Upadła gwiazda chce wrócić na lód

Powracający do F1 Michael Schumacher to olbrzymie wydarzenie, jest jednak szansa, że nie będzie to najbardziej efektowny comeback tego roku. Za oceanem, gdzie Formuła 1 byłaby popularna, gdyby tylko nazywała się NASCAR więcej emocji wzbudza fakt, że po taflach NHL znów chce śmigać Theoren Fleury. Oto kilka powodów, dla których Zczuba trzyma kciuki za to, że 41-letni hokeista do dużej ligi powróci.

- Mierzący 168 cm Theo jest jednym z najniższych graczy w historii NHL. Mimo niedoboru centymetrów w najlepszej z hokejowych lig rozegrał 1084 mecze i zdobył 1088 punktów.  Na lodowisku prezentował zaś postawę typu ''mały ale rojber'', bo słynął z zadziorności i nieustępliwości. To dzięki nim przeszedł do historii hokeja nim zdążył zapukać do bram NHL. Theo był bowiem w składzie reprezentacji Kanady na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w 1987. Rozgrywany w Czechosłowacji turniej zakończył się skandalem i dyskwalifikacją Kanadyjczyków i Rosjan. Wszystko przez olbrzymią bójkę, do której doszło w spotkaniu tych dwóch ekip. Lali się wszyscy ze wszystkimi, krew spływała obficiej niż keczup na planie ''Rambo III'', a bezradni sędziowie w desperackiej próbie uspokojenia zawodników kazali wyłączyć w hali światła, co zaowocowało tym, że hokeiści lali się po ciemku. Jednym z prowodyrów lodowej masakry był nie kto inny jak Fleury.

- Prócz wzrostu hobbita Fleury ma coś jeszcze, co przywodzi na myśl Śródziemie - imię. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby okazało się, że w jednej z wersji ''Władcy Pierścieni'' Theoren byłby dobrym kumplem Theodena. NHL na nadmiar Aragornów, Frodów, ani Glorfindelów obecnie nie narzeka, więc wracający Theoren na pewno byłby cennym nabytkiem.

- Fleury przez 11 lat (1988-99) grał dla Calgary Flames, potem na chwilę wylądował w Colorado Avalnanche, w których barwach zagrał łącznie 33 mecze i jeszcze w 1999 podpisał kontrakt z New York Rangers, których reprezentował do 2002 roku. Jego ostatnim klubem w NHL byli Chicago Blackhawks. Mimo, że jego pobyt w Wietrznym Mieści był krótki, to dostarczył dość incydentów, by wypełnić całą karierę jakiegoś innego (czytaj normalnego) hokeisty. Już na obozie przygotowawczym Theo zaprzyjaźnił się z używkami, za co pierwsze 25 spotkań sezonu oglądał z trybun. Po powrocie na lód grał dobrze, ale na nagłówki trafił z innego powodu - pijany wdał się w bójkę w jednym z barów ze striptizem. W końcu po raz kolejny przyłapano go pod wpływem, za co został zawieszony w 6 miesięcy. Od tego czasu w NHL już nie zagrał, a jego powrót do NHL nie jest wcale łatwą sprawą, gdyż wszystko zależy od władz ligi, które musiałyby najpierw znieść nałożoną na zawodnika bezterminową dyskwalifikację. Theo oczywiście zawdzięcza ją swemu zamiłowaniu do alkoholu i innych używek.

- Po wylocie z NHL i krótkiej pobycie w amatorskim Horse Lake Thunder Fleury trafił na hokejową zsyłkę na Wyspy, gdzie zasilił ekipę Belfast Giants z brytyjskiej Elite Ice Hockey League. W jej barwach rozegrał w sezonie zasadniczym 34 mecze, w których zdobył aż 74 punkty. Do tego dorzucił 7 spotkań i 13 oczek w playoffs, które Giants w dużej mierze dzięki świetnej grze Theo zakończyli z tytułem mistrzowskim. On zaś został uznany przez dziennikarzy za najlepszego gracza sezonu 2005/06. Najwyraźniej hokeista nie był pod takim wrażeniem ligi, jak liga pod jego i narzekając na fatalne zarządzanie oświadczył, że więcej w Elite League nie zagra. Nie żartował. Brytyjski epizod stał nie tylko pod znakiem świetnej gry, ale też takich incydentów, jak w meczu z Coventry Blaze, gdy próbował wyjść z ławki kar i pobić obrażającego go fana.

- Przede wszystkim jednak chcemy, by Fleury wrócił, aby znów mógł prezentować takie bramki i takie cieszynki

bazyl

Copyright © Agora SA