Naga taśma z Erin Andrews szturmuje internet

To jest tekst o gołej Erin Andrews. Tekst o nagim wideo z najseksowniejszą dziennikarką sportową Ameryki. Tekst o tym, że internet to straszna chamownia. Andrews jest bohaterką największego obecnie skandalu w USA, po tym jak nakręcony przez wizjer w drzwiach hotelowych film, w którym Erin krząta się bez ubrania po pokoju trafił do internetu.

Erin Andrews to fenomen amerykańskiej blogosfery - każde nowe zdjęcia i filmiki z jej udziałem robią zawrotną, wirusową wręcz karierę. Śliczna reporterka największego sportowego serwisu sportowego ESPN to unikat - nie tylko świetnie wygląda w telewizji ale też zna się na sporcie. Dzięki tym przymiotom pnie się nieustannie w górę zawodowej drabinki i zyskała przydomek ''syrena linii bocznej''. Zaczynała dziewięć lat temu jako freelancerka w florydzkim oddziale telewizji Fox, potem przeniosła się do Sun Sports. ESPN zwerbował ją w 2002 roku po dwuletniej przygodzie z Turner Sports. Od tego czasu stała się najbardziej rozpoznawalną twarzą ''światowego lidera w sporcie''. Niestety obecna afera nie skupia się na jej twarzy. Uwielbienie jakim reporterka z ESPN jest darzona przez internautów przekracza wszelkie granice. A właśnie przekroczyło tę ostatnią.

17 marca do redaktorów serwisu NSFW POA (który sam siebie opisuje: ''NSFW POA is babes, boobs, butts and bikinis'' , ekhm...) przyszedł e-mail z ESPN z żądaniem usunięcia filmiku, na którym podobna do Erin Andrews blondynka przechadza się po pokoju hotelowym. Wideo kręcone jest przez wizjer w drzwiach. I choć film został wrzucony do internetu ponad 4 miesiące temu, dopiero ta reakcja ESPN poparta później działaniami prawników potwierdziła, że jego bohaterką jest rzeczywiście ulubienica sportowej Ameryki. I wtedy się zaczęło. Erin Andrews jest od tego czasu królową wyszukiwarki Google. Powstały fałszywe wersje filmu oraz setki stron, które obiecując internaucie wideo z nagą Erin rozprzestrzeniają wirusy. Jednocześnie prawnicy Andrews i ESPN próbują ustalić kto jest autorem filmu. Wiadomo jedynie, że materiał pojawił się po raz pierwszy na Dailymotion, wrzucony przez użykownika ''Goblazers1'', którego profil został już usunięty. Niejasne jest też jeszcze kiedy i gdzie go nakręcono. Tak czy siak na jego autora czeka już sprawa sądowa.

Erin nie chce sprawy komentować, ale domyślamy się, że czuje się fatalnie. Bo my też czujemy się kiepsko. Co prawda nie mieliśmy nic wspólnego z tą sprawą, ale jakby nie patrzeć Andrews jest jedną z bohaterek naszego serwisu . Żywiliśmy się newsami o Andrews , żywiliśmy się jej zdjęciami , żywiliśmy się żywiącą się Erin.

Powyższe zdjęcie to jedno z klasycznych ujęć Erin, które zagościło na praktycznie każdym amerykańskim blogu sportowym i wielu serwisach plotkarskich. Erin jedząca kanapkę to nie to samo co Erin ze zboczonym kamerzystą śledzącym ją przez wizjer, ale fakt, że takie epizody z jej życia zyskiwały w internecie status kultowy sprawia, że naga taśma z nią w roli głównej jest smutną konkluzją tego fenomenu. Niestety chyba nieuniknioną. Bo skoro każde nowe zdjęcie jej buzi, czy jeszcze bardziej popularne ujęcia jej tyłka robią furorę, można się było spodziewać, że ktoś w końcu posunie się dalej i da ludziom to czego chcieli - właśnie nagą Erin.

Kult Andrews opierał się zawsze na jej statusie ''dziewczyny z sąsiedztwa'' i braku skandali z jej udziałem. Statystyczny śliniący się przy jej zdjęciach internauta marzył raczej o zaproszeniu jej do kina niż o seksie. No dobra. Przynajmniej NAJPIERW o zaproszeniu do kina. Nawet teraz dominująca opinia o taśmie z Andrews nie brzmi ''cyckiiiiiiii'' tylko ''skrzywdzono naszą Erin''.

No właśnie. Skrzywdzono Erin. Dlatego o tym piszemy. I dlatego cała ta sprawa z wideo po prostu śmierdzi. Filmiku nie widzieliśmy i nie zamierzamy oglądać, a wszystkim napaleńcom życzymy jakiegoś wyjątkowo wrednego trojana.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.