wyleci z Korony. Także dlatego, że jest idealnym kandydatem na kozła ofiarnego: cichy, spokojny, przyzwoity i dyskretny.

Rafał Ulatowski

Jesień ma równie fatalną, jak wiosnę miał rewelacyjną. Drużyna, która o mały włos nie dostała się do pucharów grała w pierwszych kolejkach piłkę wydumaną, nudną i toporną. Gol i Cetnarski grzali ławę, bo podobno nie byli w formie, ale gdy tylko pojawili się na boisku, wnosili do gry więcej niż reszta drużyny razem wzięta. Costly miał nie grać i... no i w sumie nie grał. Dziwna sytuacja z tym GKS-em - potencjał jest, ludzie są, warunki są... jeśli trener Ulatowski straci pracę, to spokojnie będzie można powiedzieć, że sam się zwolnił.

Ryszard Wieczorek

Gdyby nie polsko-czeskie problemy w klubie, śmiało można by postawić tezę, że trener Wieczorek jest jak Odra: niespadywalny. Ponieważ jednak problemy są, ambicje grają, zeszłoroczne transfery nie wypaliły i atmosfera jest nerwowa, los trenera Wieczorka jest niepewny i wcale bym się ni zdziwił, gdyby wyleciał z posady jako pierwszy trener ligowy. To znaczy, jako piąty. To znaczy, jako pierwszy z tych następnych. I to w dodatku w najmniej spodziewanym momencie - to przecież jest nasza kochana Ekstraklasa, w której wszystko jest możliwe.

Ale my tu gadu-gadu o trenerach klubowych, a przed nami ważne mecze kadry, po których może się okazać, że pierwszym trenerskim fotelem, który opustoszał, jest fotel trenera reprezentacji. Czego sobie i Państwu... a) nie życzę b) życzę - niepotrzebne skreślić.

Andrzej Kałwa

Poligon to rubryka Z czuba.pl w której Andrzej Kałwa pisze o polskiej ligowej rzeczywistości, która jaka jest - każdy widzi, a niektórzy nawet sądzą, że ją rozumieją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.