• Link został skopiowany

Historie alternatywne Z czuba: Wisła z Pucharem UEFA 2003 - część 2

Część pierwszą naszej opowieści o tym, co by było gdyby Wisła zdobyła wice-Ligę Mistrzów sześć lat temu, zakończyliśmy takim fragmentem ''Po półfinale Champions League 2003/2004 mówi się, że Wisła jest w zapaści, ale polskie drużyny w rankingu UEFA mają od groma punktów. Dlaczego tak się mówi? Czy zgromadzone punkty wymienią na żelazko? Gdzie jest Bursztynowa Komnata?''. Dziś zamierzamy na te pytania odpowiedzieć. No, może nie na wszystkie.

2004 - W Wiśle wrze, choć chemicy, fizycy i biolodzy pukają się w głowę. Osoby, które nie są chemikami, fizykami i biologami wiedzą, że chodzi o Wisłę Kraków, w której wrze przez Cristiano Ronaldo domagającego się transferu do drużyny mającej szansę na sukcesy. Dlatego też mówi się, że Wisła jest w zapaści, a Wy znacie już odpowiedź na pierwsze z postawionych ostatnio pytań. Na gazetowe ogłoszenie Portugalczyka odpowiadają włodarze GKS Tychy, ale okazuje się, że źle przeczytali słowo ''sukcesy''. Tymczasem:

- Po słynnym meczu w Polkowicach fragmenty Radosława Sobolewskiego odnajdują się na Marsie. Na ich podstawie powstaje tam cywilizacja - cywilizacja twardych, zdecydowanie grających i mających tendencję do dostawania kartek defensywnych pomocników.

- Blue Cafe wygrywa Eurowizję, wyjeżdża do Stanów i nagrywa kolejne sprzedające się w milionowych nakładach płyty. Głos Tatiany Okupnik zaprzyjaźnia się z plastrem Nelly`ego , razem chodzą na mecze Lakers, gdzie robią sobie jaja z Chrisa Mihma i Jacka Nicholsona. W końcu obaj przedawkowują kokainę na przyjęciu urodzinowym Hugh Hefnera, więc zainteresowanie tabloidów skupia się na Śnieżnobiałym Uśmiechu Tatiany Okupnik i jego domniemanym romansie z Fryzurą Krzysztofa Ibisza.

- Włocławek wciąż żąda dostępu do morza.

- Na Cristiano cały czas polują działacze Lecha Poznań. Niestety, Portugalczyk omija wszystkie zastawione na niego zasieki, wnyki, wykopane wilcze doły, rozciągnięte potykacze, porozrzucane tu i ówdzie pinezki, popodkładane pierdzące poduszki i zmyślnie unika władz klubu śledzących go w okularach z przyczepionymi doń wąsami. W końcu jednak potyka się o pełne dorszy wiadro i wywraca się. Lechici dopadają go i ogłuszony pomocnik podpisuje z nimi kontrakt. W zamian Wisła dostaje Rataje i Multikino. Poznaniacy nie żałują - i tak mieli dwa.

W sezonie 2004/2005 w europejskich pucharach gra 11 polskich drużyn - Wisła, Legia, Amica i Dyskobolia w Lidze Mistrzów, Wisła Płock, Lech, Górnik Zabrze, Górnik Łęczna, Odra Wodzisław, GKS Katowice i Polonia Warszawa w Pucharze UEFA. Prezydent UEFA Lenart Johansson protestuje. Protestują też europejskie związki piłkarskie (bo to nie fair), protestują przedstawiciele klubów (bo gdzie tu sprawiedliwość?), protestują też górnicy (bo lubią) i pielęgniarki (bo protestują górnicy). Nie protestują tylko, jak zwykle, polscy nauczyciele. Odpowiedzialność za 11 nadwiślańskich drużyn w pucharach bierze na siebie Al - Kaida, przyznają się do tego także ETA, IRA, FBI, BMW oraz proszek OMO. Johansson prowadzi dochodzenie, by wyjaśnić dlaczego do rankingu UEFA doliczono punkty zgromadzone na BP przez członków PZPN i jakim cudem wymieniono je na dodatkowe zespoły oraz breloczek. Strona polska wysyła Jacka Gmocha, który za pomocą wymyślnej perswazji, sztuczek retorycznych i misternie rysowanych na krawacie Szweda schematów tłumaczy mu żółtym pisakiem dlaczego tak, a nie inaczej i dlaczego ''he, he, he''. Johanssonowi wybucha głowa, a tajemniczy głos mówi FATALITY (a wybuchające głowy i głosy mówiące FATALITY wyglądają tak ).

W Polsce panuje wielkie poruszenie i wszyscy w napięciu czekają aż polska nawałnica przetoczy się przez europejskie stadiony. Niestety, startu Polaków w Pucharze UEFA nie można obejrzeć w telewizji, bo TVP akurat pokazuje jubileuszowy 4732 odcinek ''Mody na Sukces''. Z kolei eliminacje do Ligi Mistrzów kolidują z ''M jak Miłość''. O miejsce w programie bracia Mroczek walczą z braćmi Brożek. Wygrywają ci pierwsi - głównie dzięki silnemu lobby drwali spod Sanoka, którzy zawsze lubią pooglądać w telewizji kawał dobrego drewna.

Kiedy TVP w końcu łaskawie postanawia pokazywać mecze nasi wciąż walczą - Wisła i Legia o Puchar Europy, Lech o Puchar UEFA, a Amica, Dyskobolia, Wisła Płock, Odra, GKS, Polonia i Górnik sztuk dwie o wolny Tybet, gdyż o pucharach mogą zapomnieć. Ich pogromcami okazują się takie europejskie firmy jak Dynamo Tbilisi, Terek Grozny, Valerenga Oslo i Vetra Wilno, co pokazuje, że czasami alternatywność naszych historii bywa dyskusyjna.

Trzej pozostali muszkieterowie radzą sobie jednak nadspodziewanie dobrze. Wisła i Legia jak burza przechodzą przez sito eliminacji do LM i meldują się w fazie grupowej. Krakowianie trafiają w grupie na Barcelonę, Werder Brema i fińskie FC KooTeePee. Na początek Wiślacy grają na Camp Nou i gryzą trawę, co owocuje problemami żołądkowymi, zielonymi zębami i zwycięstwem 2:0. Najlepszymi zawodnikami Białej Gwiazdy są francuscy bramkarze - Wisły Angelo Hugues i Barcy Richard Dutruel. Pierwszy broni wszystkie strzały. Drugi wszystkie przepuszcza, co jednak nie zmienia faktu, że władze Barcelony wciąż twierdzą, że podpisanie z nim w 2002 roku dożywotniego kontraktu było słuszną decyzją, bo każda drużyna powinna mieć kogoś z taką fryzurą .

Jeszcze lepiej jest z Werderem, który oddaje walkowera, gdyż jego zawodnicy nie mogą przybyć do Krakowa - są zajęci opanowywaniem powstania Turków domagających się zmiany nazwy stadionu z Weserstadion na Stadion im. Ataturka. Wydarzenia te przejdą do historii jako Noc Kebabowa. Gorzej jest z Finami, bo w pierwszej minucie Polacy dostrzegają herb rywali i zaczynają zwijać się ze śmiechu. Skandynawowie zaś grają i co chwila pakują piłkę do siatki bezradnie turlającego się między słupkami Huguesa. Wydaje się, że nic nie ocali Wiślaków przed pogromem. Przy 8:0 w 78. minucie Finowie nie wytrzymują jednak presji i z płaczem uciekają z boiska. Gdy dochodzą do siebie malują twarze na biało i transferują się do estońskiego Kuradid. Wiedzą, że z takim logo nikt nie będzie się z ich śmiać.

Runda rewanżowa jest tylko formalnością. Zawodnicy KooTeePee wciąż siedzą w Estonii i nie mają zamiaru się nigdzie ruszać, więc znów walkower. Gracze Werderu poradzili już sobie z kebabową nawałą, ale wymęczeni po ciężkich walkach przegrywają z Wisłą 2:0. W ostatnim spotkaniu spotykają się dwa zespoły pewne awansu - Biała Gwiazda i Barcelona. Obie drużyny wystawiają rezerwowe składy - w bramce Wisły występuje świeżo sprowadzony, perspektywiczny niczym plan pięcioletni Mariusz Pawełek, ale nie jest on w stanie powstrzymać Barcy, której woźni, tłumacz i kierowca klubowego autokaru okazują się wyjątkowo dobrze zgrani i wygrywają 2:0. Świat poznaje straszną prawdę - Wisła nie ma ławki. Znaczy ma, ale tylko jedną przed gabinetem prezesa. Jest to ławka, na której siedzi Angelo Hugues, który jest zasypywany propozycjami. Do jego drzwi wciąż pukają ludzie, którzy proponują mu rozważenie sensu życia. Jest też kilku z propozycjami transferu i to właśnie o nich Hugues chce porozmawiać. W końcu dostaje zielone światło na transfer do mistrza Anglii - Queens Park Rangers.

Nim jednak wyjedzie na Wyspy czeka go przeprawa w kolejnej rundzie LM, gdzie Wisła trafia na PSV. Na Stadionie Phillipsa krakowianie używają tajnej broni w postaci gościa, który mówi ''Panasonic''. Graczom z Eindhoven opadają kopary. Buldożery i walce też. Zaskoczeni dają sobie strzelić trzy bramki. Rewanż kończy się remisem 1:1 i Wisła jest w ćwierćfinale.

Tymczasem:

- Lech w Pucharze UEFA wychodzi z grupy i w 1/16 trafia na Galatasaray. W dwumeczu szaleje Ronaldo, który zjada 17 kebabów i 5 zawodników przeciwnika. Nagłówki europejskich gazet nazywają go Krwawym Ronem lub Niezniszczalnym Ronem. Niestety, nie jest aż tak niezniszczalny, bo ostatni pożarty rywal był Rosjaninem i ostoja defensywy Lecha ma po nim strasznego kaca. Na tyle strasznego, że nie jest w stanie zagrać w kolejnej rundzie. Bez swej gwiazdy Kolejorz odpada w starciu z późniejszym tryumfatorem rozgrywek - Tottenhamem.

- Włocławek wciąż żąda dostępu do morza.

- Legia po awansie do fazy grupowej jest w euforii. Mówi się o odrodzeniu potęgi klubu i codziennie urządza z tej okazji imprezy z udziałem piłkarzy. Przez balowanie zawodnicy zapominają o trzech pierwszych meczach rozgrywek. Jest im smutno, chcą zapomnieć, więc piją dalej. Dzięki temu nie stawiając się także na trzech kolejnych meczach. TVP nabija się z Polsatu, który trzy razy pokazywał rywali Wojskowych szwendających się po boisku i zaglądających pod każdy kamień w poszukiwaniu przeciwników. Publiczna daje z tych wydarzeń obszerne skróty uzupełniane zbliżeniami na uśmiech Rafała Patyry.

- John Lennon nadal nie żyje. Podobnie jak nadal nie wiadomo gdzie jest Bursztynowa Komnata. Jeśli czytacie ten tekst, w nadziei że powiemy gdzie jest, to informujemy, że uczynimy to zaraz - zaraz po premierze ''Duke Nukem Forever''.

2005/2006 - Po dobrych występach Polaków w Pucharach następuje powrót do starych dobrych tradycji. Innymi słowy trwa wyprzedaż. Lech, Legia i Wisła sprzedają kogo się da, a kogo nie da wymieniają na pokemony. Wisła z Mariuszem Pawełkiem i innymi pokemonami w składzie nie jest w stanie przebrnąć przez zasieki Partizana Belgrad. - Nie będę godoł - mówi po drugiej porażce zdenerwowany Jacek Wiśniewski - Pika, pika - wtóruje mu Pikachu.

2006/2007- Dużo mówi się o kryzysie polskiej piłki. Z 10 polskich ekip mających podbić Europę do finału jakichkolwiek rozgrywek dochodzi tylko Świt Nowy Dwór Mazowiecki. Niestety na pięć minut przed końcem finałowego spotkania z Benfiką jego zawodnikom psują się pady. Mimo to w uznaniu zasług polskiej piłki, Sepp Blatter na dwa miesiące przed mundialem odbiera mistrzostwa Niemcom i daje do zorganizowania Polsce. Współgospodarzem ma być Morze Bałtyckie. W starciu z naszymi zachodnimi sąsiadami bierzemy odwet za słynny ''mecz na wodzie'' sprzed trzydziestu lat oraz za Volkswagena Golfa. Niemcy wyraźnie nie radzą sobie w Zatoce Gdańskiej, Polacy łatwo zatem zdobywają trzy punkty, znajdując przy okazji wrak ''Wilhelma Gustloffa'' oraz 67 złotych w bilonie i jednego zaginionego w latach 60. mieszkańca Kołobrzegu. Niestety i tak nie wychodzimy z grupy, bo oszołomieni wygraną z reprezentacją Panzerfussballu, przegrywamy z późniejszym mistrzem świata Ekwadorem oraz wicemistrzem Kostaryką.

Tymczasem:

- Zaginiony w latach 60. mieszkaniec Kołobrzegu ma na imię Adrian.

- Znany polski kolarz Robert Kubica twierdzi, że zamierza porzucić dotychczasową karierę na rzecz rajdów samochodowych.

- Morze żąda dostępu do Keczupu Włocławek

- Grupa resocjalizowanych degeneratów i fanów tenisa stołowego zakłada serwis, chytrze nazywając go z piłkarska Z czuba.pl. Zamierzają przejąć władzę nad światem, zarażając ludzkość swoją futbolową ignorancją. Ludzkość ma jednak Polską Myśl Szkoleniową, Erica Cantonę oraz małe, nadmorskie państwa i nie podda się bez walki.

2006 - Polakom wciąż nie idzie w pucharach, nie pomaga im nawet gościnny występ żużlowców Polonii Bydgoszcz, którzy przegrywają w eliminacjach Ligi Mistrzów z Levadią Tallinn, bo odmawiają zdjęcia kasków. Nie możemy piłkarsko podbić Europy, pomijając nieliczne incydenty - takie jak kibiców Arki Gdynia, wbijających polską flagę na Gibraltarze czy autokar Zagłębia Lubin, który przypadkiem przyłączył Francję do województwa dolnośląskiego. Nasz futbol jest w kryzysie i PZPN podejmuje decyzje o oddaniu go w ręce zachodniego szkoleniowca. Wszyscy odmawiają, godzi się w końcu za namową Leo Beenhakkera Dick Advocaat. Później tego żałuje, bo polski futbol stoi u niego w salonie, strasznie się kurzy, do tego już w ciągu dwóch pierwszych dni wypił mu całe piwo z lodówki.

2007/2008 - Polakom kończą się punkty z BP i Era Premia. Nie działa też Paszport Polsatu, więc w pucharach starują tylko cztery drużyny - Wisła w Lidze Mistrzów, Lech, Cracovia i zdobywca Pucharu Polski - Zawisza Bydgoszcz w Pucharze UEFA. Naszym uefowiczom nie idzie - Cracovia nie jest w stanie zlokalizować stadionu A.C. Libertas i przegrywa walkowerem. Potem okazuje się, że kibice z San Marino przebrali go za hipermarket. Zawisza nie ma szans z Romą. Za to Lech jest jak Celtic... znaczy odpada z Artmedią Petrżałka. Wisła eliminuje IF Elfsborg i Tampere United, ale w III rundzie okazuje się, że Wisłę kijem można zawrócić. Zwłaszcza, jeśli prócz kija ma się wyrzutnie rakiet tak, jak kibice Besiktasu, którzy zmuszają autobus z zawodnikami Wisły do zawrócenia i ucieczki. Kończy się polska dominacja w Europie. Rok później w europejskich pucharach dzielnie walczy już tylko Lech Poznań, ale to już wiecie.

bazyl&miszeffsky